- W dzień ich nie widać, bo chowają się przed słońcem. Wieczorami, nie wiadomo skąd, wychodzi ich jednak cała masa. Paskudne, oślizgłe, bez skorupek. W odróżnieniu od naszych winniczków budzą we mnie obrzydzenie, kiedy przychodzi mi je wyłapywać - mówi Janina Augustyn z Lubczy (gm. Ryglice), gdzie zżerających wszystko ślimaków jest w tym roku prawdziwe zatrzęsienie.
- Kupujemy różne środki, sypiemy na ślimaki sól, zakopujemy w ziemi, ale to na niewiele się zdaje. Te nagie ślimaki są praktycznie niezniszczalne - twierdzą mieszkańcy wsi.
Problem nie dotyczy jednak tylko Lubczy, ale niemal całego regionu tarnowskiego. W samym Tarnowie ze śluzowatymi intruzami walczą przede wszystkim działkowcy. - Proszę zobaczyć, jakie szkody zrobiły w rzodkiewce. Teraz zabierają się za buraki i patisony. Jeśli ktoś wyjedzie na przykład na urlop i odpuści ślimakom, to jeśli na działkę przyjdzie po tygodniu-dwóch - nie będzie miał co zbierać. Wszystko mu zjedzą - skarży się Wacław Szypura, który uprawia działkę przy ul. Ostrogskich.
Przybyły na sadzonkach
Ślimaki dotarły do nas najprawdopodobniej z Europy Zachodniej wraz ze sprowadzonymi stamtąd sadzonkami kwiatów i krzewów. - Niekoniecznie musiały być na nich ślimaki. Wystarczyło, że były ich jaja, z których one wykluły się już u nas - wyjaśnia Ewa Rhein z Biura Powiatowego Doradztwa Rolniczego w Tarnowie. Ślimaki już kilka lat temu mocno dały się we znaki mieszkańcom Skrzyszowa oraz tarnowskiej dzielnicy Krzyż. Teraz problem powrócił na gigantyczną skalę. - Są już niemal wszędzie. Dostajemy sygnały o szkodach, które wyrządzają praktycznie we wszystkich podtarnowskich gminach - przekonuje.
Nie ma skutecznego środka
Mieszkańcy bronią się przed pełzającą zarazą jak mogą. Najczęstsze i najmniej kosztowne są tzw. domowe sposoby, czyli wiaderko, gumowe rękawice, a wieczorem dodatkowo latarka. - Zbieram je, wysypuję do wykopanego wcześniej dołka i sypię solą lub specjalnym preparatem. Sposób może i skuteczny, ale mimo wszystko męczący i wymagający dyscypliny - mówi Krystyna Minor spod Tuchowa.
Doradcy rolniczy przyznają, że w walce ze ślimakami dozwolone są wszystkie sposoby. Dotąd jednak nie wymyślono jednego skutecznego środka, który całkowicie wyeliminowałby zagrożenie. - Są preparaty chemiczne, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że trzeba je stosować bardzo ostrożnie, zwłaszcza w sąsiedztwie warzyw, które mamy zamiar wkrótce zjeść. Może bowiem okazać się, że przy okazji walki ze ślimakami sami się podtrujemy - zauważa Ewa Rhein.
Kryją się na nieużytkach
Ślimaki, z którymi mamy największy kłopot, nie mają muszli, w której mogłyby się chronić przed niesprzyjającymi warunkami klimatycznymi. Przedsłońcem chronią się najczęściej w wysokich trawach, zarośniętych rowach, nad brzegami rzek.
- W walce z nimi skuteczne jest regularne koszenie i porządkowanie działek, likwidowanie nieużytków, których niestety zamiast ubywać, jest coraz więcej - twierdzą doradcy rolniczy. Ich zdaniem, w rozwiązaniu problemu pomocne byłoby także przyjęcie rządowego programu zwalczania plagi ślimaków, podobnie jak w przypadku barszczu Sosnowskiego. a
Jak się bronić...
A Żeby odstraszyć ślimaki, w pobliżu miejsc, gdzie się gromadzą, można posadzić: mydlnicę lekarską, macierzankę lub majeranek. Ślimakom nie smakują też: bylica piołun, cząber ogrodowy, gorczyca, cebula, czosnek, szałwia, hyzop, tymianek, krwawnik i przywrotnik. Jeśli te gatunki posadzimy wśród roślin ulubionych przez ślimaki, stracą one zainteresowanie dla naszej działki. Pojedyncze rośliny można chronić umieszczając wokół nich przeszkody, np. można je obsypać trocinami, korą, igłami sosnowymi, stłuczonymi drobno skorupkami jaj, żwirem.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O WIŚLE I CRACOVII?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!