https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Gładyszowie grasuje... bocian

Halina Gajda
fot.archiwum prywatne
Od kilku dni w redakcji dzwonią telefony: w Gładyszowie jest bocian. Nie odleciał. Trzeba mu jakoś pomóc, bo zima za pasem...

Boćka spostrzegł jeden z mieszkańców.
- Pierwszy raz zobaczyłem go pod koniec listopada. Potem zniknął na parę dni. Myślałem nawet, że zginął, zaatakowały go jakieś dzikie zwierzęta – opowiada.
Bocian znów się pojawił. Dzisiaj.
- Jechałem do Uścia, patrzę: chodzi po łące – mówi dalej.
W tym roku w Gładyszowie było wiele bocianich rodzin. Wszystkie odleciały, poza tym. Gładyszowianin przypatruje mu się od kilku dni. Jak mówi, nie zauważył, by ptak miał jakieś obrażenia, kulał. Jest płochliwy, nie można do niego podejść, odfruwa.

Zadzwoniliśmy do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. Tam dowiedzieliśmy się, że dopóki ptak radzi sobie sam, trzeba dać mu spokój. Skoro fruwa – ma siły, a więc zdobywa pożywnie. Pomóc można mu będzie dopiero wówczas, gdy z braku jedzenia na łąkach czy w lesie, zacznie go szukać w gospodarstwach.
O boćku wiedzą urzędnicy w gminie Uście Gorlickie.
- Cały czas monitorujemy co się z nim dzieje – powiedział nam Marek Oleś, sekretarz w gminie Uście Gorlickie.

W Mikołowie na Śląski działa pogotowie leśne, które zajmuje się, między innymi, takimi bocianami. Nasz gładyszowski Klekot na razie radzi sobie sam. Będziemy sprawdzać co się z nim dzieje.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska