Wójt Wierzchosławic chciał ustawić panele słoneczne w swojej gminie już w 2009 roku. - Szukałem różnych możliwości dofinansowania, ale nikt nie podchodził do tego pomysłu poważnie. Na przykład na pytanie, czy będą kiedyś jakiekolwiek dotacje na fotowoltaikę, z funduszu szwajcarskiego odpisano mi jednym słowem, że "nie"- mówi Wiesław Rajski.
Gmina postanowiła jednak zaryzykować. - Chcieliśmy pokazać Ministerstwu Gospodarki, że to ma sens i trzeba jak najszybciej zmienić przepisy, które zamiast ułatwiać tylko przeszkadzają w czerpaniu korzyści z odnawialnych źródeł energii. Niestety, mimo ciągłych obietnic wciąż nie doczekaliśmy się nowej ustawy, która regulowałaby te kwestie - ubolewa Rajski.
O ile pierwszy rok funkcjonowania elektrowni w Wierzchosławicach był zdecydowanie lepszy niż zakładano (wyprodukowano 1003 megawatogodziny energii elektrycznej, o kilkadziesiąt MWh więcej niż na porównywalnych farmach w Niemczech), to już drugi ostudził nieco te oczekiwania.
- Zima trwała długo. Słońca było mniej i my też przez to gorzej zarobiliśmy - przyznaje Rajski, którego jednak to nie zraziło. Chce rozbudować farmę o ponad 3 tysiące dodatkowych paneli słonecznych - do mocy 1,8 MW - oraz wybudować kolejną, o równie dużej mocy, w Rudce.
Wierzchosławicka elektrownia kosztowała 8,6 mln zł. Połowę tej kwoty gmina zdobyła z dotacji unijnej, resztę stanowiła pożyczka z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. - Spłacimy ją za jakieś sześć-siedem lat. Potem cały zysk będzie już trafiał do kasy gminy. Zyskają na tym wszyscy, bo za zarobione w ten sposób pieniądze będą powstawać nowe drogi czy chodniki - wylicza wójt.
Następne, nieco mniejsze niż w Wierzchosławicach, farmy fotowoltaiczne powstaną m.in. w Jadownikach koło Brzeska i w Wał Rudzie (gm. Radłów). Mają kosztować po 7 milionów złotych. Zarząd województwa małopolskiego zdecydował właśnie o dofinansowaniu tych projektów zgłoszonych przez prywatnych inwestorów.
Na 2,7 mln zł unijnej dotacji może także liczyć Radłów, który za pomocą paneli fotowoltaicznych chce "wyłapywać" energię słoneczną i przetwarzać ją na elektryczną, potrzebną do zasilania swoich instytucji. - Część paneli będzie umieszczona na dachu zespołu szkół, a część na ziemi - wyjaśnia Zbigniew Mączka, burmistrz Radłowa.
Uzyskiwany za ich pomocą prąd posłużyć ma m.in. do oświetlenia szkoły, sali gimnastycznej i kompleksu boisk orlik, stacji uzdatniania wody oraz oczyszczalni ścieków. - Spodziewam się rachunków niższych o 80 procent - twierdzi Mączka.
Podobna, choć znacznie mniejsza instalacja od roku działa na dachu Urzędu Gminy w Skrzyszowie. Kosztowała ok. 30 tysięcy złotych.
- Porównaliśmy wydatki za prąd rok do roku i wyszło nam, że teraz płacimy o ponad połowę mniej - mówi Marcin Kiwior, wójt Skrzyszowa, który poważnie zastanawia się nad podobnym rozwiązaniem także na dachach bibliotek. - Szkoły się nie nadają, gdyż w lipcu i sierpniu, kiedy słońca jest najwięcej, są zamknięte z powodu wakacji - zauważa.
W przeciwieństwie do innych odnawialnych źródeł energii, budowa farm fotowoltaicznych nie budzi protestów ekologów, jak to jest np. w przypadku elektrowni wodnych czy wiatrowych. Nie wszędzie jednak się udaje. Przykładem Strzegocice koło Pilzna, gdzie farmę, podobną do tej w Wierzchosławicach, chciał wybudować prywatny przedsiębiorca.
- Zgromadził już wszystkie pozwolenia i zgody, ale musiał się wycofać z tych planów. Tauron odmówił mu podłączenia do sieci, twierdząc, że z powodów technicznych nie jest w stanie przejąć tak dużej ilości energii, jaka miała być produkowana na farmie - mówi Krzysztof Krawiec, wiceburmistrz Pilzna.
Komentują
Pof. Jan Olchowik,
specjalista od zielonej energii z Lublina: - W okolicach Tarnowa i na Lubelszczyźnie są bardzo dobre warunki do korzystania z energii słonecznej. Liczba słonecznych dni jest tu najwyższa w roku. Musimy szerzej sięgać po takie źródła, zmniejszać tym samym emisję dwutlenku węgla, bo będziemy płacić kary do kasy UE.
Grzegorz Kozioł, wójt gm. Tarnów: - Pierwsza w naszej gminie minielektrownia słoneczna działa od roku na basenie w Woli Rzędzińskiej. Dzięki niej rachunki za prąd są niższe o ok. 30 proc. Teraz panele założyliśmy na Urzędzie Gminy. Kosztowało nas to 50 tys. zł, ale ten wydatek się szybko zwróci.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+