Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uprawa kukurydzy - choroby, szkodniki i chwasty. Sezon ocenia prof. Paweł Bereś

Lucyna Talaśka-Klich
Dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. nadzw. Instytutu Ochrony Roślin – PIB (Terenowa Stacja Doświadczalna w Rzeszowie)
Dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. nadzw. Instytutu Ochrony Roślin – PIB (Terenowa Stacja Doświadczalna w Rzeszowie) Nadesłane
Jaki był 2018 rok dla upraw kukurydzy w Polsce? O chorobach, szkodnikach i chwastach w tych uprawach informuje dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. nadzw. Instytutu Ochrony Roślin – PIB (Terenowa Stacja Doświadczalna w Rzeszowie), należący do Polskiego Związku Producentów Kukurydzy w Poznaniu

- Rok 2018 był bardzo trudny dla producentów kukurydzy z uwagi na warunki pogodowe, a w szczególności suszę jaka dotknęła większość regionów. Problem z niedoborem wody zaczął się już od maja i narastał. Sytuację tylko częściowo poprawiły opady deszczu w drugiej połowie lipca ale nie wszędzie one spadły. Największe problemy z niedoborem wody obserwowano w środkowej części kraju, niemniej nie było to regułą z uwagi na lokalność pojawu zjawisk pogodowych. Kolejnym problemem ściśle związanym z pogodą były lokalne ulewy, gradobicia, silne wichury oraz intensywne promieniowanie słoneczne, które uszkadzając tkanki miały swoje konsekwencje w kondycji roślin.

Chwasty w kukurydzy

Siewy kukurydzy z uwagi na chłodną pierwszą połowę kwietnia zaczęły się od drugiej połowy tego miesiąca. Wówczas jeszcze w glebie znajdowały się zasoby wody po zimie. Od maja jednak tej wody było coraz mniej, tym bardziej, że zaczął pojawiać się problem z brakiem opadów deszczu. Jego konsekwencją były trudności ze skutecznym zwalczaniem chwastów za pomocą herbicydów aplikowanych doglebowo tuż po siewie, które jak wiadomo do skutecznego działania (stworzenia filtru na powierzchni gleby) wymagają wilgoci. Z tego także powodu nie wszędzie uzyskano zadowalające efekty chwastobójcze, z czym spotykano się zwykle przy siewach majowych.

Taka sytuacja wymuszała wykonanie dodatkowego zabiegu, tym razem nalistnego. Zabiegi nalistne nie wszędzie także wykazały się dobrą skutecznością – tam, gdzie od końca maja i czerwca już pojawił się poważny problem z niedoborem wody i wysokie temperatury, także i chwasty reagowały mniejszą wrażliwością na zastosowane substancje czynne herbicydów. Nie jest to zaskakujące zjawisko, gdyż chwasty podobnie jak rośliny uprawiane przez człowieka, w podobny sposób reagują na niekorzystne dla nich warunki pogodowe.

Podczas suszy zaburzona zostaje gospodarka wodna rośliny, co powoduje m.in., że aparaty szparkowe zamykają się celem ograniczenia transpiracji. Prowadzi to do zahamowania fotosyntezy oraz zakłócony zostaje transport asymilatów, w tym zastosowanych w herbicydzie związków chemicznych. Do tego dochodzi także stres oksydacyjny i inne przemiany biochemiczne, które powodują, że rośliny mogą słabiej reagować na środki chwastobójcze.

Szkodniki występujące w kukurydzy

Wskutek chłodnej wiosny zaraz po siewach wzrost roślin początkowo był spowolniony. Wykorzystała to ploniarka zbożówka, której samice do składania jaj preferują rośliny rozwijające 2-3 liście. Im wyższe, tym stają się mniej atrakcyjne dla szkodnika. Z tego powodu na plantacjach na których rośliny wolniej rosły, w tym z ozimin wyleciało więcej muchówek ploniarki obserwowano wzrost szkodliwości gatunku. Na takich zasiewach nawet ponad 40 proc. roślin wykazywało mniejsze bądź większe objawy uszkodzenia liści przez larwy ploniarki.

Jak wykazały obserwacje, w tym informacje od samych rolników, na szczęście niewiele było roślin całkowicie zniszczonych przez larwy, w tym o uszkodzonych stożkach wzrostu. Dominowały przebarwienia liści po pozaustrojowym trawieniu tkanek, a także lekkie ich deformacje. Zazwyczaj szkodliwość ploniarki zbożówki w 2018 roku dotykała do 15-20 proc. roślin na plantacjach, a uszkodzenia roślin oceniane za pomocą 4-stopniowej skali (gdzie 4 to całkowite zniszczenie rośliny), nie przekraczały średnio stopnia 1,7, co nie jest dużą wartością. W tym miejscu jednak trzeba zaznaczyć, że choć ploniarka zbożówka nie spowodowała silnych uszkodzeń roślin, to jej żerowanie ma wpływ na pojaw wiosennych chorób, zwłaszcza głowni guzowatej, co jest poruszane w dalszej części tekstu.

W okresie wiosennym, zaraz po siewach kukurydzy, lokalnym plantacjom zagroziły również i inne szkodniki, a zwłaszcza dziki, ptaki oraz szkodniki glebowe (drutowce, pędraki, śmietka kiełkówka). Uszkodzenia jakie wymienione agrofagi te powodowały miały głównie charakter placowy. Warto w tym miejscu dodać, że w wielu regionach kraju obserwowano w bieżącym roku rójkę chrabąszczowatych, co oznacza, że w najbliższych 1-4 latach może być sporo ich larw w glebie, które jak wiadomo charakteryzują się zwykle kilkuletnim cykle rozwojowym (wyjątek – ogrodnica niszczylistka o rocznym cyklu). Ciągle nowym i nierozwiązanym jeszcze problemem pozostaje kwestia lokalnego obserwowania braku wschodów roślin kukurydzy i stwierdzanie w zamarłych ziarniakach wijów. Jest to jeszcze ciągle zbyt mało poznane zagadnienie, stąd trudno wskazać czy same z siebie zaczęły uszkadzać kiełkujące ziarno, czy też pojawiły się w nich jako następczy efekt uszkodzenia przez inne czynniki np. zgorzel siewek, czy też typowe szkodniki glebowe.

W okresie wiosny obserwowano pojaw na roślinach gąsienic zwójkówek i błyszczki jarzynówki, które uszkadzały blaszki liściowe pojedynczych roślin. W tym samym czasie tj. od momentu rozwoju pierwszych 2/3- liści do fazy 9 liści lub 1-2 kolanek na południu kraju i w pasie środkowym obserwowano lokalnie bardzo liczny pojaw pchełek ziemnych, zwłaszcza pchełki smużkowanej i pchełki falistosmugiej. W niektórych przypadkach pojaw chrząszczy był wręcz masowy – na jednym liściu żerowało niekiedy po 30-50 chrząszczy. Od wielu już lat nie obserwowano tak licznego pojawu tych szkodników, co można wiązać z upalną i suchą pogodą, która im wyjątkowo sprzyjała.

Pogoda miała także swój wpływ na szkodniki zbóż

Szybko dojrzewające zboża, zwłaszcza w okresie czerwca spowodowały, że na kukurydzę zaczęły migrować liczniej skrzypionki, żółwinek zbożowy i lednica zbożowa. Nasila się w ostatnich latach problem pojawu typowych szkodników zbóż na kukurydzy, tym bardziej, że skrzypionki już bez problemu przechodzą cały swój rozwój na tej roślinie, włącznie z ostatnio zaobserwowaną skrzypionką błękitek, której kokony poczwarkowe spotyka się na liściach kukurydzy. Ciekawostką są także coraz częstsze przypadki stwierdzania na roślinach osobników wtyka straszyka (pluskwiak), pasikonika zielonego, pienika ślinianki czy też gąsienic wieczernicy szczawiówki, które uszkadzały pojedyncze rośliny.

Powszechnie występujące co roku na kukurydzy mszyce nie znalazły dobrych warunków dla swego rozwoju. Rośliny borykające się z problemem wody nie stanowiły dla nich zachęty do intensywnego rozwoju, stąd też ich populacje były nieliczne. O ile w minionych latach w lipcu zazwyczaj obserwowano szczyt liczebności tych pluskwiaków, tak w bieżącym roku nie wystąpił. Jedynie na plantacjach mniej uszkodzonych przez suszę stwierdzono we wrześniu i w październiku wzrost liczebności mszyc, ale ich żerowanie dla samej kukurydzy nie miało już znaczenia. Sytuacja ta jednak jest niekorzystna dla producentów zbóż, gdyż mszyce uskrzydlone przelatujące z dojrzewającej kukurydzy, zahaczają często o trawy, a z nich migrują na oziminy, na które mogą przenosić wirusa żółtej karłowatości jęczmienia.

Wciornastki w bieżącym sezonie wegetacyjnym lepiej sobie radziły z problemem spadku turgoru roślin niż mszyce, stąd ich liczebność lokalnie była wysoka. Było to łatwo zaobserwować, gdyż powodowały stopniowe przebarwianie się blaszek liściowych (zwłaszcza niżej położonych), które od spodu przybierały srebrzysty odcień i pokryte były czarnymi punkcikami (wciornastkowa plamistość liści).

Przędziorka chmielowca atakuje kukurydzę

Problemem, który narasta od 3 lat są coraz częstsze pojawy na plantacjach kukurydzy przędziorka chmielowca, który podobnie jak mszyce i wciornastki wysysa soki z tkanek roślin prowadząc do zaburzeń w gospodarce wodnej roślin. Pajęczakowi temu (a dokładnie roztoczowi) sprzyja upalna i sucha pogoda, co powoduje, że jest go coraz więcej. W bieżącym roku na południu oraz w środkowej części kraju przędziorek opanował do 100 proc.roślin. Na niektórych liściach jego żerowanie pod spodem blaszki było tak intensywne, że wpierw ulegały one czerwonawemu przebarwieniu widocznemu od wierzchniej strony, a następnie zasychały. Z taką sytuacją spotykano się już od lipca, czyli w pełni okresu wegetacji roślin, co jest niepokojące – w tym czasie rośliny potrzebują sporo wody i składników pokarmowych, w tym efektywnego procesu fotosyntezy, więc im więcej uszkodzonych w tym czasie liści, tym większe osłabienie roślin mogące odbić się spadkiem plonu zielonej masy, a później ziarna.

Pojawiła się słonecznica orężówka

Rok 2018 zdaniem synoptyków był jednym z najcieplejszych w Polsce od okresu prowadzenia pomiarów meteorologicznych. Był to jeden z czynników odpowiedzialnych za pojaw na obszarze kraju motyli słonecznicy orężówki, które okresowo mogą nalatywać z cieplejszych regionów Europy Południowej lub nawet znad Północnej Afryki. W bieżącym roku doszło do takiej sytuacji i owad ten się pojawił, a jego gąsienice żerowały na kolbach wyjadając z nich ziarniaki. Szkodliwość gatunku była jednak minimalna, gdyż z powodu suszy, rośliny szybko dojrzewały, stąd twardniejące ziarniaki przestawały być atrakcyjnym pokarmem dla gąsienic.

Gąsienicom słonecznicy lokalnie towarzyszyły inne gatunki żerujące na kolbach, zwłaszcza gąsienice piętnówek, ale ich liczebność była niewielka. W większej liczebności wystąpił jednak lokalnie urazek kukurydziany, którego chrząszcze wyjadały wnętrza miękkich ziarniaków w okresie lipca i sierpnia. Gdy ulegały stwardnieniu, owady już nie stanowiły większego zagrożenia poza tym, że mogły przenosić zarodniki grzybów wywołujących fuzariozę kolb.

Stonka kukurydziana oraz omacnica prosowianka

Najbardziej zaskakującym wydarzeniem w 2018 roku była sytuacja związana z dwoma gatunkami: stonką kukurydzianą oraz omacnicą prosowianką. Na Podkarpaciu zaobserwowano po raz pierwszy od 13 lat, a więc od momentu wykrycia stonki kukurydzianej w Polsce, że chrząszcze zaczęły zasiedlać rośliny już od 23 czerwca. Nigdy się to jeszcze nie zdarzyło, stąd niepokojący wniosek się nasuwa na przyszłość – jeżeli klimat będzie się zmieniał i anomalie pogodowe będą coraz częstsze, to zajdzie konieczność nie tylko pisania książek o biologii wielu gatunków od nowa, ale zwłaszcza mogą zmienić się terminy optymalnego zwalczania wielu gatunków, co rodzi już poważne konsekwencje dla prowadzonej produkcji.

Poruszając problem stonki kukurydzianej należy również wskazać, że jest to coraz powszechniej występujący szkodnik kukurydzy, zwłaszcza na południu Polski. Nie jest już żadną tajemnicą, że na polach prowadzonych w wieloletniej monokulturze w tej części kraju występują już typowe uszkodzenia powodowane przez larwy tj. placowe wyleganie roślin.

Sygnały płynące od samych rolników mówią już, że na niektórych plantacjach wylega od kilku do nawet kilkudziesięciu hektarów z powodu dużej liczebności larw w glebie. Z dużą szkodliwością larw na monokulturach kukurydzy spotkano się choćby na Podkarpaciu, Śląsku i Dolnym Śląsku. Problem rosnącej liczebności i szkodliwości stonki kukurydzianej będzie narastał, zwłaszcza, że nie ma obecnie zarejestrowanego żadnego insektycydu do zwalczania larw na monokulturach. Jest to sytuacja patowa, gdyż rolnik mogący legalnie uprawiać kukurydzę w wieloletniej monokulturze nie może nic zrobić z powodu braku preparatów do zwalczania larw, tylko musi czekać aż uszkodzą kukurydzę, przepoczwarczą się i wylecą z nich chrząszcze będące dopiero celem ochrony chemicznej za pomocą insektycydów nalistnych. Taka sytuacja koniecznie wymaga zmiany, stąd warto o rosnącym problemie stonki głośno mówić, tak aby zachęcić firmy fitofarmaceutyczne do rozpoczęcia procedury rejestracji zapraw bądź insektycydów doglebowych lub biopreparatów celem ograniczenia populacji larw w glebie.

Obok stonki kolejnym zaskoczeniem roku 2018 była omacnica prosowianka. Po raz pierwszy od 70 lat, motyle tego gatunku pojawiły się na roślinach kukurydzy bezpośrednio w pierwszych dniach czerwca (3 czerwca). Taką sytuację zaobserwowano w dwóch odległych od siebie punktach – okolicach Wrocławia i okolicach Rzeszowa. Jest to również niepokojące zjawisko, pokazujące jak bardzo układ warunków termicznych ma wpływ na rozwój organizmów.

Wbrew pierwotnym przewidywaniom bardzo wczesny nalot omacnicy prosowianki na rośliny nie wszędzie oznaczał się jej dużą szkodliwością. To głównie efekt suszy. Zaobserwowano, że samice składające jaja starają się ich nie umiejscawiać na roślinach o niskim turgorze tkanek. Motyle „instynktownie” a raczej biochemicznie wyczuwają, że osłabiona roślina może być złym miejscem dla rozwoju gąsienic. Z tego także powodu mniejsza liczba złożonych jaj odznaczała się później mniejszą szkodliwością gąsienic, chociaż nie był to powód do radości, gdyż w tym czasie susza sama przez się uszkadzała rośliny.
W tym miejscu warto także przypomnieć, że w lipcu przez kraj przechodziły nawałnice, trąby powietrzne i gradobicia, Miały one wpływ na uszkodzenie roślin kukurydzy, ale także zakłóciły lot motyli omacnicy prosowianki, co przełożyło się na niższą jej szkodliwość. Problemem jednak jest to, że nie wszędzie jednak omacnica wystąpiła w niższej liczebności niż choćby w 2017 roku. Lokalnie wręcz ją zwiększyła, ale wynikało to już ze specyficznych warunków panujących na takich plantacjach.

Z obserwacji autora tekstu wynika, że w 2018 roku na większości monitorowanych plantacji w południowej i środkowej Polsce omacnica prosowianka uszkodziła nie więcej niż 30-40 proc. roślin, ale wiele tu zależało od samej odmiany, terminu siewu i oczywiście stopnia uszkodzenia roślin przez suszę. Lokalnie tylko dało się zaobserwować więcej niż 70 proc. roślin uszkodzonych, co obserwowano na południu Polski na plantacjach mniej dotkniętych niedoborem wody. Pisząc o omacnicy prosowiance nie sposób pominąć kolejnej ważnej kwestii – z rejonów południowych i środkowych docierały sygnały o wykryciu w okresie września i października na dojrzałych roślinach młodych gąsienic omacnicy w drugim stadium rozwojowym. Albo jest to efekt bardzo późnego wylotu szkodnika z poczwarek, albo pojaw rasy dwupokoleniowej omacnicy, która u zachodnich sąsiadów coraz bardziej dominuje i wypiera rasę jednopokoleniową z którą obecnie w Polsce mamy do czynienia. Ryzyko migracji i zadomowienia się dwupokoleniowej rasy omacnicy z Niemiec do Polski jest bardzo duże i należy już brać to pod uwagę.

Choroby w kukurydzy

Rok 2018 nie był sprzyjający dla pojawu większości chorób kukurydzy z uwagi na przebieg pogody. Wskutek chłodnej wiosny tylko lokalnie powstał problem pojawu zgorzeli siewek, która placowo powodowała brak wschodów. Wiosną na polach, na których liczniej pojawiła się ploniarka zbożówka, obserwowano pojaw pierwszej generacji głowni guzowatej, jednak zwykle nie dochodziło do silnej infekcji roślin z powodu niedoborów wody jakie wystąpiły w tym czasie.

Głownia guzowata uaktywniła się na większą skalę dopiero od lipca, co w dużej mierze było spowodowane uszkodzeniami tkanek na skutek spadku turgoru oraz silnego promieniowania słonecznego, ale także i lokalnego gradobicia. W tym to czasie lokalnie do 40-60, a sporadycznie nawet do 100 proc. roślin na plantacjach w różnych regionach kraju wykazywało większe bądź mniejsze objawy porażenia w postaci narośli na wiechach, kolbach i łodygach. Na niektórych plantacjach zauważono również niewielkie nasilenie głowni pylącej kukurydzy – były to głównie pola prowadzone w monokulturze.

Tegoroczne warunki pogodowe początkowo nie sprzyjały pojawowi dwóch najgroźniejszych chorób kukurydzy tj. fuzariozie kolb oraz fuzariozie łodyg, niemniej od września wraz ze wzrostem wilgotności zaczęły się uaktywniać. W skali kraju porażenie fuzariozami nie było wysokie, co było skutkiem suszy, niemniej lokalnie grzyby zaczęły szybciej się rozwijać z chwilą wzrostu wilgotności, stanowiąc bezpośrednie zagrożenie dla plonów i ich jakości. Silniej opanowywały zwłaszcza rośliny uprzednio uszkodzone przez szkodniki, głównie omacnicę prosowiankę. Fuzariozy na południu kraju na wizytowanych plantacjach opanowały do 20-50 proc. kolb i do 30 proc. łodyg, przy czym stopień porażenia roślin nie był wysoki. Ma to już swoje odzwierciedlenie w jakości plonu ziarna, które w większości przypadków nie zawierało mikotoksyn powyżej dopuszczalnych poziomów, poza lokalnymi wyjątkami.

Z uwagi na to, że większość patogenów grzybowych do infekcji roślin potrzebuje wody, stąd też w 2018 roku nie wszystkie znalazły dobre warunki do swego rozwoju, czego efektem jest ich słabszy pojaw. Spośród chorób liści tj. drobnej plamistości liści, żółtej plamistości liści i rdzy kukurydzy, jedynie liczniej pojawiła się drobna plamistość. Lokalnie (głównie na południu kraju) opanowała do 40-60 proc. roślin, ale mimo takiej powszechności występowania sam stopień porażenia blaszek liściowych (czyli procent zniszczenia tkanki liścia) był niewielki, stąd choroba nie zagrażała poważnie procesom asymilacyjnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Uprawa kukurydzy - choroby, szkodniki i chwasty. Sezon ocenia prof. Paweł Bereś - Gazeta Pomorska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska