Początkowo funkcjonariusze zajmujący się sprawą próbowali ustalić sprawców napaści na 34-latka, do której miało dojść nocą na jednym z tarnowskich osiedli, gdy ten razem z kolegą wracali do domu. Według ich relacji napastników miało być troje, ubranych w ciemną odzież, z których jeden używając nóż miał zadać cios młodszemu z mężczyzn. Pomoc do krwawiącego kolegi wezwał starszy z mężczyzn. Pokrzywdzony z siedmiocentymetrową raną kłutą został przetransportowany na szpitalny oddział chirurgii. Na szczęście dla niego nóż ominął płuco, a rana okazała się nie zagrażać jego życiu.
Podjęte przez funkcjonariuszy czynności, w tym przesłuchania świadków, nie doprowadziły do pożądanego skutku - po sprawcach nie było śladu.
Przełom w sprawie i całkowity zwrot akcji nastąpił następnego dnia. Zajmujący się sprawą operacyjni z komisariatu Tarnów-Centrum ustalili bowiem, że do żadnej napaści nie doszło, a odpowiedzialną za aktualny stan zdrowia 34-latka jest … jego znajoma.
- Okazało się, że pokrzywdzony w towarzystwie 45-latki i kolegów spożywał w jej mieszkaniu alkohol i to właśnie tam doszło do kłótni, podczas której wzburzona kobieta ugodziła go nożem - relacjonuje asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.
Dlaczego mężczyźni próbowali zataić prawdę? Wpływ na to mógł mieć stan nietrzeźwości i chęć uchronienia znajomej przed odpowiedzialnością karną.
45-latka ostatecznie została zatrzymana a niedługo potem usłyszała zarzut spowodowania obrażeń ciała, za który grozi jej od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Smog skraca życie. Jesteśmy jak palacze