Stare jednoślady pamiętające okres PRL-u ciągle fascynują. Przez wiele lat zapomniane, dziś ponownie budzą zainteresowanie i pożądanie kolekcjonerów oraz pasjonatów motoryzacji, którzy odnajdują stare MZ-ty, wueski, wuefemki, junaki w szopach, garażach swoich ojców, dziadków, wujów czy sąsiadów i ratują przed całkowitą degradacją. Remontują, odnawiają, przywracają dawny blask. Inwestują swój czas i pieniądze tak, jak Jakub Szloch z Sękowej.
Choć Jakub, tegoroczny maturzysta w Zespole Szkół Technicznych w Gorlicach czasy PRG-u ma prawo znać tylko z lekcji historii, albo rodzinnych opowiadań, szczególnie bliska jest mu tematyka motoryzacji motocyklowej z tego okresu. O każdym motocyklu z całej swojej pokaźnej już kolekcji jest w stanie opowiadać i to w szczegółach. Trudno się dziwić. Niemal każdy z nich rozebrał do ostatniej śrubki i ze starych wraków, zapomnianych, zakurzonych i stojących w garażach, stodołach, czy szopach, zrobił prawdziwe cacka.
Z Kubą nie było tak, jak z innymi chłopcami. Nie chciał być ani strażakiem, ani policjantem, ani nawet supermenem. On nie bawił się nawet w mechanika. On nim jest. Nie uwierzycie, bo od 10. roku życia.
- Najpierw wyremontowałem WSK-ę z 1974 roku. WSK to marka polskich motocykli produkowanych w latach: 1955-1985 przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego PZL w Świdniku - mówi Jakub.
Zapomniany motocykl Kuba odkrył w przydomowym garażu.
- Ten motocykl od lat 80-tych należał do mojego taty, ale był zapomniany i zakurzony. W wakacje miałem trochę więcej czasu, więc go odgrzebałem i po konsultacji z tatą zapadła decyzja, że trzeba go odrestaurować - wspomina młody mechanik.
Wszystko trwało prawie trzy lata, ale nie była to ciągła, syzyfowa praca, a raczej popołudniowe, wieczorne dłubanie w garażu.
- Ostatecznie motocykl przeszedł gruntowną renowację - najpierw rozebrany do ostatniej śrubki, potem wypiaskowany. Rama, zawieszenie przednie, tylne, błotniki zostały pomalowane proszkowo. Reszta, czyli zbiornik czy osłony boczne zostały pomalowane na mokro. Elementy pokryte warstwą galwaniczną zostały na nowo ocynkowane, a elementy chromowane pozostały z epoki - nie były odnawiane, ale akurat one zachowały się całkiem nieźle - relacjonuje Jakub.
Pierwszy sukces dodał skrzydeł młodemu pasjonatowi motocykli. Wiadomo, w każdej dziedzinie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak było i w tym przypadku.
- Zamarzyło nam się, żeby kupić motorower Komar, tak zwany "sztywniak" z 1966 roku, który tata miał, jeszcze będąc w szkole podstawowej. Przywieźliśmy go z Biecza w tragicznym stanie. Wyremontowana została nie tylko rama, ale pojazd przeszedł też kapitalny remont silnika - mówi Jakub.
Potem były dwie SHL-ki, przy czym jedna z nich z 1969 roku nie była odnawiana, jest w pełni oryginalna od czasu, kiedy wyjechała z fabryki. Potem była WSK-a z 1983 roku.
- To dość unikatowy motocykl. Ma przejechane zaledwie 1700 km od nowości, więc można powiedzieć, że jest prawie nowy. Odnowiłem tylko powłoki lakiernicze, bo stał w zapomnianej komórce i lakier wypłowiał i był nieco skorodowany. Pozostałe elementy jak linki, czy śruby i obszycia siedzenia są oryginalne. Tak samo zresztą jak silnik, który nie był rozpoławiany i ma oryginalne plomby montażowe - mówi z pasją Jakub.
Kolejno Jakub odnowił WSK-ę z 1973 roku model marki GIL, czyli tzw. rodziny ptaków, bo poza rzeczonym gilem w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku produkowany był jeszcze lelek, bąk, czy dudek.
Motocykli tej marki Jakub ma trzy, ale poza tym jest jeszcze wyremontowany Simson 51 i Simson Sr 2.
- Mam też motorower marki Simson. To najstarszy pojazd w mojej kolekcji, bo został wyprodukowany w 1957 roku. Przywiozłem go z Nowego Sącza w opłakaniem stanie. Po rozebraniu i wypiaskowaniu okazało się, że ma dużo braków, dużo dziur w elementach karoseryjnych. Został odrestaurowany w dwa i pół roku w całości do takiego stanu w jakim zjeżdżał z taśmy produkcyjnej w fabryce. Dużo rzeczy jest w nim nowych sprowadzonym z Niemiec np. tłumik, korbowody, osłony boczne i kierownica. Został pomalowany w kolorze oryginalnym, nie ma tutaj odstępstwa, na czym mi bardzo zależało - dodaje Jakub.
W warsztacie młodego mechanika czeka jeszcze kilka motocykli do odrestaurowania. To Junak, którego remont zbliża się ku końcowi. Ale w kolejce czeka już WFM-ka z 1955 roku. Marzeniem Jakuba jest jednak zakup Junaka M07 z pierwszych lat produkcji.
- Bywa, że remont takiego motocyklu zajmuje mi rok, czy dwa. Wszystko jest uzależnione od mojego czasu, ale też i od części o, które obecnie nie jest łatwo. Tym bardziej że interesują mnie tylko oryginalne, które kupuję w różnych miejscach. Czasem z ogłoszeń, czasem podpowiedzą coś znajomi - mówi nasz rozmówca. - Każda z maszyn to perełka i takie chętnie prezentuję. Młodym ludziom bardzo się one podobają, a dla starszych jest to podróż sentymentalna w okres ich młodości - dodaje.
Swoje pojazdy Kuba zaprezentuje po raz kolejny już 25 marca podczas Dnia Otwartego w Zespole Szkół Technicznych w Gorlicach.