W finale nastoletnia Walaś znakomicie wytrzymała presję związaną ze stawką pojedynku i jednogłośną decyzją sędziów sięgnęła po złoto. - Dominacja Justynki nad Australijką nie podlegała dyskusji. Po raz kolejny świetnie pracowała lewą ręką, dokładając do tego prawy prosty i udowodniła, że cechuje ją znakomita praca nóg. Dzięki temu Justyna potrafi oszukać rywalkę, czyli po zwodzie zadać cios i ponowić atak. Co tu dużo mówić, prezentuje styl właściwy dla polskiej szkoły boksu - triumfuje trener klubowy Aleksander Maciejowski, który z powodu obowiązków zawodowych zmuszony był śledzić poczynania swojej pupilki w domu. Co ciekawe, gdy w sobotnie popołudnie rozbrzmiewał gong rozpoczynający najważniejszy pojedynek mistrzostw, szkoleniowiec nie drżał o werdykt.
- Pociąg z Justynką był już tak rozpędzony, że trudno go było zatrzymać. Lekkie obawy dotyczyły tylko tego, czy nie przeszkodzi jej rosnące zmęczenie - przyznaje opiekun utytułowanej pięściarki, która mimo bardzo młodego wieku ma w dorobku już dwa złote medale mistrzostw Polski oraz brązowe "krążki" mistrzostw Europy i Unii Europejskiej. W największych opałach Walaś znalazła się w eliminacjach, gdy los zestawił ją z mistrzynią Rosji, faworyzowaną Różą Knysh. Tarnowianka wygrała na punkty stosunkiem głosów 2:1, ale gromy nie spadłyby na arbitrów, gdyby identyczny werdykt ogłosili na korzyść Rosjanki. Ciężki bój zawodniczka TSB Tarnów powetowała sobie w ćwierćfinale, odnosząc najbardziej przekonujące zwycięstwo, stopując w drugiej rundzie przez techniczny nokaut Szwedkę Amelię Hall. W półfinale wymagającą rywalką była reprezentantka Kazachstanu Aida Abikeyeva, ale Polka wykorzystała wszystkie swoje atuty i wygrała na kartach punktowych trójki sędziów. - W tym roku Justynka kończy wiek kadetki i uwieńczyła go najpiękniejszym z możliwych sukcesów. Po krótkim odpoczynku skupimy się na kolejnym naszym celu, rozpoczynając przygotowania do przyszłorocznych letnich igrzysk olimpijskich młodzieży w Chinach - zdradza trener Maciejowski.
Owocami efektywnej pracy w tarnowskiej szkółce zbudowany jest Mariusz Kołodziej, właściciel działającej w Stanach Zjednoczonej grupy bokserskiej "Global Boxing", który w czerwcu rozpoczął oficjalną współpracę z klubem. - Jeśli tylko trener Justyny wyrazi potrzebę obozu przygotowawczego lub sparingów w North Bergen, kupię jej bilet lotniczy i na miejscu zadbam o wszystko. Możliwości dla ambitnych ludzi są nieskończone - podkreśla Kołodziej.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+