Rosnące od pewnego czasu składki na obowiązkowe ubezpieczenie OC kierowców ostatnio mocno zainspirowały polityków, zwłaszcza partii opozycyjnych. Posłowie partii opozycyjnych składają masowo interpelacje w tej sprawie w Sejmie, podejrzewając ubezpieczycieli o zmowę cenową i domagając się interwencji na rynku ze strony rządu.
Czy doszło na rynku do zmowy cenowej, bada już Urząd ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), w porozumieniu z Komisją Nadzoru Finansowego (KNF). Jednak znawcy rynku nie mają wątpliwości co do efektu tych prac.
- Problem dotyczy prawie 21 milionów kierowców w Polsce, w związku z tym rzeczywiście jest to sprawa ważna – podkreśla Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń. - Pamiętajmy przy tym, że dotyczy to nie tylko samych kierowców, ale może przede wszystkim osób poszkodowanych w wypadkach, czyli osób którym zakład ubezpieczeń zobowiązany jest nieść pomoc- dodaje.
Właśnie w trosce przede wszystkim o interes tej drugiej grupy osób KNF opracowywał w minionych latach wytyczne zwiększające obowiązki ubezpieczycieli przy likwidacji szkód oraz w zakresie wypłaty odszkodowań.
Wymagania te wiążą się z wyższymi kosztami. Tymczasem ubezpieczyciele od wielu lat prowadzili między sobą wojnę cenową, chcąc pozyskać jak najwięcej klientów. Tej wojny nie przerwali nawet gdy zaczęły być wdrażane wytyczne i wzrosły im koszty.
- Trzeba to jasno powiedzieć: od kilku lat ubezpieczenie OC w Polsce jest ubezpieczeniem niedochodowym, to znaczy takim, na którym ubezpieczyciele nie zarabiają, ale tracą. Dotyczy to wszystkich działających w Polsce zakładów ubezpieczeń. Dlatego są podwyżki składek i to praktycznie u każdego ubezpieczyciela działającego na polskim rynku - wyjaśnia Marcin Tarczyński.
- A ponieważ ogół wypłat odszkodowań i innych świadczeń na rzecz osób poszkodowanych i ich rodzin zwiększa się w sposób rekordowy, to nie ma się co łudzić, iż uda się proces wzrostu wysokości składek powstrzymać - nie ma wątpliwości analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń.