https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To jedna z najsłynniejszych i najbardziej niezwykłych kamienic Krakowa. Odkrywamy tajemnice słynnego Domu pod Globusem

Ewa Wacławowicz
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Za jego projekt odpowiadali Tadeusz Stryjeński i Franciszek Mączyński. Jego serce, czyli sala posiedzeń, połączyła największych krakowskich artystów, w tym m.in. - Stanisława Wyspiańskiego i Józefa Mehoffera. Początkowo w jego pomieszczeniach urzędowała Izba Przemysłowo-Handlowa, a dziś słynny "Dom pod Globusem" to siedziba Wydawnictwa Literackiego. To również dom dla pisarzy z całego świata, którzy w poszukiwaniu weny zatrzymują się tutaj w apartamencie pod wieżą zegarową.

W Krakowie reprezentacyjnych domostw, pełnych pięknych pomieszczeń i tajemnic nie brakuje. Należy do nich również zabytkowa kamienica, zwana "Domem pod Globusem", która została wzniesiona w latach 1904-1906 i od blisko stu lat zachwyca przechodniów i gości. Jednak czy wiecie, co jest w środku poza księgarnią na parterze? Zapraszamy do miejsca, w którym tworzyli najlepsi krakowscy artyści.

Izba Przemysłowo- Handlowa w miejsce Zajazdu Kleparskiego

Izba Przemysłowo-Handlowa powstała w 1850 roku w zaborze austriackim, jako Izba Handlowa i Przemysłowa. Zrzeszała ona rzemieślników i przedsiębiorców. Po 1903 roku Izba przeniosła się do nowo wybudowanego budynku przy ul. Długiej.

- W 1903 roku Izba Przemysłowo-Handlowa miała problemy lokalowe. I stąd pomysł żeby ten budynek powstał. Szukano odpowiedniej działki i okazało się, że najlepsza będzie ta zlokalizowana poza obrębem plant, w tak zwanym ringu krakowskim. Powstawały tu banki, siedziba urzędu wojewódzkiego a także inne reprezentacyjne kamienice krakowskie. To było idealne miejsce na siedzibę Izby Przemysłowo-Handlowej - opowiada nam Beata Krupa z Wydawnictwa Literackiego, które dziś urzęduje w pomieszczeniach dawnej Izby.

Szczęśliwie dla Izby złożyło się, że w tej okolicy była do sprzedania działka. Mieścił się na niej Zajazd Kleparski zwany również Łysoniem. Izba odkupiła miejsce, ale na siedzibę było wciąż zbyt mało miejsca, dlatego działkę powiększono o kolejne ary pozyskane od Urzędu Miasta Krakowa w formie darowizny. I tak po podpisaniu wszystkich dokumentów, w 1903 roku zabrano się za projektowanie budynku.

Pierwotnie realizacją projektu miał zająć się Jan Zawiejski, który odpowiadał m.in. za projekt Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie, jednak miał on na głowie kilka innych spraw. Kolejno o zaprojektowanie siedziby poproszono Tadeusza Stryjeńskiego. Stryjeński do pomocy początkowo wziął Karola Knausa, jednak gdy Knaus nagle zmarł, Stryjeński stanął przed koniecznością znalezienia szybko zastępcy. Na to stanowisko wybrał ostatecznie Franciszka Mączyńskiego, z którym razem pracował nad przebudową Teatru Starego. Razem udało im się dokończyć projekt budynku Izby, który na mapie Krakowa w pełnej okazałości zawitał w 1906 roku.

Serce, które połączyło Wyspiańskiego i Mehoferra

Budynek jest trzypiętrowy. Jego czubek wieńczy ogromny globus symbolizujący międzynarodowy handel. Nad wejściem głównym do budynku znajdziemy natomiast dwa popiersia Industrii i Hermesa autorstwa Konstantego Laszczki czy ryzalit ozdobiony statkiem o wzdętym żaglu.

Na parterze budynku niegdyś znajdowały się lokale handlowe do wynajęcia, na pierwszym piętrze pomieszczenia służbowe i reprezentacyjne Izby Przemysłowo-Handlowej wraz z salą posiedzeń, a drugie piętro to były apartamenty na wynajem. Swoje miejsce miał tu również woźny, który spał w pomieszczeniu pod wieżą zegarową.

Od początku wiadomo było, że jedno z pomieszczeń należy przeznaczyć na salę posiedzeń.

- To tu rada tworzona przez kupców, właścicieli firm i bankierów pod kierownictwem prezesa Izby planowała rozwój gospodarczy miasta, broniła jego interesów, występowała z inicjatywami ekonomicznymi, opiniowała powstające zakłady i zawierała kontrakty handlowe. To było serce domu - mówi Janusz Jabłoński z Wydawnictwa Literackiego

Izba Przemysłowo-Handlowa nie szczędziła na salę reprezentacyjną pieniędzy. Zatrudniono najlepszych krakowskich artystów, malarzy, witrażystów i stolarzy. Z prośbą o zaprojektowanie sali zwrócono się m.in. do Stanisława Wyspiańskiego.

- Wyspiański ucieszył się ze zlecenia i początkowo przyjął je. Traktował je ambicjonalnie, a w dodatku brakowało mu pieniędzy. Jednak kiedy jeden z inwestorów zwrócił się do artysty z prośbą o zaprojektowanie w centrum sali popiersia Franciszka Józefa, Wyspiański odpowiedział, że Franciszek Józef nie jest elementem dekoracyjnym i ostatecznie zrezygnował z realizacji projektu. Powodem rezygnacji był również pogarszający się stan zdrowia artysty - opowiada Beata Krupa

O pomoc poproszono więc kolegę Wyspiańskiego, Józefa Mehoffera. Mehoffer przyjął zlecenie i zaprojektował salę, którą można podziwiać w praktycznie nie zmienionej formie od lat. I która od lat niezmiennie zapiera dech.

Podłoga przyjemnie skrzypi pod stopami, po bokach znajdziemy brzozową boazerię, zdobioną metalowymi elementami przypominającymi biżuterię bronowicką. Ściany wymalowane są natomiast na wzór skrzyń krakowskich. Sufit zdobią pawie pióra i węże oraz lampy w kształcie kwiatów. Od 114 lat w centrum sali wisi obraz „Poskromienie żywiołów” – przedstawiający ludzki geniusz w postaci młodzieńca ujarzmiającego żywioły (kobiece personifikacje Ziemi, Ognia, Wody i Powietrza). Jedynymi współczesnymi elementami w pomieszczeniu są kaloryfery i klimatyzacja.

Pisarze uwięzieni na wieży

Na najwyższym piętrze budynku, w miejscu gdzie niegdyś spał woźny, mieści się apartament gdzie czas spędzają pisarze przyjeżdżający na zaproszenie Wydawnictwa Literackiego, które dziś urzęduje w pomieszczeniach budynku.

-Jesteśmy w miejscu, gdzie gości naprawdę niewiele osób. Tutaj nie odbywa się zwiedzanie, nie zapraszamy czytelników. To jest takie miejsce sekretne, w którym gościmy naszych autorów, nasze autorki. Nocowali tutaj sami najwięksi twórcy. Był tutaj Czesław Miłosz, Tadeusz Różewicz, Olga Tokarczuk, Jerzy Pilch czy Szczepan Twardoch - mówi Marcin Baniak z Wydawnictwa Literackiego.

Dodaje też, że dawniej kiedy nie było w budynku windy, pisarze do apartamentu dostawali się schodami. Ta przechadzka kosztowała ich tyle sił, że najczęściej już nie schodzili na dół tylko siadali i kończyli zaczęte dzieła.

Wpisali się też do wyłożonej księgi gości.

- Wszyscy podkreślają, że świetnie się tutaj śpi, śni się literackie sny. Niektórzy narzekają na tramwaje. bo rzeczywiście jakiś czas temu te tramwaje skręcające w ul. Długą przeszkadzały ale teraz już jest lepiej. Także ta atmosfera literacka udziela się gościom apartamentu - dodaje Marcin Baniak.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska