- Po badaniach wyłoniliśmy osoby, z którymi rozpoczęliśmy indywidualną pracę - mówi Kazimiera Żmudzińska, dyrektor ośrodka, w którym znajduje się 114 podopiecznych.
Wkrótce dwie osoby rozpoczną ostatni etap usamodzielniania się - zamieszkają w specjalnych mieszkaniach treningowych i będą starać się podjąć pracę zawodową. Jedną z nich jest pani Liliana, która trafiła tu sześć lat temu.
Kiedyś robiła karierę
- Wówczas znajdowała się w fatalnym stanie psychicznym. Dziś jest nie do poznania - zapewnia Teresa Prasak-Tworzyk, autorka programu.
Pani Liliana nie może doczekać się powrotu do samodzielnego życia. Niebawem ma zapaść decyzja uchylająca jej ubezwłasnowolnienie.
- To będzie dla mnie przełomowy moment. Teraz nie mogę głosować w wyborach, wyrobić dowodu, czy nawet sama pojechać na groby bliskich - mówi pani Liliana. Ubezwłasnowolnienie bardzo ją przytłaczało.
Zanim rozpoczęły się jej problemy była kobietą sukcesu. Pięła się po szczeblach kariery. Rodzinny Chełmek opuściła w wieku 16 lat. Pojechała do Wisły, gdzie ukończyła technikum hotelarskie. Następnie przeniosła się do Krakowa i pracowała w nieistniejącym już hotelu Cracovia oraz Domu Turysty PTTK. Rozpoczęła także studia na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Uczyła się języków obcych, to jedna z jej pasji. Biegle posługuje się chorwackim, słoweńskim i serbskim. Mając takie umiejętności, nie musiała się martwić o pracę. Założyła własną firmę. Pomagała innym w prowadzeniu interesów z przedsiębiorcami z Bałkanów, zajmowała się także ubezpieczeniami. Ukoronowaniem jej kariery zawodowej było uzyskanie tytułu tłumacza przysięgłego. Miała mieszkanie w Krakowie, później kupiła niewielki domek.
Jej świat się zawalił
Miała kolejne plany i marzenia, które zaczęła realizować. Rozpoczęła studia doktoranckie w Chorwacji, ukończyła pierwszy semestr. Wróciła do Polski, by starać się o stypendium. I wtedy wszystko się zawaliło.
- Mama zamknęła mnie w szpitalu psychiatrycznym - wspomina. Kobieta nie chce mówić, co jej dolegało. Uważa, że nic takiego, co by tłumaczyło ubezwłasnowolnienie
Podczas pobytu w Powiatowym Szpitalu w Chrzanowie zmarła jej matka. Wówczas trafiła do Domu Pomocy Społecznej w Płazie. Mieszka tam od sześciu lat. W tym czasie opiekunowie wykonali z nią ogromną pracę. Kobieta pod opieką psychiatry i psychologa przechodziła kolejne szkolenia. Na nowo uczyła się życia w społeczeństwie.
- Systematycznie badany postępy podopiecznych. Rozmawiamy z nimi, jak oni odczuwają efekty naszej pracy - mówi Kazimiera Żmudzińska.
Pracowników domu pomocy społecznej wcale nie dziwi to, że do ich placówki trafiają ludzie sukcesu.
- Tempo życia i stres jest teraz ogromny. Często przez to w problemy psychiczne popadają panowie w wieku 40-50, którzy odnoszą sukcesy zawodowe - podkreśla Teresa Prasak-Tworzyk. Jak przekonuje, ludzie inteligentni są bardziej narażeni na choroby psychiczne.
Teraz potrzebna praca
W pierwszy dzień wiosny, czyli 21 marca, uruchomione zostanie tzw. mieszkanie treningowe. Wstęgę ma przeciąć Janusz Szczęśniak, bo starostwo w Chrzanowie mocno wspiera działalność ośrodka w Płazie.
Mieszkanie to kawalerka - kuchnia, pokój i łazienka w budynku na terenie ośrodka. Jest z niego boczne wejście, by mieszkająca tam osoba, mogła być w zupełności samodzielna.
Pani Liliana szuka teraz pracy, chciałaby znaleźć ją w Krakowie, gdzie spędziła wiele lat. Liczy, ze uda się wrócić do hotelarstwa lub znaleźć pracę przy tłumaczeniach w handlu zagranicznym.
To nie będzie łatwe. - Pracodawcy boją się zatrudniać osób, które zmagają się z problemami psychicznymi. Mają obawy, że będą gorzej pracować lub często będą na zwolnieniu lekarskim - mówi Kazimiera Żmudzińska.
Pasją pani Liliany jest ostatnio psychologia. Pobyt w domu pomocy społecznej zafascynował ją, jak różne są ludzie osobowości i choroby. Marzy jej się wyjazd na narty do Zakopanego. Jak zapewnia, sprzęt z dawnych lat na nią czeka.