Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulewy na Sądecczyźnie: na Folwarku w Muszynie wreszcie czują się bezpieczni

Stanisław Śmierciak
Stanisław Śmierciak
W rejonie Muszyny, jak na całej Sądecczyźnie, intensywne opady deszczu powodują wzbieranie małych potoków, lokalne zalewanie pól i zatapianie piwnic domów. Największa płynąca tam rzeka - Poprad od poniedziałku do wtorku podniósł swój poziom zaledwie o 8 cm i daleko mu nawet do stanu ostrzegawczego.

W Muszynie Poprad od dziesiątków lat najbardziej dawał się we znaki mieszkańcom dzielnicy Folwark. Przy tak intensywnych i długotrwałych opadach jak obecnie, już zaczynano by układanie tam prowizorycznych obwałowań z worków napełnianych piaskiem. Nawet to nie zawsze pomagało.

- W 2010 roku miałem zatopiony dom, jak większość mieszkańców Folwarku - wspomina zastępca burmistrza Muszyny Włodzimierz Tokarczyk. - Było to bardzo przykre, gdyż patrzyliśmy na już trwającą wtedy budowę wielkiego muru wzdłuż lewego brzegu Popradu, mającego chronić nas przed wielką wodą. Mur stanął jednak dopiero rok później. Po kolejnych dwunastu miesiącach wzniesiony został również mur na brzegu prawym. Teraz na muszyńskim Folwarku wszyscy śpimy spokojnie.

Wiceburmistrz Tokarczyk mówi, że spokój nad Popradem wcale nie oznacza braku powodziowych zagrożeń w okolicach Muszyny. Tłumaczy, że najgroźniejsze są wody spływające z gór. Powodują miejscowe podtopienia pól, podmywanie gminnych duktów, zalewanie piwnic.

Największa tragedia spowodowana ulewą i spływaniem wody z górskich zboczy nastąpiła w 2001 r. W Muszynie na Rynku nikt nie wiedział o deszczu lub wodzie. Już 300 metrów dalej, za kościołem, woda zatopiła domy, przerwała główną drogę do Krynicy-Zdroju, zerwała linię kolejową. Tamte wielomilionowe straty likwidowano przez kilka następnych lat.

Od kilku dni muszyńscy strażacy wzywani są do udrażniania przepustów, ratowania podmywanych lokalnych duktów, pilnego wypompowywania wody z zalanych piwnic. Jak informują tamtejsi druhowie, takie działania przychodzi prowadzić zwłaszcza w Złockiem, Szczawniku i Miliku.

Poza doliną Popradu nie ma powodziowego zagrożenia na Sądecczyźnie. Przynajmniej powodowanego przez wzbierające rzeki. Wczoraj rano tylko Dunajec w Jazowsku przekroczył stan ostrzegawczy. Jak mówi rzecznik prasowy starosty nowosądeckiego Maria Olszowska, przekroczenie to wynosiło zaledwie 8 cm i było krótkotrwałe.
Maria Olszowska dodaje, że sytuacja może się zmienić, gdyż dla Sądecczyzny spore opady deszczu prognozowane są na noc z wtorku na środę.

Spora rezerwa
Ryszard Wąsowicz, szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Nowym Saczu:
Jezioro Rożnowskie ma rezerwę 78 mln metrów sześciennych. W czasie największych powodzi Dunajec wlewał tam 3000 metrów sześciennych na sekundę. Teraz niesie 300 kubików.

Nie jest źle
Kapitan Piotr Sułkowski, oficer dyżurny komendy Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej:
Opady na razie nie spowodowały wylania głównych rzek regionu. We wtorek były lokalne zalania pól i podtopienia piwnic. Strażacy wypompowali wodę m.in. z piwnic przedszkola w Tymbarku i domów w Skrzydlnej, Zamieściu, Jodłownikach, Podłopieniu.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska