45 z 58
Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W...
fot. Dariusz Chajewski

Rumunia

Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W roli głównej występują zwykli ludzie. Zmarli. Nie śmierć, życie. Przed niedużą nekropolią w Sapanta w regionie Maramuresz co chwilę zatrzymuje się turystyczny autokar. Pasażerowie, mimo że wiedzą czego się spodziewać, stają w bramie jak wryci i mija ładnych parę minut zanim sięgają po aparaty fotograficzne. Bo czy tak... zabawnie może wyglądać... śmierć? Nie, to przecież historia życia i odejścia niż śmierci.

Oto mężczyzna z kolegami w otoczeniu kilku butelek śliwowicy. Obok wojskowy, kobieta czytająca książkę, wyelegantowana dziewczyna z bukietem kwiatów, przędząca stara kobieta, górnik... Stąd wiemy kim byli ludzie, których tutaj pochowano. Jak zarabiali na życie, jakie były ich pasje. Tancerka, śpiewak... Historie życia, ale i śmierci. Zazwyczaj po drugiej stronie nagrobka.

Ten mężczyzna wpadł pod pociąg, ten się utopił, innego zastrzelono i odcięto mu głowę. Cóż, był rok 1941. Jeszcze inny zginął na wojnie. Smutne? A gdzież tam... Żywe kolory. I poczucie humoru. "Tu leży moja teściowa. Gdyby żyła rok dłużej, leżałbym tutaj ja" - napisał na pożegnanie jakiś kochający zięć... "Tu ja spoczywam, Ion Stan się nazywam. Byłem policjantem tu i w Brasov. Byłem dobrym policjantem. Teraz was pozdrawiam i salutuję, bo już więcej się nie zobaczymy. Świat opuściłem w 68. roku życia". Może to i dziwnie brzmi w takim miejscu, ale wszystko jest takie... żywe.

Zapis codzienności czerpiący motywy z bogatego folkloru Marameszu. To nic dziwnego. W prawosławiu zwyczaje związane ze śmiercią mają nieco inny charakter niż w katolicyzmie. Może być radosnym jest łatwiej, ponieważ w tej teologii nie ma czyśćca, a do piekła trafiają tylko najwięksi grzesznicy, a za takiego przecież nikt się nie uważa. Pierwszy nagrobek powstał w 1935 r. Wyrzeźbił go miejscowy artysta Patras. Błękitny, ozdobiony kolorowym, prostym obrazkiem krzyż spodobał się mieszkańcom wsi. Patras do lat 60. XX w. malował na nagrobku małe biografie. I to często nie do końca przedstawiające czcigodnych zmarłych jako kryształowe postacie. Sporo tutaj jest przywar - pociąg do kieliszka, próżność... I pomniki tworzył nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia - jak sam twierdził, ale właśnie z drewna, gdyż ludzie z Marameszu żyli z drewnem i żyli z drewna. Dziś nagrobki wykonuje jego uczeń. To nieco niepokojące miejsce odkrył dla świata francuski podróżnik. Nadał mu nazwę wesołego i uznał za jedno z najdziwniejszych miejsc na świecie i zarazem najdziwniejszą nekropolię. Ale właściwie dlaczego dziwną? Przecież śmierć jest nieodłączną częścią naszego życia.

"Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem, malowałem, kochałem, no i troszkę piłem" - napisał w epitafium na swoim grobie w rumuńskiej Sapancie miejscowy artysta Ioan Stan Patras. Nagrobek jest niezwykły, drewniany, w kształcie... łóżka. Jednak na tej nekropolii sypialny grób nikogo specjalnie nie szokuje. W końcu jest to Cimitirul Vesel, czyli... wesoły cmentarz.

46 z 58
Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W...
fot. Dariusz Chajewski

Rumunia

Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W roli głównej występują zwykli ludzie. Zmarli. Nie śmierć, życie. Przed niedużą nekropolią w Sapanta w regionie Maramuresz co chwilę zatrzymuje się turystyczny autokar. Pasażerowie, mimo że wiedzą czego się spodziewać, stają w bramie jak wryci i mija ładnych parę minut zanim sięgają po aparaty fotograficzne. Bo czy tak... zabawnie może wyglądać... śmierć? Nie, to przecież historia życia i odejścia niż śmierci.

Oto mężczyzna z kolegami w otoczeniu kilku butelek śliwowicy. Obok wojskowy, kobieta czytająca książkę, wyelegantowana dziewczyna z bukietem kwiatów, przędząca stara kobieta, górnik... Stąd wiemy kim byli ludzie, których tutaj pochowano. Jak zarabiali na życie, jakie były ich pasje. Tancerka, śpiewak... Historie życia, ale i śmierci. Zazwyczaj po drugiej stronie nagrobka.

Ten mężczyzna wpadł pod pociąg, ten się utopił, innego zastrzelono i odcięto mu głowę. Cóż, był rok 1941. Jeszcze inny zginął na wojnie. Smutne? A gdzież tam... Żywe kolory. I poczucie humoru. "Tu leży moja teściowa. Gdyby żyła rok dłużej, leżałbym tutaj ja" - napisał na pożegnanie jakiś kochający zięć... "Tu ja spoczywam, Ion Stan się nazywam. Byłem policjantem tu i w Brasov. Byłem dobrym policjantem. Teraz was pozdrawiam i salutuję, bo już więcej się nie zobaczymy. Świat opuściłem w 68. roku życia". Może to i dziwnie brzmi w takim miejscu, ale wszystko jest takie... żywe.

Zapis codzienności czerpiący motywy z bogatego folkloru Marameszu. To nic dziwnego. W prawosławiu zwyczaje związane ze śmiercią mają nieco inny charakter niż w katolicyzmie. Może być radosnym jest łatwiej, ponieważ w tej teologii nie ma czyśćca, a do piekła trafiają tylko najwięksi grzesznicy, a za takiego przecież nikt się nie uważa. Pierwszy nagrobek powstał w 1935 r. Wyrzeźbił go miejscowy artysta Patras. Błękitny, ozdobiony kolorowym, prostym obrazkiem krzyż spodobał się mieszkańcom wsi. Patras do lat 60. XX w. malował na nagrobku małe biografie. I to często nie do końca przedstawiające czcigodnych zmarłych jako kryształowe postacie. Sporo tutaj jest przywar - pociąg do kieliszka, próżność... I pomniki tworzył nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia - jak sam twierdził, ale właśnie z drewna, gdyż ludzie z Marameszu żyli z drewnem i żyli z drewna. Dziś nagrobki wykonuje jego uczeń. To nieco niepokojące miejsce odkrył dla świata francuski podróżnik. Nadał mu nazwę wesołego i uznał za jedno z najdziwniejszych miejsc na świecie i zarazem najdziwniejszą nekropolię. Ale właściwie dlaczego dziwną? Przecież śmierć jest nieodłączną częścią naszego życia.

"Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem, malowałem, kochałem, no i troszkę piłem" - napisał w epitafium na swoim grobie w rumuńskiej Sapancie miejscowy artysta Ioan Stan Patras. Nagrobek jest niezwykły, drewniany, w kształcie... łóżka. Jednak na tej nekropolii sypialny grób nikogo specjalnie nie szokuje. W końcu jest to Cimitirul Vesel, czyli... wesoły cmentarz.

47 z 58
Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W...
fot. Dariusz Chajewski

Rumunia

Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W roli głównej występują zwykli ludzie. Zmarli. Nie śmierć, życie. Przed niedużą nekropolią w Sapanta w regionie Maramuresz co chwilę zatrzymuje się turystyczny autokar. Pasażerowie, mimo że wiedzą czego się spodziewać, stają w bramie jak wryci i mija ładnych parę minut zanim sięgają po aparaty fotograficzne. Bo czy tak... zabawnie może wyglądać... śmierć? Nie, to przecież historia życia i odejścia niż śmierci.

Oto mężczyzna z kolegami w otoczeniu kilku butelek śliwowicy. Obok wojskowy, kobieta czytająca książkę, wyelegantowana dziewczyna z bukietem kwiatów, przędząca stara kobieta, górnik... Stąd wiemy kim byli ludzie, których tutaj pochowano. Jak zarabiali na życie, jakie były ich pasje. Tancerka, śpiewak... Historie życia, ale i śmierci. Zazwyczaj po drugiej stronie nagrobka.

Ten mężczyzna wpadł pod pociąg, ten się utopił, innego zastrzelono i odcięto mu głowę. Cóż, był rok 1941. Jeszcze inny zginął na wojnie. Smutne? A gdzież tam... Żywe kolory. I poczucie humoru. "Tu leży moja teściowa. Gdyby żyła rok dłużej, leżałbym tutaj ja" - napisał na pożegnanie jakiś kochający zięć... "Tu ja spoczywam, Ion Stan się nazywam. Byłem policjantem tu i w Brasov. Byłem dobrym policjantem. Teraz was pozdrawiam i salutuję, bo już więcej się nie zobaczymy. Świat opuściłem w 68. roku życia". Może to i dziwnie brzmi w takim miejscu, ale wszystko jest takie... żywe.

Zapis codzienności czerpiący motywy z bogatego folkloru Marameszu. To nic dziwnego. W prawosławiu zwyczaje związane ze śmiercią mają nieco inny charakter niż w katolicyzmie. Może być radosnym jest łatwiej, ponieważ w tej teologii nie ma czyśćca, a do piekła trafiają tylko najwięksi grzesznicy, a za takiego przecież nikt się nie uważa. Pierwszy nagrobek powstał w 1935 r. Wyrzeźbił go miejscowy artysta Patras. Błękitny, ozdobiony kolorowym, prostym obrazkiem krzyż spodobał się mieszkańcom wsi. Patras do lat 60. XX w. malował na nagrobku małe biografie. I to często nie do końca przedstawiające czcigodnych zmarłych jako kryształowe postacie. Sporo tutaj jest przywar - pociąg do kieliszka, próżność... I pomniki tworzył nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia - jak sam twierdził, ale właśnie z drewna, gdyż ludzie z Marameszu żyli z drewnem i żyli z drewna. Dziś nagrobki wykonuje jego uczeń. To nieco niepokojące miejsce odkrył dla świata francuski podróżnik. Nadał mu nazwę wesołego i uznał za jedno z najdziwniejszych miejsc na świecie i zarazem najdziwniejszą nekropolię. Ale właściwie dlaczego dziwną? Przecież śmierć jest nieodłączną częścią naszego życia.

"Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem, malowałem, kochałem, no i troszkę piłem" - napisał w epitafium na swoim grobie w rumuńskiej Sapancie miejscowy artysta Ioan Stan Patras. Nagrobek jest niezwykły, drewniany, w kształcie... łóżka. Jednak na tej nekropolii sypialny grób nikogo specjalnie nie szokuje. W końcu jest to Cimitirul Vesel, czyli... wesoły cmentarz.

48 z 58
Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W...
fot. Dariusz Chajewski

Rumunia

Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W roli głównej występują zwykli ludzie. Zmarli. Nie śmierć, życie. Przed niedużą nekropolią w Sapanta w regionie Maramuresz co chwilę zatrzymuje się turystyczny autokar. Pasażerowie, mimo że wiedzą czego się spodziewać, stają w bramie jak wryci i mija ładnych parę minut zanim sięgają po aparaty fotograficzne. Bo czy tak... zabawnie może wyglądać... śmierć? Nie, to przecież historia życia i odejścia niż śmierci.

Oto mężczyzna z kolegami w otoczeniu kilku butelek śliwowicy. Obok wojskowy, kobieta czytająca książkę, wyelegantowana dziewczyna z bukietem kwiatów, przędząca stara kobieta, górnik... Stąd wiemy kim byli ludzie, których tutaj pochowano. Jak zarabiali na życie, jakie były ich pasje. Tancerka, śpiewak... Historie życia, ale i śmierci. Zazwyczaj po drugiej stronie nagrobka.

Ten mężczyzna wpadł pod pociąg, ten się utopił, innego zastrzelono i odcięto mu głowę. Cóż, był rok 1941. Jeszcze inny zginął na wojnie. Smutne? A gdzież tam... Żywe kolory. I poczucie humoru. "Tu leży moja teściowa. Gdyby żyła rok dłużej, leżałbym tutaj ja" - napisał na pożegnanie jakiś kochający zięć... "Tu ja spoczywam, Ion Stan się nazywam. Byłem policjantem tu i w Brasov. Byłem dobrym policjantem. Teraz was pozdrawiam i salutuję, bo już więcej się nie zobaczymy. Świat opuściłem w 68. roku życia". Może to i dziwnie brzmi w takim miejscu, ale wszystko jest takie... żywe.

Zapis codzienności czerpiący motywy z bogatego folkloru Marameszu. To nic dziwnego. W prawosławiu zwyczaje związane ze śmiercią mają nieco inny charakter niż w katolicyzmie. Może być radosnym jest łatwiej, ponieważ w tej teologii nie ma czyśćca, a do piekła trafiają tylko najwięksi grzesznicy, a za takiego przecież nikt się nie uważa. Pierwszy nagrobek powstał w 1935 r. Wyrzeźbił go miejscowy artysta Patras. Błękitny, ozdobiony kolorowym, prostym obrazkiem krzyż spodobał się mieszkańcom wsi. Patras do lat 60. XX w. malował na nagrobku małe biografie. I to często nie do końca przedstawiające czcigodnych zmarłych jako kryształowe postacie. Sporo tutaj jest przywar - pociąg do kieliszka, próżność... I pomniki tworzył nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia - jak sam twierdził, ale właśnie z drewna, gdyż ludzie z Marameszu żyli z drewnem i żyli z drewna. Dziś nagrobki wykonuje jego uczeń. To nieco niepokojące miejsce odkrył dla świata francuski podróżnik. Nadał mu nazwę wesołego i uznał za jedno z najdziwniejszych miejsc na świecie i zarazem najdziwniejszą nekropolię. Ale właściwie dlaczego dziwną? Przecież śmierć jest nieodłączną częścią naszego życia.

"Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem, malowałem, kochałem, no i troszkę piłem" - napisał w epitafium na swoim grobie w rumuńskiej Sapancie miejscowy artysta Ioan Stan Patras. Nagrobek jest niezwykły, drewniany, w kształcie... łóżka. Jednak na tej nekropolii sypialny grób nikogo specjalnie nie szokuje. W końcu jest to Cimitirul Vesel, czyli... wesoły cmentarz.

Pozostało jeszcze 9 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Tragedia w szpitalu. Nie żyje Tomasz Solecki, lekarz zaatakowany przez nożownika

NOWE FAKTY
Tragedia w szpitalu. Nie żyje Tomasz Solecki, lekarz zaatakowany przez nożownika

Sponsor dla stadionu Wisły pilnie poszukiwany. Miasto ogłosiło konkurs

Sponsor dla stadionu Wisły pilnie poszukiwany. Miasto ogłosiło konkurs

Tu krajobraz w Krakowie zmienia się z dnia na dzień. Kładka nad Wisłą coraz dłuższa!

Tu krajobraz w Krakowie zmienia się z dnia na dzień. Kładka nad Wisłą coraz dłuższa!

Zobacz również

Wielki pawilon w parku Szymborskiej nie powstanie? Prezydent Krakowa podjął decyzję!

AKTUALIZACJA
Wielki pawilon w parku Szymborskiej nie powstanie? Prezydent Krakowa podjął decyzję!

Dno wyschniętej Klimkówki porasta trawa. Zalew w Gorlickiem wygląda jak kałuża

Dno wyschniętej Klimkówki porasta trawa. Zalew w Gorlickiem wygląda jak kałuża