Zdesperowana staruszka próbowała wyprosić w gminie częstsze wizyty pracowników socjalnych. Sama nie jest w stanie chodzić po zakupy, bo jest inwalidką i dodatkowo mieszka w domu położonym na stromym wzniesieniu.
- Dotychczas pani przychodziła do mnie w poniedziałki i piątki. Nie powiem, ta kobieta jest rezolutna, ale żywność po paru dniach niespecjalnie nadaje się do jedzenia. Do tego często opuszczają mnie siły i wtedy nie dam rady gotować. Żyję o chlebie i wodzie - tłumaczy. W jej sprawie interweniowaliśmy w gminie już pod koniec czerwca. Obietnice rozwiązania tej sytuacji nie były jednak realizowane. Po kolejnej publikacji przełamaliśmy urzędniczy mur obojętności.
- Teraz jestem odwiedzana jeszcze w środy, dostałam nawet zapomogę. To mi wystarczy. Wójt pewno się trochę na mnie obruszył, że powiadomiłam gazetę, ale co miałam zrobić, jak przez kilka miesięcy prosiłam bezskutecznie o pomoc. Najważniejsze, że wójt okazał się dobrym człowiekiem i jemu też z głębi serca dziękuję - dodaje dobroduszna i prostolinijna86-latka, prosząc o podziękowania dla urzędników.
- Nie ma o czym mówić. Cieszę się, że sprawa została rozwiązana. Będziemy pomagać tej kobiecie - krótko komentuje Stanisław Burnat, wójt Pleśnej.
Szczęśliwa pani Emilia pokazała nam też inny powód jej radości - odświeżoną drugą izbę w niewielkim domu. Pokój jest pełen wizerunków świętych. Na jednej ze ścian wisi portret jej ukochanego syna, który zmarł trzydzieści lat temu w tragicznych okolicznościach.
- W czwartek obchodziłam rocznicę jego śmierci. Na początku było mi ciężko. Chciałam popełnić samobójstwo, ale ludzie mi pomogli. Szkoda, że nie da się wyleczyć mojej nogi i cofnąć czasu. Przez chorobę większość życia spędziłam w samotności - opowiada mieszkanka Woźnicznej.
Z powodu kalectwa pani Emilia została odrzucona przez rodzinę ojca ich syna. Do ślubu nie doszło, a ona sama musiała wychowywać dziecko.
- Najbliższa rodzina mieszka we Wrocławiu, ale nie interesuje się moim losem od wielu lat. Dobrze, że są jeszcze na świecie tacy ludzie, jak wy. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za okazane serce - kończy.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+