Impulsem stała się historia opisana kilka miesięcy temu na łamach "Gazety Tarnowskiej".
Pod koniec 1939 roku powstał szlak kurierski przez Tarnów i Piwniczną na Słowację. Początkowo na Zachód docierali nim polscy oficerowie. Potem, z inicjatywy "Żegoty" oraz AK, przeprowadzano także Żydów.
Ważnymi punktami na szlaku były młyny - Antoniego i Augustyna Dagnanów w Tarnowie, a także ich brata Bolesława w Piwnicznej. Ten ostatni miał znakomite kontakty z kurierami.
Praktycznie nieznany dotąd wojenny epizod na naszych łamach opisał Jerzy Reuter. - Artykuł dotarł do Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie - mówi. - Niedawno poinformowano mnie, że sprawą interesuje się izraelska ambasada.
Według informacji, które udało się zebrać J. Reuterowi, młyny Dagnanów w Tarnowie i Piwnicznej były kryjówkami dla oczekujących na przerzut. Gdy w 2001 roku kompleks młyna w Tarnowie burzono, w jednym z budynków odkryto zakamuflowany schowek.
O zagadkowym znalezisku pisał wówczas Adam Bartosz, dyrektor Muzeum Okręgowego w Tarnowie. - Po moim artykule w Kanadzie odnalazł się Izrael Unger, który może być ostatnim żyjącym jeszcze świadkiem tamtych wydarzeń - mówi.
Jerzy Reuter, dzięki swoim odkryciom w Piwnicznej, powiązał tarnowską zagadkę ze szlakiem przerzutowym.
- Tyle lat mieszkam w Tarnowie i nie miałem o tym pojęcia - przyznaje.
Dyplomaci potwierdzają zainteresowanie tematem. - To piękna i niezwykła historia, znana tylko lokalnie - mówi Ewa Rudnik z Departamentu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata Ambasady Izraela. - Osobiście zależy mi, aby ujrzała szerokie światło.
Zainteresowała Instytut Yad Vaschem w Jerozolimie. Jest szansa, że Dagnanowie uhonorowani zostaną tytułem "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata". Warunkiem jest jednak wniosek ocalonych. - Staramy się do nich dotrzeć i nakłonić do skontaktowania się z instytutem - mówi Ewa Rudnik.
Grzegorz Oleś z Piwnicznej, wnuk Bolesława Dagnana, już kompletuje materiały dla ambasady.
- Dziadek nie robił tego dla sławy i chwały, ratował innych z narażeniem własnego życia. Ucieszyłbym się, gdyby pośmiertnie został "Sprawiedliwym" - mówi.