https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga, hejter. Specjaliści od chamstwa i nienawiści w sieci

Sławomir Cichy
Rzeka jadu, chamstwa, wyzwisk i nienawiści przelewa się przez polski internet. I choć jeszcze nie tak dawno wydawało się, że z tym żywiołem, który wciąż przybiera na sile, nie da się skutecznie walczyć, to jednak coraz częściej okazuje się, że owszem, da się.

Coraz więcej użytkowników zgłasza naruszenie regulaminów forów internetowych przez konkretne osoby, które są blokowane przez administratorów. Mniejsze portale, zwłaszcza z treściami niszowymi, wprowadzają obowiązek rejestracji danych i logowania się użytkownika przed rozpoczęciem korzystania ze swoich zasobów. Coraz częściej też sprawy związane z obrażaniem w sieci zgłaszane są w realnym świecie jako przestępstwo policji. Prokuratura z kolei ma skuteczne narzędzia, by odszukać sprawcę. I korzysta z nich. Sądy zaś już nie wahają się wymierzać kar za wirtualne przestępstwa.

Hejter, czyli o co chodzi?

Jak większość zwrotów i terminów w sieci, pochodzi z języka angielskiego. W tym wypadku od "hate", czyli nienawiści.
Podawane są różne definicje hejtera, w zależności od środowiska, które opisuje to zjawisko.

W "Miejskim słowniku slangu i mowy potocznej" hejter opisywany jest jako "zazdrosny koleś, który nie potrafi cieszyć się sukcesem kogoś innego, dlatego próbuje wytknąć w nim wszystkie możliwe wady". Ale uprawniona jest też inna definicja mówiąca, że hejter to "anonimowy internetowy tchórz, który ukrywa się pod nickiem (pseudonimem), dogryzając wszystkim, najczęściej ludziom popularnym. Swoimi postami (wpisami) zaśmiecając sieć".

Chyba najtrafniejszą definicją hejtera jest ta, która określa takiego człowieka jako specjalistę od nienawiści w sieci. Nienawidzącego wszystkiego i wszystkich. Hejterzy pojawili się wraz z internetem i wraz z nim ewoluują. Ostatnio zwrócili uwagę na możliwości, jakie daje opisywanie w sieci obrazków oraz tzw. memów.

- Hejterzy to poważne wyzwanie nie tylko dla policji i prokuratury, ale też dla psychologów. Nie tylko sami, jako obiekt badań, ale dlatego, że potrafią siać spustoszenie w psychice swoich ofiar - mówi psychoterapeuta Mirosław Giza.

Jak hejter, to i polityk?

Ostatnie przykłady z Częstochowy i Tychów pokazują, że nie ma grupy zawodowej czy środowiska wolnego od osób, których misją stało się obrażanie i szerzenie nienawiści w stosunku do innych.

Oto wiceprzewodniczący Rady Miasta Częstochowy i szef klubu radnych PO Bartłomiej Sabat został zawieszony w prawach członka swojej partii na dwa lata. Taką decyzję podjął krajowy sąd koleżeński. Udowodniono, że z jego komputera obrażano członków częstochowskiej PO.

CZYTAJ KONIECZNIE:
HEJTER SABAT REZYGNUJE Z FUNKCJI

Z kolei są dowody, że Mateusz Gruźla, związkowiec z tyskiego Fiata, był hejtowany w sieci przez miejskiego radnego PiS. Ten ostatni zresztą przyznał się do winy. Jak zapowiada związkowiec, sprawa na pewno trafi na sądową wokandę. Jeśli nie z oskarżenia społecznego, to prywatnego.

CZYTAJ KONIECZNIE:
RADNY PIS OBRAŻAŁ W INTERNECIE ZWIĄZKOWCA MATEUSZA GRUŹLĘ

Anonimowość to złudzenie

Anonimowość w internecie nie występuje, a przynajmniej jest mocno ograniczona. Od strony technicznej ustalenie autora na przykład obraźliwego wpisu na forum internetowym nie jest zbytnio skomplikowane.

- Polskie prawo na każdego właściciela serwisów internetowych nakłada obowiązek przechowywania tzw. logów, czyli informacji o adresach IP, które się z nim łączyły. Można z nich wyczytać również, jakie działania były podejmowane przez konkretnego użytkownika i z jakich adresów IP łączył się z serwisem - mówi Zbigniew Engiel z Mediarecovery, katowickiej firmy zajmującej się między innymi informatyką śledczą i odzyskiwaniem danych.

Wziął sprawy w swoje ręce

O tym, jak złudne może być poczucie anonimowości w internecie, przekonał się hejter podpisujący się jako Jimmyob88. Szydził on z brytyjskiego boksera Curtisa Woodhouse'a, który kilka dni wcześniej przegrał walkę o tytuł mistrza Anglii w kategorii lekkopółśredniej.

Bokser - chcąc dać mu nauczkę - zapowiedział, że zapłaci tysiąc funtów osobie, która wskaże adres i wyśle zdjęcie wirtualnego prześladowcy. Poskutkowało. Kiedy ustalił miejsce zamieszkania hejtera, wyruszył na poszukiwania. O kolejnych etapach wyprawy informował na bieżąco za pośrednictwem Twittera.

Choć ostatecznie nie dotarł do mieszkania prześladowcy, swoją akcją zmusił hejtera do oficjalnych przeprosin.

IP jak tablica rejestracyjna

Nie namawiamy do wzorowania się na CurtisieWoodhousie, ale morał z tej historii jest taki, że numer IP (Internet Protocol), po którym ktoś odnalazł prześladowcę boksera, to w dużym uproszczeniu odpowiednik numeru rejestracyjnego w samochodzie. Nie ma co prawda centralnej bazy danych typu CEPiK, ale każda z firm dostarczających internet takową posiada. Umożliwiając nam dostęp do internetu, przypisuje równocześnie numer IP dla konkretnego urządzenia.

- Czasem jest on stały, czasem zmienny, jednak zawsze jest możliwość sprawdzenia, do kogo był przypisany w danym dniu, godzinie, sekundzie - mówi Engiel.

Warto zauważyć, że tego typu działań nie można prowadzić samodzielnie. Może zrobić to jedynie policja, prokuratura, sąd lub inne organy państwowe, upoważnione do tego na podstawie przepisów prawa.

Otwierać, policja!

Posiadając tę wiedzę, policja może odwiedzić podejrzanego w domu lub miejscu pracy i zabezpieczyć sprzęt komputerowy. Trafia on do analizy, na przykład w laboratorium informatyki śledczej albo jednego z kilkunastu laboratoriów policyjnych.
Tylko w ubiegłym roku siedem z nich wyposażono w najnowszy sprzęt do odzyskiwania danych. Specjaliści poszukują w zabezpieczonych komputerach, smartfonach albo tabletach informacji potwierdzających aktywność internetową użytkownika.

- Po ich odnalezieniu przygotowuje się opinię lub ekspertyzę i zwraca wraz ze sprzętem policjantowi prowadzącemu daną sprawę. W tego typu przypadkach dowody znalezione w komputerze często stanowią najważniejszy dowód podczas procesu sądowego - opisuje procedurę Engiel.

Na koniec ważna rada. Przed zgłoszeniem sprawy o zniesławienie na policję warto wykonać kopię strony internetowej lub wydrukować obraźliwe wpisy. Pomoże to policjantowi podczas przyjmowania zgłoszenia. Ważny jest również czas. Im szybciej zgłosimy sprawę na policję, tym szybciej uda się zabezpieczyć sprzęt komputerowy i znajdujące się w nim dane.

Nasza akcja w sieci

"Dziennik Zachodni" jest uczestnikiem akcji społecznej "Komentuj, nie obrażaj". Zdajemy sobie sprawę, że w tak ogromnej masie wypowiedzi, jaka pojawia się codziennie w serwisie dziennikzachodni.pl, nie sposób całkowicie uniknąć negatywnych komunikatów, które mogą być dla kogoś obraźliwe. Staramy się je jednak eliminować po każdym zgłoszeniu naruszenia zasad forum. Wystarczy powiedzieć, że z danych PBI/Gemius, czyli niezależnej organizacji badającej aktywność internautów, każdego miesiąca notujemy ponad 4 mln odsłon w naszym serwisie. Chcemy też wyrobić nawyk zgłaszania wszelkich nadużyć, wystarczy przecież tylko kliknąć ikonę kosza przy obraźliwej wypowiedzi, aby zwrócić na nią uwagę administratora. Zachęcamy do korzystania z takiej możliwości.


*Kutz: Autonomia okazała się oszustwem. Ślązakom należy się status mniejszości etnicznej [WYWIAD RZEKA]
*TYLKO W DZ: Niesamowite zdjęcia górników i kopalń z XIX w. Maxa Steckla
*Cygańskie wesele w Rudzie Śl. On - 21 lat, ona 16 lat. ZOBACZ ZDJĘCIA Z ZABAWY
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Komentarze 83

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
TOMS
Jestem mieszkańcem Żor i mam nadzieję,że pan pełnomocnik będzie się zajmował tymi głupotami po pracy, bo chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że temu panu płacimy my wszyscy a nie UM. Myslę,że każdy powinien się zajmować rzeczami na których się zna, a ja czekam cholera jasna od ponad trzech lat, aż łaskawie pan od infrastruktury zdecyduje żeby naprawić drogi w mojej dzielnicy. Tym się szanowny doradco zajmij, a nie pierdołami, zresztą na koszt podatnika.
k
krzyżowiec
Jak już tak sobie dyskutujemy o Pana misji czy konieczności zrobienia porządku z hejterami, to zapytam inaczej. Proszę uczciwie powiedzieć, czy zwrócił się Pan do właścicieli opisywanego portalu, aby usunęli ten komentarz? Skorzystał Pan z takiej regulaminowej możliwości, zanim wszedł na drogę ścigania? Czy ostrzegł Pan hejterka zanim wytoczył najcięższe działa? Jeżeli Pan tego nie uczynił, to czy zdaje sobie sprawę z faktu, że uruchamia Pan kosztowne tryby machiny sądowej w błahej sprawie, którą można było spróbować rozwiązać w bardziej cywilizowany sposób? Pan, jako urzędnik, powinien zdawać sobie z tego sprawę. To wszystko na ten niestety groteskowy sposób Pana postępowania i przedstawiania siebie, jako wojującego z obrażaniem w sieci. Nic Pan nie osiągnie w taki sposób, bo jest Pan tylko pyłkiem w potężnym świecie wolności w sieci. Pan po prostu chce kogoś przykładnie ukarać, sądząc naiwnie, że w taki sposób osiągnie swój cel. To jakieś takie niemiłosiernie płytkie, choć Pan próbuje na tej bazie budować jakąś wielką głębię. Jeżeli rozpocznie Pan działania oparte na pozwie cywilnym, to pogrąży się zupełnie. Żegnam, bo czas pożegnań z takimi cudacznymi postępowaniami nadszedł nieuchronnie. Pozostaje życzyć zdrowia i może jednak zamiast uspokajających herbatek, które Pan namiętnie proponuje, proponuję przerzucić się na góralskie. Jakbym był sędzią w Pana sprawie, to najpierw porządnie bym się uśmiał z takiego pozwu.
k
krzyżowiec
Jak już tak sobie dyskutujemy o Pana misji czy konieczności zrobienia porządku z hejterami, to zapytam inaczej. Proszę uczciwie powiedzieć, czy zwrócił się Pan do właścicieli opisywanego portalu, aby usunęli ten komentarz? Skorzystał Pan z takiej regulaminowej możliwości, zanim wszedł na drogę ścigania? Czy ostrzegł Pan hejterka zanim wytoczył najcięższe działa? Jeżeli Pan tego nie uczynił, to czy zdaje sobie sprawę z faktu, że uruchamia Pan kosztowne tryby machiny sądowej w błahej sprawie, którą można było spróbować rozwiązać w bardziej cywilizowany sposób? Pan, jako urzędnik, powinien zdawać sobie z tego sprawę. To wszystko na ten niestety groteskowy sposób Pana postępowania i przedstawiania siebie, jako wojującego z obrażaniem w sieci. Nic Pan nie osiągnie w taki sposób, bo jest Pan tylko pyłkiem w potężnym świecie wolności w sieci. Pan po prostu chce kogoś przykładnie ukarać, sądząc naiwnie, że w taki sposób osiągnie swój cel. To jakieś takie niemiłosiernie płytkie, choć Pan próbuje na tej bazie budować jakąś wielką głębię. Jeżeli rozpocznie Pan działania oparte na pozwie cywilnym, to pogrąży się zupełnie. Żegnam, bo czas pożegnań z takimi cudacznymi postępowaniami nadszedł nieuchronnie. Pozostaje życzyć zdrowia i może jednak zamiast uspokajających herbatek, które Pan namiętnie proponuje, proponuję przerzucić się na góralskie. Jakbym był sędzią w Pana sprawie, to najpierw porządnie bym się uśmiał z takiego pozwu.
k
krzyżowiec
Jak już tak sobie dyskutujemy o Pana misji czy konieczności zrobienia porządku z hejterami, to zapytam inaczej. Proszę uczciwie powiedzieć, czy zwrócił się Pan do właścicieli opisywanego portalu, aby usunęli ten komentarz? Skorzystał Pan z takiej regulaminowej możliwości, zanim wszedł na drogę ścigania? Czy ostrzegł Pan hejterka zanim wytoczył najcięższe działa? Jeżeli Pan tego nie uczynił, to czy zdaje sobie sprawę z faktu, że uruchamia Pan kosztowne tryby machiny sądowej w błahej sprawie, którą można było spróbować rozwiązać w bardziej cywilizowany sposób? Pan, jako urzędnik, powinien zdawać sobie z tego sprawę. To wszystko na ten niestety groteskowy sposób Pana postępowania i przedstawiania siebie, jako wojującego z obrażaniem w sieci. Nic Pan nie osiągnie w taki sposób, bo jest Pan tylko pyłkiem w potężnym świecie wolności w sieci. Pan po prostu chce kogoś przykładnie ukarać, sądząc naiwnie, że w taki sposób osiągnie swój cel. To jakieś takie niemiłosiernie płytkie, choć Pan próbuje na tej bazie budować jakąś wielką głębię. Jeżeli rozpocznie Pan działania oparte na pozwie cywilnym, to pogrąży się zupełnie. Żegnam, bo czas pożegnań z takimi cudacznymi postępowaniami nadszedł nieuchronnie. Pozostaje życzyć zdrowia i może jednak zamiast uspokajających herbatek, które Pan namiętnie proponuje, proponuję przerzucić się na góralskie. Jakbym był sędzią w Pana sprawie, to najpierw porządnie bym się uśmiał z takiego pozwu.
k
krzyżowiec
Jak już tak sobie dyskutujemy o Pana misji czy konieczności zrobienia porządku z hejterami, to zapytam inaczej. Proszę uczciwie powiedzieć, czy zwrócił się Pan do właścicieli opisywanego portalu, aby usunęli ten komentarz? Skorzystał Pan z takiej regulaminowej możliwości, zanim wszedł na drogę ścigania? Czy ostrzegł Pan hejterka zanim wytoczył najcięższe działa? Jeżeli Pan tego nie uczynił, to czy zdaje sobie sprawę z faktu, że uruchamia Pan kosztowne tryby machiny sądowej w błahej sprawie, którą można było spróbować rozwiązać w bardziej cywilizowany sposób? Pan, jako urzędnik, powinien zdawać sobie z tego sprawę. To wszystko na ten niestety groteskowy sposób Pana postępowania i przedstawiania siebie, jako wojującego z obrażaniem w sieci. Nic Pan nie osiągnie w taki sposób, bo jest Pan tylko pyłkiem w potężnym świecie wolności w sieci. Pan po prostu chce kogoś przykładnie ukarać, sądząc naiwnie, że w taki sposób osiągnie swój cel. To jakieś takie niemiłosiernie płytkie, choć Pan próbuje na tej bazie budować jakąś wielką głębię. Jeżeli rozpocznie Pan działania oparte na pozwie cywilnym, to pogrąży się zupełnie. Żegnam, bo czas pożegnań z takimi cudacznymi postępowaniami nadszedł nieuchronnie. Pozostaje życzyć zdrowia i może jednak zamiast uspokajających herbatek, które Pan namiętnie proponuje, proponuję przerzucić się na góralskie. Jakbym był sędzią w Pana sprawie, to najpierw porządnie bym się uśmiał z takiego pozwu.
B
Bronisław Pruchnicki
1)Trudno nie narazić się na zarzut skupiania się na swojej osobie, jeśli przedmiotem wpisu jest opis własnych działań lub poglądów a nie tylko komentowanie działań lub poglądów innych osób.
2) Nie uważam się za osobę nieomylną. Zbyt wiele razy w swoim życiu zmieniałem swoje zdanie lub pogląd pod wpływem dobrych argumentów, aby uważać siebie za osobę nieomylną. Nie kryję jednak, że w wielu sprawach moje poglądy są dość ugruntowane i nie jest łatwo je zmienić.
3) Mój udział w akcji „Komentuj, nie obrażaj” nie traktuję jako misji. To tylko udział aktywny, poparty działaniem, w odróżnieniu od udziału tylko werbalnego, choć wszystkim osobom popierającym takie działanie bardzo dziękuję za słowa poparcia. To bardzo ważne.
4) Dlaczego mój aktywny udział nazywam eksperymentem – wyjaśniłem to w moim poprzednim wpisie.
5)Nie cierpię zwrotów „nie da się”, „to się nie uda”, wypowiadanych przed podjęciem jakiejkolwiek próby. Znów narażę się na jakiś zarzut „krzyżowca” ale wyznam, że w swoim życiu udało mi się wiele rzeczy osiągnąć tylko dlatego, że podjąłem próbę wykonania czegoś, o czym wiele osób mówiło „nie da się”. W niektórych sytuacjach trzeba być tylko upartym i konsekwentnym w działaniu.
6)Prokuratura wszczęła postępowanie po złożeniu mojego prywatnego (!) wniosku, że względu choćby na wykazaną we wniosku moją tzw. „nieporadność procesową” (z pewnych względów ustalenie przeze mnie sprawcy czynu może nie być wykonalne). Zachodzi więc interes społeczny o jakim mowa w art. 60 kpk, co pociąga za sobą ingerencję prokuratora w postępowanie prywatnoskargowe. Nie mam pewności, że w dalszych czynnościach prokuratura zdecyduje się na sporządzenie aktu oskarżenia z urzędu. Jeśli tak się nie stanie, to konsekwentnie złożę do sądu pozew cywilny (w sprawie określonej w Kodeksie Karnym). Przeczytałem już sporo publikacji na temat orzecznictwa w tych sprawach, odbyłem kilka rozmów z prawnikami (wcale nie domorosłymi) i sądzę, że jest szansa na doprowadzenie sprawy do końca.
6) Pomówienie i znieważenie są przestępstwami ściganymi na mocy kodeksu karnego (z art. 212 i art. 216 KK). Jeśli więc prokuratura, a dalej sąd, uznają czyn za wyczerpujący znamiona czynu zabronionego, określonego w w/w artykułach, to w konsekwencji sprawcy czynu grozi proces karny. W razie skazania sąd może orzec karę określoną w art. 212 §2 i 3, lub 216 §2 i 4 KK.
7) Konsekwentnie: Nie zamierzam kandydować na Prezydenta Miasta niezależnie od opinii czy na to stanowisko się nadaję czy też nie. Opinie na ten temat są mi całkowicie obojętne.
k
krzyżowiec
Nadaje się Pan, Bronisławie Jacku, na prezydenta. Strasznie Pan skupiony na sobie, swojej nieomylności, swojej misji, swoim eksperymencie. Pan po prostu szczyci się tym, że podał do prokuratury jakiegoś hejterka i jeszcze nie omieszkał Pan zasygnalizować, że traktuje to jako eksperyment, którego wynikami podzieli się Pan z internautami. Wiem Pan co? To po prostu zabawne. Powtarzam - nadaje się Pan. Skoro "orzeł może", to i Pan może. Ubawiłem się wybitnie i życzę Panu, aby sprawa, którą Pan wywołał ciągnęła się latami, choć szkoda będzie angażowania aparatu sprawiedliwości, gdyż każdy domorosły prawnik wie, że ze względu na niską szkodliwość nie zostanie potraktowana jako karna i pewni z miejsca umorzona. Ścigaj Pan hejterka prywatnie. Jesteśmy z Panem. Bronisław Jacek Pruchnicki na prezydenta internetu! Do prokuratury z wszystkimi!
B
Bronisław Pruchnicki
... Jeśli Prokuratura skieruje sprawę do sądu, to zamierzam złożyć w sądzie oświadczenie o działaniu w charakterze oskarzyciela posiłkowego zgodnie z zapisem art 54 par 1 kpk. Dlaczego tę moją inicjatywę nazywam "eksperymentem" ? 1)dlatego, że to ciągle jeszcze dośc nietypowe działanie. 2)kilka lat temu uczestniczyłem w procesie związku z przestępstwem gospodarczym firmy założonej "na słupa". W sądzie występowałem jako pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego. Mimo, że oskażony (a właściwie inna osoba, działająca pod przyprywką "słupa") spowodował szkody na rzecz kilku firm z terenu całej Polski na kwotę łaczną rzędu ćwierci miliona złotych, to tylko dzięki mojemu uporowi Prokuratura (nie ta w Żorach !) skierowała jednak wniosek do sądu i nie umorzyła śledztwa (tj. umorzyła, ale skutecznie odwołałem się od tej decyzji !). O przebiegu procesu nie będę pisał. Mam jednak powody, aby moje działanie traktować jedynie jako "eksperyment", bez nadmiernych nadziei w tym względzie (co wcale nie znaczy , że będę "odpuszczał", bo nie po to traciłem czas na napisanie wniosku !). Zrobiłem to więc raczej "dla sprawy" niż "w sprawie".
Jeśli zaś chodzi o wspomniany raport NIK : muszę wyznać szczerze, że nie przeczytałem go w całości. Znam tylko niektóre fragmenty cytowane w internecie. Z tego co wiem raport dotyczy okresu sprzed mojego zatrudnienie w Urzędzie. Nie znając szczegółów spraw poruszanych w raporcie nie bardzo mogę o nich się wypowiadać. Tak jak nie mogę się wypowiadać o technikach spawania (o czym pisałem w poprzednim komentarzu.
... Przeczytałem jeszcze raz jeden z komentarzy, odnoszący się do mojego zdania "Niewątpliwie osoby kryjące się pod tymi nickami...". Doszedłem do wniosku (refleks szachisty :)), że to zdanie wyrwane z szerszego kontekstu mojej wypowiedzi może wskazywać, że jestem negatywnie nastawiony do wszystkich osób ukrywających się za nickami. W rzeczywistości tak nie jest ! Prosze zwrócić uwagę , że użyłem w tym zdaniu słów "tymi nickami" , a więc miałem na myśli konkretne osoby, ściślej: tylko i wyłącznie hejterów. Wiem, że nie jest łatwo "wyjść zza nicka" i doskonale zdaję sobie sprawę, że to bywa trudne i uciążliwe. Sam to teraz odczuwam na własnej skórze, kiedy zacząłem wypowiadać się "z otwartą przyłbicą" i od razu zostałem posądząny o chęć zrobienia kariery politycznej. Na dodatek potwierdza się, że internet to straszny zjadacz czasu, a od wiosny do jesieni mam zaplanowanych jeszcze wiele innych zajęć. Z kolei, jeśli nie odpowiem na jakieś pytanie (w wyniku zwykłego przeoczenia lub braku czasu), to mogę się niektórym narazić na zarzut np. arogancji. Obym tego "wyjścia zza nicka" nie pożałował ... Pozdrawiam wszystkich walczących o kulturę dyskusji internetowych . Idę popracować w ogródku ! :):)
B
Bronisław Pruchnicki
Dopiero dzisiaj zauważyłem, że moja wypowiedź wzbudziła zainteresowanie kilku osób, więc postanowiłem niezwłocznie odpowiedzieć na kilka pytań i ponownie zabrać głos w dyskusji: 1)Moje komentarze internetowe są wypowiedziami i opiniami prywatnymi i wykonuję je prywatnie, poza godzinami pracy, w domu (w pracy jestem zwykle przed 7:30, choć rzeczywiście zdarza się, że pracuję jeszcze po godz. 19:00.) Wypowiadam się o rzeczach mnie interesujących i w sprawach o których mam jakąś wiedzę (nie wypowiadam się np. na temat technik spawania - bo się na tym nie znam). Tu akurat wypowiadam sie w sprawach związanych z moją pracą, ale na swoim profilu na facebooku piszę też o muzyce, obektach pałacowo parkowych ... 2)Niezbyt lubię swoje pierwsze imię i dlatego znajomi, zwracając się do mnie, używają drugiego imienia 3)Nie wstydzę się swoich poglądów i dlatego postanowiłem nie skrywać się za nickiem. Myślącym podobnie (tym, którzy nie wstydzą się swoich poglądów) polecam taką samą metodę. Wystarczy trochę odwagi ... 4)Nie zamierzam kandydować na Prezydenta Żor. Zostałem dwa lata temu wynajęty do określonej pracy i staram się rzetelnie wykonywać swoje obowiązki. To wszystko. A że angażuję się w to co robię ?... W poprzedniej pracy też tak robiłem... i w poprzedniej też ... Taki mam charakter, tkwiący chyba w genach (moi Rodzice też tacy byli, i moje Rodzeństwo też) 5) określenie hejterów jako osób "...nieudolnie korzystających z dobrodziejstwa jakim jest umysł" (wyjaśniałem już, że ta wypowiedź dotyczyła hejterów a w żadnym wypadku osób o innych poglądach niż moje) uważam wprawdzie za wypowiedź mocną i dosadnną (wyszła przy tym moja "rogata dusza" :)), biorąc jednak pod uwagę to, że dotyczyła tylko hejterów (!!), to w dalszym ciągu nie uważam, aby była to wypowiedź niestosowna. Merytoryczny komentarz, poparty argumentami, wymaga określonego wysiłku umysłowego, zaś wypisywanie szeregu inwektyw przez takiego czy innego hejtera jest czynnością dość prostą i może się ograniczyć tylko do zwykłego "kopiuj-wklej". Czy mam rację ? 6) Co do "zadań propagandowych" i pracy zespołu (Biura) ds. Polityki Promocji i Informacji :Zadaniem tego zespołu jest m.in. szeroko pojete promowanie naszego miasta. Nie chodzi tu o propagandę (słowo to ma dośc pejoratywny wydźwięk, gdyż kojarzone jest z fałszowaniem rzeczywistości), lecz o promocję, czyli m.in. pokazywanie zalet, docieranie do kręgu osób , które dotąd niewiele wiedzą o naszym mieście itp. Jeśli zaś chodzi o informacje, to sam zauważam (zauważył to również Prezydent Żor i dlatego postanowił dokonać zmian w tym zakresie), że część krytycznych wypowiedzi internautów i innych opinii mieszkańców bierze się stąd, że nie dysponują dostatecznę ilością informacji o tym co dzieje się (i dlaczego) w sprawach dotyczących wielu działań Urzędu i Rady Miasta. To olbrzymi obszar działań (od łatania dziur w drogach aż po plany inwestycyjne edukację, kulturę, itp., itd.) i jestem przekonany, że potencjał tkwiący w tym nowym zespole będzie dobrze wykorzystany z odpowiednimi do tego efektami. W moich prywatnych wypowiedziach odnoszę się tylko do niektórych spraw, które akurat w danym momencie są dla mnie interesujące. W żadnym wypadku nie zamierzam w ten sposób wyręczać i wchodzić w kompetencje tegoż zespołu. Choć służbowo wspólpraca z tym zespołem przebiega bardzo dobrze, to ciągle jednak sam mam wyrzuty sumienia, że przez ilość spraw, którymi się zajmuję i częsty brak czasu z mojej strony, ta współpraca trochę na tym cierpi. 7) zainteresowanych moim "eksperymentem" informuję, że w dniu 10.04.2013. złożyłem (prywatnie !) w Prokuraturze Rejonowej w Żorach wniosek o wszczęcie postępowania karnego z urzędu w związku z art 60 kpk i czynem jednego z internautów (hejtera), określonym w art. 212 par. 2 kk i art. 216 par. 2 kk. Według posiadanych przeze mnie informacji Prokuratura wszczęła postępowanie. ... Zauważyłem, że kończy się ilość miejsca na komentarz. Ciąg dalszy - za chwilę, w następnym komentarzu.
k
kampanijka
Stary, Ty się produkujesz, a gościu szykuje się pewnie do kandydowania na prezydenta Żor. Kto powiedział, że jest pewny, jaki będzie wyrok sądu w sprawie Waldemara Sochy, prezydenta tego miasta. A może to awaryjny kandydat?
K
Komentuj Nie Obrażaj
Panie Bronisławie, przyznajemy, że określenie "Pan Bronek" jest także wysoce niestosowne, za co już teraz z góry przepraszamy. Mamy nadzieję, że tak zacny człowiek nie odbierze zbyt osobiście naszej prośby, powtarzamy tylko prośby, o to, aby eksperymenty, które są jednak powiązane z jego pracą, nie były wykonywane w czasie jego urzędowania. Oczywiście widzimy, że komentarz został dodany w godzinach wieczornych i wierzymy, a nawet jesteśmy pewni, że tak wspaniały doradca prezydenta Żor wspomniane eksperymenty będzie wykonywał w czasie wolnym od pracy. Tak na marginesie, czy doradca prezydenta ma nienormowany czas pracy, czy urzęduje w określonych godzinach? Jeżeli nienormowany, to godzinę 19.00 wypada określić jako wczesną czy późną w pracy tak kluczowego stanowiska doradcy ds. infrastruktury? Koniecznie prosimy także Pana Bronisława, aby niezwłocznie pospieszył i o wynikach wspomnianego eksperymentu poinformował, jakby na to nie patrzeć, wystraszonych internautów. Przykro nam bardzo, ale występując podczas obrad Rady Miasta, potem na portalach, a teraz sygnalizując eksperyment, wiąże Pan swoją publiczne odpowiedzi z krucjatami internetowymi. Przepraszamy więc po stokroć, Panie Bronisławie - my jesteśmy z Panem!
B
Bronisław Pruchnicki
Popieram przesłanie artykułu. Artykuł doskonale koresponduje z moją wypowiedzią na temat wpisów niektórych internautów na portalach, wygłoszoną w trakcie sesji Rady Miasta Żory w dniu 28.03 br. . Dziękowałem tam m.in. jednemu z portali, który przez cały okres trwania spotkań przedstawicieli Urzędu Miasta z mieszkańcami, dotyczących „rewolucji śmieciowej”, podawał informacje na temat dat i miejsc spotkań. Na sesji powiedziałem : „… Tym bardziej dziękuję, że za samo przekazywanie tych informacji „obrywało” się temu portalowi od ukrywających się za nickami domorosłych komentatorów. W tym miejscu chciałem wymienić kilka takich nicków, ale po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że osoby te mogłyby pomyśleć , że zostały w ten sposób nobilitowane, więc tego nie zrobię. Niewątpliwie osoby kryjące się za tymi nickami, korzystają z dobrodziejstwa, jakim jest wolność słowa, ale przy tym nieudolnie korzystają z dobrodziejstwa jakim jest umysł…”
Przyłączam się do akcji „Komentuj, nie obrażaj”. Dowodem niech będą dwa moje dwa komentarze zamieszczone pod artykułem „Rewolucja śmieciowa: czy Żory zdecydują się na zmianę stawek” z dnia 29.03.2013 na portalu tuzory.pl . Moje komentarze są odpowiedzią na obraźliwy komentarz innego internauty, zamieszczony pod tym artykułem. Zamierzam również sprawdzić jak w praktyce wyglądają możliwości walki z hejterami przy użyciu środków prawnych. O przebiegu i wynikach mojego „eksperymentu” będę informował redakcję Dziennika Zachodniego. Dziennikowi (i sobie :) ) życzę powodzenia w akcji „Komentuj, nie obrażaj”.
P
Prześmiewca
i tak TY odpowiesz "normalny facecie" vel zwyczajny prostaku.
Niech się leje co chce, zauważ, że jesteś w mniejszości, więc skoro przelejesz czyjąś krew ktoś inny gotowy Twoją wytoczyć z Ciebie całą.
P
Papuas
Ten ewenement można wytłumaczyc tylko tym,że Ślązacy przestali się parzyc tylko między sobą.Co było przyczyną ich niskiego poziomu inteligencji według jednej radnej z Jastrzębia Zdr.
B
Born
SKĄD U ŚLĄZAKA Z GÓRNICZEJ RODZINY TAKI NIEZWYKŁY TALENT - Oto pytanie postawione w podtytule artykułu o M.Dziendzielu przez Ryszardę Wojciechowską.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska