https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tuchów: podpalacz bezkarnie sieje grozę na osiedlu

Paweł Chwał
Strażacy obawiają się, że kolejne nocne podpalenie może zakończyć się tragedią
Strażacy obawiają się, że kolejne nocne podpalenie może zakończyć się tragedią Wiktor Chrzanowski/tuchow.info
Tuchowscy strażacy nie mają już żadnych wątpliwości co do tego, że pożary w piwnicach bloków przy ul. Reymonta to dzieło podpalacza. W ciągu ostatnich dwóch tygodni ktoś trzykrotnie podkładał ogień pod budynkami, narażając za każdym razem na śmiertelne niebezpieczeństwo kilkadziesiąt rodzin.

Sobota, 11 września. Dochodzi godz. 23.14. W Tuchowie rozlega się alarm strażackiej syreny. Zgłoszenie pochodzi z bloku nr 13 przy ul. Reymonta. Kiedy strażacy przyjeżdżają na miejsce, z piwnicy wydobywają się kłęby duszącego dymu, który wdziera się już na klatkę schodową i do znajdujących się przy niej mieszkań. Ochotnicy, aby zejść na dół, muszą użyć masek tlenowych. Palą się wykonane z dykty drzwi wejściowe do piwnicy. Ktoś oblał je łatwopalną cieczą i podpalił.

Dwa tygodnie wcześniej strażacy również interweniowali przy Reymonta. W sobotę paliły się drzwi do piwnicy w bloku nr 11, a w niedzielę - także w "13", tyle że w innej klatce niż w miniony weekend.
- Wstępne oględziny wykluczyły, aby przyczyną pożarów było na przykład zwarcie instalacji elektrycznej - mówi Paweł Mazurek, rzecznik tarnowskiej straży. - To ewidentnie dzieło podpalacza. O niefortunnym zbiegu okoliczności - jego zdaniem - w tym przypadku nie może być mowy. - Tu niezbędne są działania policji, administracji i mieszkańców, aby złapać sprawcę, zanim dojdzie do tragedii - przekonuje Paweł Mazurek.

Podpalenie akurat piwnicy grozi przedostaniem się ognia, różnymi instalacjami do położonych wyżej partii budynku, a duszący dym, zwłaszcza w nocy, gdy domownicy śpią, może doprowadzić do śmiertelnego zaczadzenia. - Już po pierwszych dwóch pożarach, kiedy pojawiły się podejrzenia, że są dziełem podpalacza, wywiesiliśmy informacje na klatkach schodowych, uczulając mieszkańców na to, aby wzmogli czujność i bezwzględnie zamykali drzwi wejściowe i do piwnic. Nie wszyscy wzięli sobie jednak te zalecenia do serca - informują nas w tuchowskim Urzędzie Miasta, który administruje blokami przy Reymonta.
Śledztwo w sprawie podpaleń prowadzi policja. - Nie mogę za dużo powiedzieć na temat szczegółów naszych działań. W sprawę zaangażowani są zarówno funkcjonariusze mundurowi, jak i w cywilu - mówi Olga Żabińska z tarnowskiej policji.

W związku z podpaleniami patrole policji pojawiają się częściej niż zwykle w rejonie ul. Reymonta.
- Sprawa traktowana jest w tym momencie jako wykroczenie, a nie przestępstwo, gdyż w każdym przypadku szkody nie były duże - dodaje rzeczniczka. Sami mieszkańcy niechętnie wypowiadają się na temat pożarów. - Przedstawię się z imienia i nazwiska, a potem ten ktoś podpali mi drzwi do mieszkania. To jakiś chory człowiek, który niebezpiecznie bawi się ogniem - mówi młody tuchowianin. Z ostatnimi pożarami w piwnicach strażacy łączą także pożar, który wybuchł przy Reymonta w nocy z 22 na 23 sierpnia. Wtedy spłonęła wiata przy warsztacie samochodowym.

60 tys. złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska