Gdyby jednak pojawiła się propozycja powrotu do III ligi, do której przywrócono już Wolanię Wola Rzędzińska i Poprad Muszynę, więc następni w kolejce są trzebinianie. Stanie się tak, jeśli jeszcze jedna drużyna zrezygnuje z występów w III lidze. - Trzeba będzie wtedy pochylić się nad problemem, bo każdy wariant na nowy sezon ma swoje „za” i „przeciw” - uważa Jacek Augustynek, prezes trzebińskiego klubu. - Powrót w szeregi trzecioligowców, w sezonie reorganizacji, to raczej znowu pewny spadek, skoro utrzyma się najwyżej siedem ekip. Zawsze można ten sezon „zmęczyć” w IV lidze, którą powinniśmy wygrać w cuglach. Jest jednak mały szkopuł. W przyszłym sezonie mistrz grupy zachodniej będzie musiał zagrać baraż z mistrzem grupy wschodniej o jedno miejsce w trzeciej lidze, która - za dwa lata - będzie już centralną. Mamy nad czym myśleć.
Trzebinianie nie boją się powrotu już do centralnej III ligi. - Koszty związane z dalszymi wyjazdami wzrosną o ok. 20 tys. zł, więc tyle jesteśmy w stanie wygospodarować. Nasz budżet jest stabilny _– uważa Augustynek. - Trudniejszą kwestią będzie to, jak zawodnicy pogodzą wyjazdy na mecze w środku tygodnia, bo nie da się ich uniknąć. Drużynom przyjdzie jeździć po Lubelszczyźnie, Świętokrzyskiem i Podkarpaciu. To jednak plany na dalszą przyszłość._
Póki co, w Trzebini muszą się skupić na najbliższych sprawach. Trzeba ustalić kadrę na nowy sezon, a bez zmian się niej nie obejdzie. Wiadomo, że dojdzie do korekty w ataku. W poprzednim sezonie napastnicy Piotr Witoń i Marcin Giermek kompletnie zawiedli. Trzebinianie może i ładnie grali, ale nie strzelali goli. Jak nie strzelali goli, to nie zdobywali punktów i koło się zamknęło.
Powinien pojawić się nowy bramkarza, bo Łukasz Gielarowski przymierza się zakończenia sportowej kariery. Trener Robert Moskal nie będzie mógł liczyć na Jakuba Juraszka, bo pozostał w Niemczech.
Więcej o zmianach personalnych w Trzebini będzie można powiedzieć w ciągu kilku najbliższych dni, a może nawet godzin.