Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Wawrzyka: Głupi mistrzem nie zostanie

Redakcja
Z Fiodorem Łapinem, trenerem Andrzeja Wawrzyka, który jutro w Moskwie będzie walczył z Aleksandrem Powietkinem o pas mistrza świata WBA, rozmawiają Przemysław Franczak i Łukasz Madej.

Wawrzyk Powietkin: transmisja z walki już dziś!

Im bliżej walki, tym optymizm się u Pana zwiększa, czy wręcz przeciwnie?
W ogóle nie patrzę w tych kategoriach. Patrzę, co musimy zrobić, nad czym jeszcze po pracować. Na tym trener powinien się skupić.

Pan świetnie wie, co znaczy taki pojedynek. Stał Pan kiedyś w narożniku Alberta Sosnowskiego kiedy mierzył się z Witalijem Kliczką. Da się jakoś porównać oba wydarzenia?

Presja przy takim pojedynku jest naprawdę bardzo duża. Kliczko to był jednak Kliczko. Do tego stadion w Gelsenkirchen, 50 tysięcy ludzi. Nie da się tego z niczym porównać. Niczego jednak nie ujmuję klasie Powietkina. Jest przecież mistrzem. Chciałbym, żeby Andrzej sobie poradził z presją. Tu nie chodzi tylko o samo boksowanie, trzeba wytrzymać z całą tą otoczką.

Boi się Pan, że Wawrzyk przegra już w szatni?

Nie, nie o to chodzi. Znając Andrzeja nie chciałbym, żeby on od razu poszedł się bić, żeby się rzucił na niego z myślą: "Ty jesteś mistrzem świata, ale ja ci zaraz pokażę". Andrzej w walce z takim zawodnikiem jak Powietkin musi trzymać się taktyki. Dyscyplina w walce na takim poziomie to najważniejsza rzecz.

Ale jest Pan dobrej myśli?

Tak, widzę tę walkę. Umówmy się, Powietkin w formie ze starcia z Marco Huckiem [rok temu Rosjanin kontrowersyjnie wygrał na punkty - red.] nie byłby faworytem z Wawrzykiem.

Czego może spodziewać się Andrzej ze strony rosyjskich kibiców? Wrogości?

Nie sądzę, ale Andrzej musi być przygotowany na to, że publiczność będzie bardzo za Powietkinem. On jest tam niesamowicie popularny. Myślę, że przy jego wyjściu na ring będzie szaleństwo.

Mówi się, że aby wygrać, Wawrzyk będzie musiał znokautować rywala. Rosjanie już szykują się do starcia Powietkina z Władimirem Kliczką.

Ranga jest tej imprezy jest taka, że nie zdziwię się, jak się Putin pojawi. To jest tam niesamowicie rozdmuchane. Myślę jednak, że jeśli będzie wyraźna przewaga Andrzeja, to sędziowie nic nie zrobią.

Nie denerwuje Pana jednak, że Rosjanie już planują kolejny pojedynek?

Gdybyśmy jeszcze o tym mieli myśleć, to byśmy zwariowali. To jest wielki biznes. Wiadomo, że każdy liczy na walkę Powietkin - Kliczko. Nie sądzę jednak, żeby Rosjanin Andrzeja zlekceważył.

Powietkin to bliska Panu rosyjska szkoła boksu?

Eee, nie. Co to jest rosyjska szkoła, brytyjska, polska, amerykańska? Jest coś takiego jeszcze? Przecież wszystko się łączy. Rosjanie boksują w Ameryce, Polacy w Niemczech. Nie patrzę w ten sposób. Aleksander to zawodnik, który dąży do półdystansu. Lewy hak, ciosy w tułów, prawy sierpowy kontrujący to jego akcje.

Pan zakłada jeszcze czasem rękawice, jak kiedyś w Victorii Jaworzno?
Nie [śmiech]. Nie ma nawet kiedy.

Jak Pan wspomina swoje początki w Polsce? Było ciężko?
Ciężko. Pracowałem w kopalni i boksowałem, potem zacząłem treningi z juniorami i seniorami.

To prawda, że w kopalni przewoził Pan kolejką ludzi i węgiel?

Prawda.

Strach był większy niż na ringu?
Nie, ale romantyki to tam nie ma. Wypadki co chwilę się zdarzały.

Czemu Polska?
Przyjechałem z Lwowa dorobić w polskiej lidze i tak jakoś zostało.

Dom rodzinny w Archangielsku jeszcze jest?
Jest.

Z Jaworzna do Archangielska jest prawie trzy tysiące kilometrów.

Bliżej jest ze Lwowa, gdzie wyjechałem w wieku 17 lat. Jakieś dwa i pół tysiąca [uśmiech]. Mogłem być w Petersburgu czy Moskwie, ale coś mi strzeliło do głowy i pojechałemna studia do Lwowa. Nie chciało się siedzieć na dupie i tak przez cale życie jedziemy.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Archangielska.

Normalne życie tam prowadziłem, uczyłem się. Przyszedł moment, że albo wojsko albo studia. Miałem różne pomysły, ale tylko boks mnie ciągnął. I tak jednak po półtora miesiąca wzięli mnie do wojska na dwa lata.

Gdzie Pan służył?
Wojska rakietowe. Rakiety były wycelowane w stronę Niemiec.

Czasy zimnej wojny.
Właśnie.

Dobrym był Pan pięściarzem?
Nie najgorszym.

Boks to najcięższy sport?
Jeden z najcięższych. Są też inne, jak bieganie maratonu, pływanie, ale boks to zagrożenia zdrowia. Potrzebujemy szybkości, siły oraz tego czegoś, czego nawet nie da się opisać. I przede wszystkim mądrości. Zawsze powtarzam, że głupi mistrzem w boksie nie zostanie. To sprawy techniki, taktyki, koordynacji, przyswajania wiedzy. To często chłopcy, którzy wychodzą z takich środowisk, że nie dostają innej szansy. A mogliby być menedżerami, dziennikarzami.

Dobry pięściarz musi mieć skazę trudnego środowiska?
U nas w grupie to w tej chwili raczej nie. No, może trochę Artek Szpilka. Jak się jednak pogada z ludźmi z Portoryko... Tam przecież co ileś sekund giną na ulicach ludzie. Rozmawiałem kiedyś z Francisco Palaciosem. Powiedział mi: "w tamtym tygodniu zabili na ulicy mojego przyjaciela". Tam boks to ratunek, żeby ciebie nie zabili. Pomaga nie w tym, żebyś miał na chleb, ale żebyś żył.

Pracuje Pan 365 dni roku? Jak nie walka Wawrzyka, to Szpilki, jak nie Szpilki to Włodarczyka...

Sobót nie mamy wolnych, niedziele też rzadko. Szkoda tylko, że dzień trwa 24 godziny. Z takim Szpilką trzeba pracować 30 godzin na dobę [śmiech]. Zaraz będą walczyć Krzysiek Włodarczyk, Grzesiek Proksa. Chłopaki boksują, zainteresowanie jest. Kiedy zaczynaliśmy, poziom sportowy był inny, finanse inne. A teraz ludzie nas porównują do Mayweatherów. To z jednej strony jest śmieszne, a z drugiej pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku.

Czuje się Pan ojcem sukcesu?
Przede wszystkim jest nim Andrzej Wasilewski [współwaściciel grupy Ulrich KnockOut Promotions -red.). Bardzo fajnie jest mieć pewność, że to nie impreza na rok, tylko plany są na dziesięciolecia. Ktoś po mnie będzie, ale zdaję sobie sprawę, że od nas się zaczęło.

Zanim pojawiła się oferta walki z Powietkinem, przyszła propozycja od Haye'a. Co Pan sobie wtedy pomyślał?
Zdecydowanie wolałem Powietkina. Już nie mówię nawet o takich sprawach jak siła ciosu. Powietkin ma po prostu pas mistrza. Każdy do takiej walki dąży.

Rosjanin to półka niżej od braci Kliczków?
On to ekstraklasa, a tamci to Liga Mistrzów. A gdzieś pomiędzy jest Haye.

A Andrzej?
Powiem tak: wierzę w niego.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska