https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tyliczanie chcą mieć swoją kasę i swój samorząd

Iwona Kamieńska
Tyliczanie nie od dziś mają ambicję, aby ich miejscowość stała się stolicą oddzielnej gminy
Tyliczanie nie od dziś mają ambicję, aby ich miejscowość stała się stolicą oddzielnej gminy arkadiusz arendowski
Dwoje znanych tyliczan - sołtyska Maria Kieblesz i Janusz Cisek, zasiadający w Radzie Miasta Krynicy Zdroju - chce doprowadzić do podziału gminy uzdrowiskowej na dwie odrębne: miejską, obejmującą tylko krynicę, i wiejską, ze stolicą w Tyliczu. W minioną niedzielę z ambony tylickiego kościoła ksiądz ogłosił zebranie wiejskie zaplanowane na 9 maja, na którym pani sołtys i radny Cisek chcą opowiedzieć o swoich planach.

- Jest przecież uchwała radnych o podziale gminy. Podjęto ją jeszcze w 2000 roku, a potem schowano głęboko do któregoś biurka w urzędzie i do dziś nie zrealizowano - tłumaczy Maria Kieblesz.

Pomysł powraca co kilka lat w tle wzajemnych pretensji mieszkańców miasteczka pod Jaworzyną i wiosek. Chodzi - jak się łatwo domyśleć - o pieniądze na inwestycje ze wspólnej kasy. Jedni i drudzy czują się pokrzywdzeni, uważając, że ich kosztem bogacą się sąsiedzi. - Ale nie o to chodzi, żeby znów się kłócić, tylko żeby spokojnie się podzielić - mówi Maria Kieblesz.

Konflikt wieś-miasto ma od kilku kadencji odzwierciedlenie w wynikach wyborów samorządowych. Wieś już trzykrotnie wybierała na burmistrza Emila Bodzionego, a miasto - Jana Golbę. Zwycięzca tych wyborczych potyczek, choć wybrany przez wiejski elektorat, jest jednak zdecydowanym przeciwnikiem podziału.

- Inicjatorzy nie biorą pod uwagę, że mniejsza gmina oznacza mniejszy budżet, a więc mniej pieniędzy na inwestycje, tym bardziej że w tym konkretnym przypadku mowa o małych jednostkach. Krynica ma około 11 tysięcy mieszkańców, Tylicz i okoliczne wsie - około 6 tysięcy.

- Obie miejscowości odczują boleśnie taki podział - powiedział nam wczoraj Emil Bodziony. Na wiejskie zebranie doTylicza nie został zaproszony, jednak, jak mówi - pojedzie, bo czuje się zobowiązany przedstawić ludziom drugą stronę medalu.

Jeśli podział miałby dojść do skutku, potrzebne będą konsultacje społeczne (najprawdopodobniej w formie referendum), a następnie wniosek do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. My już wczoraj próbowaliśmy rozeznać opinie tyliczan. Są różne. - Nie wiem, czy odrębna gmina Tylicz będzie w stanie się utrzymać. Koszty administracji są przecież duże - mówi Dorota Nadworak.

Katarzyna Chorczyczak nie ma wątpliwości: - Dobrze by było. Byłoby więcej pieniędzy dla nas - mówi.
- To dobry pomysł. Jeśli będzie referendum, zagłosuję na tak - zgadza się z nią Elżbieta Goniek.

Współpraca (aru)

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska