Sobota, 11 września. Dochodzi godz. 23.14. W Tuchowie rozlega się alarm strażackiej syreny. Zgłoszenie pochodzi z bloku nr 13 przy ul. Reymonta. Kiedy strażacy przyjeżdżają na miejsce, z piwnicy wydobywają się kłęby duszącego dymu, który wdziera się już na klatkę schodową i do znajdujących się przy niej mieszkań. Ochotnicy, aby zejść na dół, muszą użyć masek tlenowych. Palą się wykonane z dykty drzwi wejściowe do piwnicy. Ktoś oblał je łatwopalną cieczą i podpalił.
Dwa tygodnie wcześniej strażacy również interweniowali przy Reymonta. W sobotę paliły się drzwi do piwnicy w bloku nr 11, a w niedzielę - także w "13", tyle że w innej klatce niż w miniony weekend.
- Wstępne oględziny wykluczyły, aby przyczyną pożarów było na przykład zwarcie instalacji elektrycznej - mówi Paweł Mazurek, rzecznik tarnowskiej straży. - To ewidentnie dzieło podpalacza. O niefortunnym zbiegu okoliczności - jego zdaniem - w tym przypadku nie może być mowy. - Tu niezbędne są działania policji, administracji i mieszkańców, aby złapać sprawcę, zanim dojdzie do tragedii - przekonuje Paweł Mazurek.
Podpalenie akurat piwnicy grozi przedostaniem się ognia, różnymi instalacjami do położonych wyżej partii budynku, a duszący dym, zwłaszcza w nocy, gdy domownicy śpią, może doprowadzić do śmiertelnego zaczadzenia. - Już po pierwszych dwóch pożarach, kiedy pojawiły się podejrzenia, że są dziełem podpalacza, wywiesiliśmy informacje na klatkach schodowych, uczulając mieszkańców na to, aby wzmogli czujność i bezwzględnie zamykali drzwi wejściowe i do piwnic. Nie wszyscy wzięli sobie jednak te zalecenia do serca - informują nas w tuchowskim Urzędzie Miasta, który administruje blokami przy Reymonta.
Śledztwo w sprawie podpaleń prowadzi policja. - Nie mogę za dużo powiedzieć na temat szczegółów naszych działań. W sprawę zaangażowani są zarówno funkcjonariusze mundurowi, jak i w cywilu - mówi Olga Żabińska z tarnowskiej policji.
W związku z podpaleniami patrole policji pojawiają się częściej niż zwykle w rejonie ul. Reymonta.
- Sprawa traktowana jest w tym momencie jako wykroczenie, a nie przestępstwo, gdyż w każdym przypadku szkody nie były duże - dodaje rzeczniczka. Sami mieszkańcy niechętnie wypowiadają się na temat pożarów. - Przedstawię się z imienia i nazwiska, a potem ten ktoś podpali mi drzwi do mieszkania. To jakiś chory człowiek, który niebezpiecznie bawi się ogniem - mówi młody tuchowianin. Z ostatnimi pożarami w piwnicach strażacy łączą także pożar, który wybuchł przy Reymonta w nocy z 22 na 23 sierpnia. Wtedy spłonęła wiata przy warsztacie samochodowym.
60 tys. złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu