https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Te konie czekała śmierć głodowa. Jaspara i Juventusa uratowali Animalsi z Oświęcimia [ZDJĘCIA]

Ewelina Sadko
Katarzyna Kuczyńska z OTOZ Animals przy odbiorze koni
Katarzyna Kuczyńska z OTOZ Animals przy odbiorze koni Fot. otoz animals oświęcim
Ciasne, prowizoryczne boksy zbite z kawałków desek, segmenty ogrodzenia zamiast bramek wejściowych i słoma niewymieniana prawdopodobnie przez kilka miesięcy. Do tego głodowa dieta i brak możliwości ruchu. W takich warunkach żyły dwa konie Jaspar i Juventus, które zostały zabrane właścicielowi przez inspektorów Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals z Oświęcimia.

To był prawdziwy dramat
Katarzyna Kuczyńska z OTOZ Animals przyznaje, że to co zastała w gospodarstwie starszego pana w Głębowicach, nie jest łatwe do opisania.

- Było widać, że nikt się końmi nie zajmował od dawna - mówi Katarzyna. - Bramki przed boksami stwarzały zagrożenie dla życia koni. W każdej chwili mogły włożyć tam nogę i ją złamać, a to dla konia jest wyrokiem śmierci - tłumaczy. W miejscach, gdzie zwierzęta przebywały 24 godziny na dobę, pełno było także wystających, metalowych elementów. Konie nie były w ogóle pielęgnowane. Dostawały zbyt mało jedzenia. Groziła im śmierć głodowa.

Gospodarz chciał zarobić

Właściciel koni podczas interwencji inspektorów twierdził, że końmi się nie zajmował, bo bał się do nich podejść. Kiedyś prowadził przedsiębiorstwo, które dobrze prosperowało i miał pracownika do opieki nad końmi. Kiedy zbankrutował, nie stać go było na utrzymanie personelu. Mówił, że zwierzęta chciał sprzedać, ale nie znalazł kupca.

- Jeden z koni nie miał paszportu, czyli dokumentu potwierdzającego jego pochodzenie, wiek. Takiego zwierzęcia nie da się sprzedać - tłumaczy Kuczyńska. - Na szczęście udało nam się wytłumaczyć mu, że dla zwierząt lepiej będzie, gdy odda je w ręce ludzi, którzy potrafią się nimi zająć - dodaje.

Konie trafiły do ośrodka Ikarion w Bobrku, zajmującego się m.in.hipoterapią i rehabilitacją dzieci. Mają swoje boksy, plac do biegania i codzienne porcje jedzenia. Pracownicy ośrodka przyznają, że czeka ich ciężka praca, aby oswoić Jaspara i Juventusa, mimo że nie są agresywne.

Pewnie zostaną w Ikarionie

Jaspar to siedemnastoletni wałach, który kiedyś służył do rekreacji. Jest spokojny, dostojny i przyjazny. Juventus to konik młody, zaledwie sześcioletni, troszkę "wypłoszony" i mocno zaniedbany.

- Chcemy, aby wreszcie miały normalne, radosne życie i cieszyły się nim, bo na to zasługują - mówi Katarzyna Kuczyńska. - Ośrodek w Bobrku jest zainteresowany adopcją tych koników, ale czeka nas sporo "papierkowej" roboty, aby uregulować ich sytuację. Jesteśmy na etapie wyrabiania dokumentów dla Juventusa.

Byłemu właścicielowi koni nie grozi odpowiedzialność karna, ponieważ dobrowolnie oddał zwierzęta.

Co robią Animalsi

W oświęcimskim schronisku jest 37 kotów i 32 psy. Wiele z nich zostało podrzuconych lub trafiły tu w wyniku interwencji u nieodpowiedzialnych właścicieli. W połowie grudnia do schroniska trafił kundelek Lesio. Został znaleziony nieprzytomny w okolicy głównej drogi. Wytropił go inny pies idący z panem na spacer. Lesio został prawdopodobnie potrącony przez samochód. Miał kilka złamań kończyn i przeszedł dwie poważne operacje.

Niedawno pracownicy schroniska walczyli o życie wycieńczonego i zjadanego żywcem przez larwy kundla. Pies miał owinięty sznur wokół głowy, więc prawdopodobnie ktoś przywiązał go w odludnym miejscu. Całe ciało pokrywały rany, w których zalęgły się larwy. Muchy miał nawet w oczach.

Na stronie internetowej: www.otozanimalsoswiecim.pl można znaleźć więcej informacji.

Napisz do autorki:
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ta interwencja została nam zgłoszona pierwszy raz pod koniec ubiegłego roku i już na drugi dzień inspektorzy OTOZ Animals udali się na miejsce. Prosimy więc nie pisać nieprawdziwych informacji na temat naszych działań. Kilka lat temu była w tym gospodarstwie kontrola inspekcji weterynaryjnej. Osobom umieszczajacym komentarze nieprawdziwe i narażające naszą Organizację na utratę dobrego imienia, wystosujemy pismo przedprocesowe przygotowane przez naszych prawników, tak jak miało to miejsce w przypadku innego portalu. Nie będziemy także pisać więcej komentarzy w tej sprawie. Nie stwierdziliśmy też, że w gospodarstwie był dramat, ponieważ widzieliśmy większe dramaty..., dlatego prosimy o nie umieszczanie ubarwionych informacji. Pozdrawiamy Redakcję i Czytelników.
O
OTOZ Animals
Pierwszy raz otrzymaliśmy to zgłoszenie pod koniec roku 2013 i nasi inspektorzy od razu udali się na miejsce. Kilka lat temu była tam podobno inspekcja weterynaryjna, więc prosimy nie mieszać faktów. Za fałszywe informacje kierowane pod naszym adresem, wystosujemy pismo przedprocesowe osobom piszącym nieprawdziwe komentarze oczerniające naszą organizację, tak jak miało to miejsce w przypadku innego portalu. Zbyt ciężko pracujemy, by ktoś bezkarnie nas oczerniał. Pozdrawiamy redakcję i czytelników.
:)
4 lata temu sprawa była juz zgłaszana do OTOZ. Inspektor, ktory przyjechał na kontrole widział stan koni i innych zwierząt w gospodarstwie, niezareagował. Gospodarstwo mogło byc przez OTOZ po tej pierwszej kontroli nadzorowane- nikt sie nie zainteresował. Były 3 konie, była jeszcze taka stara klacz, gdzie ona jest?? pewnie zdechła w międzyczasie z głodu. Mógłby się OTOZ zainteresowac jeszcze pozostałymi zwierzętami z zagrody, w tym dwoma psami żyjącymi i głodującymi tam.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska