Turyści w ogóle nie powinni się tam znajdować ponieważ obecnie w Tatrach słowackich obowiązuje zakaz wychodzenia na szlaki położone powyżej schronisk. Mimo to trójka Polaków podjęła próbę zdobycia Kończystej zimą. Dwójka z nich tę eskapadę o mały włos przypłaciłaby życiem.
- O tym, że pod Kończystą miał miejsce wypadek poinformował nas trzeci z Polaków - piszą na swojej stronie internetowej ratownicy HZS. - Zgłosił on, ze jego dwaj kompani mają uszkodzone nogi. Na miejsce chcieliśmy wysłać ratowników helikopterem, ale nie było to możliwe z uwagi na silny wiatr. Skutkiem tego śmigłowiec dowiózł na raty kilku ratowników w niższe regiony gór następnie szli oni na nogach do poszkodowanych.
Gdy ratownicy Horskiej Zachrannej Służby dotarli na miejsce okazało się, że do wypadku doszło, bo nie mieli oni odpowiedniego wyposażenia do wspinaczki w zimie. Dwóch mężczyzn odpadło od skały i spadło odpowiednio 500 i 300 metrów w dół zbocza. Co gorsza, mężczyzna będący poniżej, cały czas był przywiązany liną do tego będącego wyżej i przy każdej próbie ruchu ściągał kompana w kierunku przepaści. Co więcej, obaj mogli też zamarznąć, na szczęście zanim do poszkodowanych dotarli ratownicy, pojawił się przypadkowy narciarz skiturowy i wykopał dla poszkodowanych jamy w śniegu, które osłaniały ich przed lodowatym wiatrem.
Ostatecznie gdy ratownicy HZS dotarli na miejsce, umiejscowili dwójkę poszkodowanych w specjalnych noszach i zjechali z nimi do miejsca, gdzie czekał na nich śmigłowiec. W akcji ratowniczej, która trwała do późnej nocy, brało udział 14 słowackich ratowników górskich.
Obecnie Polacy przebywają w szpitalu w Popradzie. Gdy wyzdrowieją, HZS wystawi im za akcję ratunkową rachunek opiewający na wiele tysięcy euro.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ:Zakaz handlu w niedzielę. Zmiany rządu wstrzymane