https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragedię smoleńską spowodowały komórki?

Andrzej Grzegrzółka
Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział wczoraj, że większość telefonów komórkowych pasażerów Tu-154, który uległ katastrofie pod Smoleń-skiem, była aktywna w ostatnim etapie lotu samolotu. Aktualnie prokuratorzy sprawdzają czy komórki nie zakłócały urządzeń tupolewa. Szef PG zapowiedział także przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego (w związku z jego ostatnią rozmową z bratem) oraz sprawdzenie, czy piloci byli odporni na presję.

- Na ekranach aparatów wyświetlały się informacje o nieodebranych połączeniach - powiedział Seremet, który dodał, że telefony zostały zabezpieczone i przesłane do ABW. Tam zajmą się nimi specjaliści, którzy ustalą nie tylko osoby, z którymi komunikowano się, ale także treść wysłanych SMS-ów. Śledczy sprawdzą również kto korzystał ze znajdującego się na pokładzie telefonu satelitarnego.

Krzysztof Zalewski, ekspert i publicysta miesięcznika "Lotnictwo" uważa, że badanie ewentualnego wpływu włączonych telefonów komórkowych na urządzenia elektroniczne Tu-154 jest sprawą drugorzędną. - Komisja i prokuratorzy po prostu muszą to zbadać. Jednak nie ma to większego znaczenia dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy - uważa Krzysztof Zalewski.

Andrzej Seremet zapowiedział również, że niebawem powstanie analiza psychologiczna pilotów Tu-154. Zapytany, czy wiadomo, na ile piloci wykazywali się odpornością na ewentualną presję, Seremet odpowiedział: - To będzie przedmiotem badań.

Ponadto prokurator generalny oświadczył, że nie potrafi konkretnie powiedzieć, na ile sekund przed katastrofą piloci zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje. Jednak zaznaczył, że na podstawie dostępnych informacji wiadomo, że piloci zdawali sobie sprawę z zagrożenia katastrofą. - Widmo zbliżającej się katastrofy było świadome - powiedział szef PG.

Pełnomocnicy rodzin i bliskich ofiar katastrofy złożyli już 10 wniosków o wgląd w akta śledztwa. Prokuratura już wcześniej zapowiadała, że na wszystkie wnioski odpowie pozytywnie. Pełnomocnika ustanowiła m.in. mec. Małgorzata Wassermann, córka Zbigniewa Wassermana. W poniedziałek zapewniła, że jej rodzina chce aktywnie uczestniczyć w postępowaniu.

Tymczasem w ciągu miesiąca samoloty LOT będą wozić naszych VIP-ów - zapowiedział szef resortu obrony Bogdan Klich i dodał, że na umowę z narodowym przewoźnikiem nanoszone są "ostatnie szlify, uzyskiwane są ostatnie zgody". MON wyczarteruje dwa Embraery 175, które aktualnie użytkowane są w siatce połączeń PLL LOT. - Umowa będzie podpisana na dniach - potwierdza Janusz Sejmej, rzecznik MON.

Z informacji, do których dotarliśmy wynika, że umowa będzie podpisana na cztery lata, jednak z możliwością półrocznego wypowiedzenia bez sankcji finansowych dla wypożyczającego maszyny. Wiadomo także, że Embraery będą doposażone w odpowiednie urządzenia bezpieczeństwa i łączności. Rząd zrezygnował jednak z montażu luksusowego wyposażenia w części pasażerskiej samolotów. Wartość umowy wyniesie ok. 100 mln zł.

Prace nad umową z LOT-em, trwające od lutego, nabrały tempa po katastrofie prezydenckiego Tu-154.
Jak ustaliliśmy stosunkowo długi okres czarteru maszyn jest związany z planem zakupu nowych samolotów VIP. Wstępne założenia do przetargu już zostały potwierdzone przez cztery kancelarie (Sejmu, Senatu, Prezydenta i Premiera), które na mocy obowiązujących regulacji są tzw. dysponentami powietrznej floty państwowej. Przetarg ma być ogłoszony jesienią. Zakładając, że zachowane zostaną wszystkie terminy, zarówno te związane z przetargiem (brak odwołań lub ewentualnych zaskarżeń wyników), jak i z dostawą samolotów (standardowo producent zobowiązuje się dostarczyć samoloty w ciągu 18 miesięcy), nasze VIP-y będą podróżowały nowymi maszynami w 2012 r.

Z nieoficjalnych wiadomości wynika, że cztery kancelarie uzgodniły, że przyszły przetarg będzie dotyczył kupna dwóch samolotów kilkudziesięcioosobowych o zasięgu powyżej ośmiu tysięcy kilometrów.
Zdaniem Tadeusza Wróbla, eksperta "Polski Zbrojnej" wypożyczenie Embraerów to tylko chwilowe rozwiązanie problemu i przypomina, że Polska będzie musiała kupić nie tylko samoloty długodystansowe, ale też mniejsze, które zastąpią wysłużone Jaki-40.

- One będą wycofane w ciągu najbliższych kilku lat. Oprócz dużych maszyn niezbędne są samoloty na kilkanaście osób o zasięgu europejskim - ocenia Wróbel. - Jaki-40 powoli kończą swój żywot.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska