Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unikaj głośnych i napastliwych

Jerzy Surdykowski
archiwum
Bolszewizm znamy aż nadto dobrze z historii niedawnej, którą co starsi pamiętają. Ale coraz mocniej jestem przekonany i sporo mam dowodów, że choć komunizm upadł, bolszewików przybywa. Zwłaszcza ostatnio. Już nazwa tego towarzystwa wzięła się z kłamstwa, bo na odnośnym zjeździe wiadomej partii bolszewicy byli w mniejszości, zaś tych drugich dużo więcej.

Ale nazwę nadali sobie kłamliwą i tak już zostało do dziś. Podobnie jak z rewolucją październikową, która naprawdę była w listopadzie. Obrazowo ujął to Czesław Miłosz w motto do "Zniewolonego umysłu", przypisując sentencję "staremu Żydowi z Podkarpacia": "Jeśli ktoś ma 40 procent racji, to już nieźle. Jeśli ktoś ma 60 procent racji, to powinien Panu Bogu dziękować, że ma jej aż tak wiele. Ale jeśli ktoś powiada, że ma 100 procent racji, to jest najgorszym szmondakiem i rabuśnikiem, trzeba się go wystrzegać i trzymać z daleka!".

Oto istota bolszewizmu. Nie jest on aberracją lewicową, ale umysłową. Normalny człowiek żyjący w demokracji wie, że poglądy się różnią, a przeciwnika należy przekonać; w końcu gdy argumenty zawiodą, rozstrzyga głosowanie. Odmienne poglądy warto szanować, bo jutro wybory mogą wypaść inaczej. On wie, że jeśli ma te 60 procent racji, to głosowanie jest jego i Bogu za to dziękuje. Bolszewik przeciwnie: nie dość, że posługuje się kłamstwem, na co wskazuje sama jego nazwa, ale jest pewien, że tylko on ma 100 procent racji i żadnemu Panu Bogu dziękować nie trzeba, bo słuszność bolszewikowi przysługuje jak psu micha. Tego, kto tej racji nie podziela, nie warto przekonywać; trzeba go zniszczyć, a przynajmniej zakrzyczeć i - jak mawiają dziś prominentni bolszewicy XXI wieku - "wyeliminować z życia publicznego". Kto nie jest z nami jest przeciw nam!

Bolszewizm nie jest tożsamy z chamstwem. Nawet były poseł Palikot i aktualny wicemarszałek Niesiołowski - znani z przekraczania granic dobrego smaku w sejmowych połajankach - nie są bolszewikami, bo nie głoszą, że tylko oni mają 100 procent racji w swych wygłupach. Nawet zacietrzewiony kłótnik, gdy trochę się wyszaleje, staje się spokojniejszy, a nawet żałuje. Bolszewik nigdy, bo przecież rację ma zawsze i nieodwołalnie. Bolszewik zazwyczaj jest krzykliwy, ale może być też zimny i jadowicie spokojny. Ponieważ swych racji nie potrafi udowodnić argumentami, głęboko wierzy, że przyczyną nieszczęść świata, kraju i jego osobiście jest spisek wrogich sił; protokóły mędrców Syjonu, tajni agenci, ubecy i komuniści, kosmopolici i liberałowie, niemożliwy do wykrycia "układ" - obojętnie co, byle tajne i złowrogie. Stąd niezbywalną cechą bolszewika jest podejrzliwość: zawsze i wobec każdego! Tylko taka postać może uruchomić prawdziwy przemysł nienawiści; chamski żartowniś uruchamia najwyżej kiepski kabaret, o którym jutro wszyscy zapomną.

Bolszewizm nie jest bynajmniej atrybutem polityki. Można być bolszewikiem ekologii, bolszewikiem dobrych manier i polszczyzny, bolszewikiem smukłej linii i liczenia kalorii, bolszewiczką feminizmu i tak dalej… Ważne, żeby być przekonanym o wyłączności swojej racji i nie wzdragać się przed łamaniem oporu otoczenia. Charakter bolszewika nie jest przecież zbrodniczy; on chce dobrze, marzy o szczęściu powszechnym, trzeba tylko zmusić innych by przyjęli jego rację i zdusić wrogie spiski. Wielu z nas żyje z bolszewikiem pod jednym dachem i nawet nie ma pojęcia o przyczynie swego codziennego nieszczęścia.

Zacząłem o tym myśleć, kiedy dzielny wojak Dorn w roli piątego pancernego i specjalisty od hełmofonów przez godzinę atakował w Sejmie ministra Klicha, który zresztą (o czym tu już pisałem) nie jest moim ulubionym członkiem rządu i ma sporo czarnego za uszami. Ale żeby pierwszy czołgista RP robił to ze znawstwem przedmiotu, a nie po bolszewicku! Innych nazwisk nie podam, niech każdy stworzy swoją listę bolszewików politycznych. Będzie przynajmniej wiedział, kiedy zmienić kanał w telewizorze i na kogo nie głosować w najbliższych wyborach. Ma bowiem rację Piwnica pod Baranami, kiedy na zakończenie swych niezapomnianych spektakli śpiewa tekst zwany "Desiderata" (nieprawdą tylko jest, że znaleziono go w starym kościele w Baltimore). "Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha" - nic dodać, nic ująć.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Krakowski gang sutenerów uniewinnniony!**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska