Wyczerpał się limit
Chłopczyk przyszedł na świat 25 maja. Ale z powodu komplikacji przy porodzie (nóżki miał owinięte pępowiną, trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie), miesiąc spędził w szpitalu. Tam zachorował na zapalenie płuc. Musiał przyjmować leki ototoksyczne, które mogą wywołać uszkodzenie słuchu. I z tego właśnie powodu został skierowany na badanie ABR, które powinno być wykonane nie później, niż przed ukończeniem przez dziecko szóstego miesiąca życia.
Rodzice natychmiast po wyjściu ze szpitala zapisali Kamilka na takie badanie. Wyznaczono im termin na 3 listopada. - Na kilka dni przed wyznaczonym terminem, 28 października otrzymaliśmy telefon ze szpitala z informacją o odwołaniu badania - opowiada Marcin Kubala, tato chłopca. - Powodem było wyczerpanie limitu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nie rozumiem takiej motywacji. Kiedy się rejestrowaliśmy i wyznaczano nam termin, te pieniądze dla mojego dziecka były.
Za późno na badanie
W piśmie do rodziców Kamilka szpital wyznaczył kolejny termin badania dopiero na 5 stycznia 2016 r. Tymczasem wskazanie na karcie przesiewowego badania słuchu wyraźnie mówi, że „Dziecko z uszkodzeniem słuchu ma szanse rozwijać się prawidłowo, jeśli zostanie objęte specjalistyczną opieką, zanim ukończy 6. miesiąc życia.”
- W styczniu nasz Kamilek będzie miał już prawie osiem miesięcy - zauważa Marcin Kubala. - To ważne, by jak najwcześniej wykonać badanie, bo dziecko jest wtedy spokojniejsze, a musi nieruchomo leżeć. No i wcześniej można rozpocząć rehabilitację, gdyby była potrzebna.
Potwierdza to Danuta Mazurek, ordynator oddziału neonatologii szpitala im. Szczeklika w Tarnowie, w którym urodził się Kamilek. - Wskazaniem do takiego badania może być wcześniactwo, zakażenie wirusem cytomegalii, czy właśnie przyjmowanie przez dziecko leków ototoksycznych - wyjaśnia. - Może się okazać, że nie ma ubytków słuchu i nie jest konieczne leczenie. Ale trudno to stwierdzić bez badania - zauważa.
Zbadają na własny koszt
Jak to możliwe, że szpital zapisując małego pacjenta na konkretny już termin nie zarezerwował pieniędzy na badanie? Rzecznik Damian Mika tłumaczy, że sytuacja jest skomplikowana ze względu na istniejący tam oddział ratunkowy. W pierwszej kolejności muszą więc przyjmować przypadki z zagrożeniem życia.
Mimo to po naszej interwencji szpital wycofał się ze swojej decyzji o wyznaczeniu styczniowego terminu badania. - Pani dyrektor przyjrzała się sprawie dokładnie - zapewnia Damian Mika. - Ze względu na to, że badanie dotyczy małego dziecka i jest pilne, szpital wykona je na własny koszt. Jesteśmy już w kontakcie z ordynatorem oddziału otolaryngologii. Jak tylko ustalimy termin, poinformujemy o nim pisemnie rodziców. Na pewno stanie się to przed ukończeniem przez dziecko szóstego miesiaca życia.
Tata Kamilka nie kryje radości. - To wspaniale, bo bardzo się martwiliśmy - mówi. - Przez te komplikacje przy porodzie jesteśmy wyczuleni na zdrowie synka. Tym bardziej że to nasze pierwsze dziecko.