Fala upałów, która od kilku dni przetacza się nad Krakowem sprawia, że każdy z nas szuka sposobów, by się ochłodzić. Większość wybiera standardowe metody: pije dużo wody, nosi lekkie ubrania i stawia wiatrak na biurku.
Ale w cenie są też oryginalne sposoby, które pozwalają przerwać afrykańskie temperatury, zwłaszcza, gdy w pomieszczeniu nie mamy klimatyzacji, a na porządny wentylator po prostu nas nie stać.
Tanią, a kreatywną metodę stosują niektórzy pracownicy biurowi. Radzą sobie z uciążliwym upałem, wykorzystując to, co mają pod ręką. Robią na przykład... żaluzje z papieru z flipcharta, czyli tablicy ze zrywanymi kartkami, często używanej w biurze albo podczas konferencji. - Taka kartka papieru jest duża i cienka, ale żaluzje można zrobić też z dużego arkusza papieru do pakowania. Najważniejsze, by był biały albo jasny, wtedy odbija promienie słoneczne - wyjaśnia Karolina Gacal, pracująca w branży projektów, która własnoręcznie wykonała żaluzje do domu i pracy.
Chroniące przed palącym słońcem osłony tworzy, zwijając kartkę papieru w harmonijkę i przytwierdzając ją od góry na okiennej framudze. - Można ją przymocować jakąś ozdobną wstążką, wykonać z włóczki kolorowe sznureczki, albo tak jak zrobiłam to w biurze - przykleić specjalną plasteliną używaną w biurach podczas szkoleń - tłumaczy Karolina Gacal.
Inni stawiają na podłodze miski, garnki, a nawet zastawę obiadową, a naczynia wypełniają zimną wodą. Na środku stawiają wiatrak tak, by podmuch wzniecał w powietrze mgiełkę wodną i schładzał.
Urszula Bogdańska-Sęk, polonistka z Nowej Huty, choć lubi wysokie temperatury, podczas dużych upałów robi wielkie pranie. Choćby codziennie. Pościel, ręczniki czy koce jedynie lekko odwirowuje i wiesza na balkonie dla ochłody, ale i osłony przed słońcem.
Z kolei Elżbieta Lisowska, znana krakowska podróżniczka na upały stosuje klasyczne metody np. nie gotuje, ale je lekkie posiłki np. arbuza ze słonym serem (arbuz ma 90 proc. wody, a sól z sera potrzebna jest, bo się pocimy) i stosuje się do zasady, którą poznała podczas pobytu w Iranie: 10-minutowy spacer w słońcu, równa się godzinnemu w cieniu. - Nawet jeśli wiem, że dłużej to zajmie, pokonuję drogę w cieniu - mówi Elżbieta Lisowska.
Są też tacy, którzy korzystają z różnych wynalazków. Olga Płuciennik zawsze ma ze sobą maleńki wiatraczek na baterie, który mieści się w torebce i można go użyć np. podczas jazdy nieklimatyzowanym autobusem. Jeśli technologia zawiedzie, ma też klasyczny wachlarz.
Całą kolekcję wachlarzy zgromadziła Ewa Skrzypczyk, studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, a prywatnie miłośniczka japońskiej kultury. - Nie przepadam za upałami, ale przynajmniej mam okazję, żeby wykorzystać mój zbiór 30. wachlarzy - śmieje się Ewa. - Codziennie, przez cały miesiąc, mogę zabierać ze sobą inny wachlarz- chwali się. I jest zawsze dopasowany do jej stroju.
Z upałami muszą się też zmagać zagraniczni turyści i studenci, którzy przyjechali do Polski. Jack Major, który przyleciał do Krakowa by odwiedzić swoją dziewczynę, mieszka w Hull w Wielkiej Brytanii. - Nie mamy tam takich upałów jak w Krakowie. Temperatura zazwyczaj waha się między 16-19 stopni - mówi 22-letni Jack.
Szaloną metodę stosują np. krakowscy studenci pochodzący z Rosji. Im największą ulgę przynosi... picie gorącej herbaty, nawet gdy na zewnątrz żar leje się z nieba. - Od zawsze, gdy zaczynały się upały, piliśmy dużo gorących napojów. To naprawdę pomaga - przekonuje Anastasia Predko.
Inni krakowianie z zagranicznym rodowodem sięgają nawet do starożytnych metod. - Ochłody dodaje korzeń lukrecji. Wystarczy włożyć go do ust i przeżuwać. Jest on bardzo słodki w smaku. W starożytności była to powszechna metoda obniżania temperatury ciała - mówi Antonio Annecchini z Włoch, który od dwóch lat mieszka w Krakowie. Gdy rozkruszy się korzeń lukrecji i doda do wody, powstaje orzeźwiający napój.
Człowiek z upałem jakoś sobie poradzi, ale zwierzętom, zwłaszcza domowym trzeba pomóc. Dorota Hanek dla swojego kota codziennie robi specjalną matę chłodzącą. - Wymyśliłam mu domowe SPA, taką kocią krioterapię, bo gdy temperatura niebezpiecznie rośnie szuka ochłody nawet w kuchennym zlewie - żartuje krakowianka.
Pani Dorota wlewa wodę do woreczków, w których robi się kostki lodu do napojów i wkłada do zamrażalnika. Potem woreczki z lodem kładzie na podłodze i nakrywa cienką matą łazienkową (która jest miękka, ale nie przemaka). Kot kładzie się na macie i potrafi tak spać przez kilka godzin, aż kostki lodu się nie rozpuszczą. - A dla mojego psa uszyłam specjalny wyjściowy kubraczek... z folii termicznej, którą obszyłam płótnem, żeby nie szeleściła i go nie stresowała - dodaje Dorota.
Gorąco? Zrób to sam!
Klimatyzator na każdą kieszeń: W internecie rekordy popularności bije prosta i tania metoda schładzania mieszkania dla tych, którzy nie mają klimatyzacji. Filmik z instrukcją, jak zrobić domowy klimatyzator, którego używają m.in. biedni mieszkańcy Bangladeszu obejrzały miliony osób na całym świecie. Wystarczą plastikowe butelki PET i gruby karton. Nie trzeba nawet podłączać go do prądu. Wystarczy przeciąć puste plastikowe butelki na pół i umieścić ich szyjki w wyciętych otworach w kartonie. Karton z rozmieszczonymi w równych rzędach butelkami należy umieścić w oknie (szerszą częścią na zewnątrz, a szyjkami do środka), by zmniejszyć temperaturę powietrza w mieszkaniu o 5 stopni Celsjusza. Dzięki temu powietrze z zewnątrz jest sprężane i do środka mieszkania dostaje się chłodniejsze.
Wiatrak obłożony lodem: Innym sposobem na ochłodę jest zamrożenie wody w dwóch butelkach i postawienie pojemników z lodem przed wiatrakiem. Przyjemny chłód gwarantowany.
Herbata z solą: dobrze sprawdza się też żeglarska metoda, która polega na piciu gorącej herbaty z solą - nie obniża ona sztucznie temperatury ciała, jak chłodne płyny oraz zapobiega utracie wody.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 15
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski