Szymon Tyma, mieszkaniec Wysowej nie ukrywa zadowolenia: wreszcie, będzie po bożemu. Ktoś poszedł po rozum do głowy i ludzie przestaną ocierać się o pędzące auta. Ma na myśli planowaną w ramach remontu ulicy Węgierskiej budowę chodnika przy dawnym szpitalu zakaźnym.
- Byłem nawet na placu budowy - relacjonuje. - Wiem, że od strony miasta do schodów będzie taka opaska na trzy kostki, a potem porządny chodnik w kierunku bloku - opisuje.
Dwa lata temu, w grudniu, gdy wychodził ze szpitala na górce, potrącił go samochód. Na dodatek został ukarany przez policję mandatem. Patrol, który został wezwany, do całego zdarzenia uznał, że emeryt samo sobie zawinił - wtargnął nagle pod samochód, na dodatek daleko od przejścia dla pieszych. - A jak miałem iść - denerwował się. - Przecież, gdy wychodzi się z terenu szpitala, to nie ma się wielkiego wyboru, bo porządny chodnik jest po drugiej stronie drogi. Jakoś się trzeba na niego dostać - opisywał.
Od czasu wypadku, pisał wszędzie, gdzie uznał, że ktoś mu może pomóc, ale największy żal miał do Zarządu Dróg Wojewódzkich.
- Przecież to ich droga, powinni pilnować bezpieczeństwa - gromił.
Emeryt, poza mandatem, który musiał zapłacić, konsekwencje potrącenia - złamanie kości czaszki, żeber, do tego krwiak podtwardówkowy ponosi do dzisiaj. Twierdzi, że już przed wypadkiem miał kłopoty ze wzrokiem. Po nim oczy odmówiły posłuszeństwa do reszty. Często musi korzystać z taksówek, bo pieszo nie radzi sobie nawet na krótkich odcinkach.
Od Zarządu Dróg Wojewódzkich zażądał 60 tysięcy złotych odszkodowania. - Sprawa trwa, bo w sądzie starają mi się udowodnić, że to wszystko, to moja wina. Ja uważam inaczej. Walczę o swoje - dodaje.
Przy Węgierskiej problem się rozwiązał, ale w wielu innych miejscach problem niebezpiecznych odcinków, po których poruszają się piesi, wciąż jest gorący. Choćby w Mszance, gdzie dzieci w drodze do szkoły muszą iść wąskim poboczem wzdłuż ruchliwej powiatówki. Nawoływania, do gminy i powiatu, o budowę chodnika trwają od dawna. Rodzice opowiadali nam, że odprowadzają swoje dzieci do szkoły, bo zwyczajnie się o nie boją. Przygotowali nawet petycję do wójta - podpisało się pod nią 60 mieszkańców.
- Gmina zobowiązała się, że przygotuje dokumentację projektową - mówi Stanisław Kaszyk, radny powiatowy. - Na razie trwają uzgodnienia w terenie, ale trudno na razie mówić, kiedy inwestycja mogłaby być zrealizowana - dodaje.
Oczywiście wszystko rozbija się o pieniądze - powiat gorlicki nie dostał jeszcze promesy na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. To pieniądze, które wspierają wszelkie drogowe remonty. - W Szalowej mamy podobny problem - dodaje Kaszyk. - O chodnik aż się prosi odcinek od strony
Łużnej na ostrym zakręcie, gdzie jest ciasno i naprawdę niebezpiecznie - opisuje.
Na pocieszenie, wkrótce z mapy niebezpiecznych punktów powinny zniknąć te w Zagórzanach i Dominikowicach. W pierwszym przypadku, od strony Gorlic, w drugim - dywanik dla pieszych ma powstać w kierunku Krygu.
Zobacz też:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 9
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska