Konsekwencje wpisu do KRD znacznie utrudniają życie. Dłużnik ma spore kłopoty z otrzymaniem kredytu, kupnem telefonu w abonamencie, czy wynajmem lokalu. Każdy z nas może umieścić w KRD osobę, która nie chce spłacić należności. Trzeba jednak posiadać wyrok sądu lub nakaz zapłaty z klauzulą wykonalności. Kolejnym krokiem jest zawarcie umowy z KRD i rejestracja w Serwisie Ochrony Konsumenta, gdzie można sprawdzić wiarygodność finansową ludzi, firm, czy np. biur podróży.
Nasi dłużnicy rekordziści
Ze statystyk organizacji, funkcjonującej pod nadzorem Ministerstwa Gospodarki, wynika, że za niespłacanie m.in. pożyczek, rachunków za media czy jazdę na "gapę", do Krajowego Rejestru Długów wpisano 1107 osób z Bochni. Liczący prawie cztery razy więcej mieszkańców Tarnów ma tylko 423 dłużników migających się od spłaty zobowiązań, Brzesko - 836, a Dąbrowa Tarnowska - 266. Rekordziści również mieszkają w Bochni. Najbardziej zadłużona kobieta powinna oddać 113,3 tys. zł, mężczyzna więcej - 166,2 tys. zł.
W kolejnej niechlubnej kategorii, czyli "średnim zadłużeniu dłużników" również przewodzą bochnianie z wynikiem ok. 3,9 tys. zł.
Statystyki pokazują, że we wszystkich sprawdzanych przez nas miastach ze spiralą długów najczęściej nie mogą sobie poradzić mężczyźni w przedziale wiekowym 26-35.
Jak wypisać się z KRD?
Wpis do KRD i związane z tym uciążliwości mobilizują dłużników lepiej niż komornik. Skuteczność spłacania to ok. 85 proc. w przypadku długów nie starszych niż rok. Żeby wypisać się z rejestru trzeba zrobić tylko (i aż) jedno - spłacić długi.
- Gdy one przestaną na nas ciążyć, osoba lub firma, która dopisała nas do Krajowego Rejestru Długów, jest zobowiązana w ciągu 14 dni usunąć dane byłego dłużnika z rejestru - tłumaczy Andrzej Kulik, rzecznik prasowy KRD. - Jeśli dłużnik nie ureguluje należności, jego dane będą widniały w KRD przez 10 lat, bo na tyle pozwala ustawa.
Czy to się leczy?
Osoby, które mają problemy z wyjściem ze spirali długów, powinny zastanowić się nad przyczynami. Wina często nie leży w pechowych zdarzeniach losowych, lecz w nas samych.
- Ludzie coraz częściej wpadają w uzależnienia behawioralne (nie związane z używkami, np. hazard, zakupoholizm, seksoholizm) - mówi Paweł Kamiński, kierownik poradni leczenia uzależnień w brzeskim szpitalu. - W naszym regionie największym problemem jest hazard, co nie powinno dziwić, ponieważ automaty do gier są na każdym kroku, a w internecie czekają na nas kolejne pokusy, na przykład zakłady bukmacherskie. Kryzys zachęca do szukania łatwych pieniędzy. Niestety, najczęściej kończy się to uzależnieniem i wpadaniem w długi.
Placówka Pawła Kamińskiego w ubiegłym roku wzięła udział w programie leczenia m.in. hazardzistów i zakupoholików. Zainteresowanie terapią było jednak znikome. - Problem istnieje, ale ludzie wstydzą się wyjść z cienia. Brzesko czy Bochnia to stosunkowo małe społeczności. Chorzy mają obawy, że będą wytykani palcami przez innych. Musimy zmieniać ludzką świadomość. Rodzina czy znajomi, widząc z boku, że bliski ma kłopoty, powinni reagować - podsumowuje lekarz. Zapewnia, że drzwi jego placówki są zawsze szeroko otwarte dla potrzebujących terapii.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+