MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Wygrał samochód i działkę na Księżycu!

Julita Majewska
Pan Kazimierz przekonuje, że wygranej działki na Księżycu się nie pozbędzie za żadne skarby. - Zostawię ją córkom, kiedy mnie już zabraknie na tym świecie. Niech mają po mnie coś niezwykłego - mówi
Pan Kazimierz przekonuje, że wygranej działki na Księżycu się nie pozbędzie za żadne skarby. - Zostawię ją córkom, kiedy mnie już zabraknie na tym świecie. Niech mają po mnie coś niezwykłego - mówi Fot. Przemysław Malisz, NASA, Fotomontaż
Kazimierz Truchan z Tarnowa niemal co tydzień zdobywa nagrody w przeróżnych konkursach. Teraz przymierza się do zastąpienia swojej skody nowym subaru z loterii "Gazety Krakowskiej".

Zamiast kupować w sklepie, woli dostać coś od losu za darmo. Kazimierz Truchan z Tarnowa to niezwykły farciarz. W swoim życiu wygrał setki nagród w przeróżnych konkursach i grach liczbowych. Żyłka do hazardu zawiodła go nawet... pod niebiosa.
- W radiu był taki konkurs, w którym wygrać można było działkę na Księżycu i jednocześnie nowy samochód, skodę - wspomina zapalony gracz. - Pomyślałem, że warto spróbować. Trzeba było tylko wytypować prawidłowy ciąg sześciu liczb. Komu się uda, ten zgarnia całą pulę.

Pan Kazimierz od świtu wisiał na telefonie. Sygnał nieustannie był zajęty, bo właścicielem takich nagród chciały być tysiące osób.

- Nagle ktoś mnie powitał. Byłem zszokowany, że udało mi się połączyć. Wymamrotałem nieśmiało swoje liczby, aż tu słyszę z drugiej strony słuchawki - "bingo!!!" - wciąż nie może uwierzyć w swoje szczęście mieszkaniec Tarnowa.
Teraz ma swoją ziemię na Księżycu, co potwierdza stosowny certyfikat. Przyznaje, że choć to niezwykła wygrana, bardziej ucieszył się z samochodu.

- Kosztował wtedy 40 tys. złotych, to przecież było 20 moich pensji - wylicza z matematyczną skrupulatnością pan Kazimierz. - Auto do dziś sprawuje się znakomicie - dodaje z dumą.

Po tym triumfie uwierzył w to, że urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Zaczął namiętnie grać w konkursach.

- Nie odpuszczam żadnego konkursu w "Gazecie Krakowskiej". Zresztą w redakcji w Tarnowie jestem stałym bywalcem, bo niemal co tydzień przychodzę odebrać nagrody - cieszy się pan Truchan. - A to płyta, innym razem zestaw kosmetyków, bilety do kina lub teatru, książka jakaś wpadnie. Miło jest mieć farta - dodaje z uśmiechem.

Teraz pan Kazimierz wytyczył sobie jeszcze ambitniejszy cel. Mierzy w główną nagrodę w loterii "Gazety Krakowskiej", w której oprócz roweru, pobytu w sanatorium, czy aparatu fotograficznego, można wygrać luksusowy samochód subaru.
- Skoda, którą zdobyłem w radiu już trochę mi się znudziła, czas zmienić brykę - tłumaczy wyciągając z koperty wycięte z gazety kupony do naszej loterii. - Coś czuję, że i tym razem mi się poszczęści - snuje plany nasz Czytelnik.

Niechętnie, ale zdradza swój "system" na wygrywanie.

- Jak wysyłam sms-y lub kupony i przez myśl mi przejdzie, że chyba tym razem się nie uda, to jak w banku mam porażkę - przyznaje pan Kazimierz. - Nauczyłem się pozytywnego myślenia. Musi się udać - mówię do siebie, no i nagrody wtedy łatwo mi przychodzą.

Cóż, ale żeby wygrać zwykle trzeba wyciągnąć z kieszeni kilka złotych. Połączenie telefoniczne czy sms kosztują. Gdy gra się regularnie, robi się niezła sumka. Ale i z tym pan Kazimierz się uporał.

- Kiedyś paliłem papierochy jak smok. Nie powiem ile wydawałem na nie miesięcznie, bo żona by mnie chyba ukatrupiła. Rzuciłem to w cholerę i mam trochę grosza na inne uciechy - wyznaje tarnowianin. - Poza tym w moim przypadku wydawanie pieniędzy na loterie to inwestycja. Gdy wszystko zsumuję, to jestem nieźle do przodu - przyznaje.

Do tego dochodzą jeszcze pozytywne emocje, które towarzyszą grze panu Kazimierzowi. - Zawsze z niecierpliwością czekam na wyniki konkursów. To spora dawka adrenaliny. Widząc swoje nazwisko w gronie laureatów, czuję się wspaniale - tłumaczy mężczyzna.

Twierdzi, że ostatniego słowa w grach jeszcze nie powiedział. - Słabo wiedzie mi się w totolotku - kręci głową pan Truchan. - Najwięcej to czwórka mi się trafiła. Ale co tam, jeszcze wszystkim pokażę, bo takim choćby milionem złotych to bym nie pogardził - podkreśla.

Prywatnie pan Kazimierz to były magazynier. Skończył liceum ogólnokształcące i choć w trakcie nauki nie miał problemów z matematyką, jakoś w grach liczbowych ona mu nie pomaga. - Najczęściej to łut szczęścia, tyle tylko, że szczęściu trzeba pomagać - tłumaczy "zawodowy" gracz. - Znajomi mi biadolą, że nie biorą udziału w loteriach, bo i tak im się nie powiedzie. A ja im mówię: skąd wiesz, skoro nie grasz! Spróbuj, to pogadamy...

Pan Kazimierz to szczęśliwy ojciec dwóch córek. W miniony weekend wydał za mąż młodszą z nich. W prezencie ślubnym dostała mieszkanie - tego akurat pan Kazimierz nie wygrał, lecz kupił.

- Jestem szczęśliwym człowiekiem - wyznaje mężczyzna. - Niczego w życiu mi nie brakuje, ciągle nastawiam się pozytywnie. Choć nagrody sprawiają mi frajdę, materialistą nie jestem. Największym wygranym czuję się, widząc szczęście moich córek.

Szczęście można sobie wyliczyć
Dr. Jerzy Szczepański, wykładowca UJ i PWSZ, specjalista z zakresu rachunku prawdopodobieństwa i statystyki.

Jakie są szanse na to, że pan Kazimierz trafi wreszcie szóstkę w totolotka?
Tyle co jeden do 13983816, czyli około jeden do czternastu milionów. Skąd bierze się ta liczba? Grający w totolotka wybiera sześć różnych liczb spośród czterdziestu dziewięciu i można to zrobić na 13983816 sposobów.

To byłoby chyba czasochłonne?
Dokładnie tak. Jeśli ktoś chciałby mieć pewność, że wygra główną wygraną, musiałby złożyć w kolekturze totolotka blisko czternaście milionów zakładów. Nawet jeśli użyłby drukarki komputerowej, która za niego drukowałaby zakłady w tempie 100 zakładów na minutę, to zajęłoby to ok. 39 dni!

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska