W Kalwarii Zebrzydowskiej nie udało się zapewnić nocnych i świątecznych dyżurów aptek. Starostwo powiatowe przypomina aptekarzom, że w ten sposób narażają się na wysokie kary finansowe. Efekt tego straszenia jest jednak mizerny. Mieszkańcy Kalwarii Zebrzydowskiej i okolicy muszą w nocy szukać leków w Wadowicach, Myślenicach lub w Krakowie.
Apteka ojców bonifratrów, mieszcząca się przy ul. 3 Maja w Kalwarii Zebrzydowskiej, jeszcze do niedawna pełniła dyżury nocne w tym mieście. W listopadzie zawiesiła działalność. Wtedy zaczęły się problemy.
W sytuacji, gdy już nie można było liczyć na bonifratrów, radni powiatowi przegłosowali uchwałę mówiącą o tym, że nocnymi i świątecznymi dyżurami zajmą się trzy pozostałe placówki. Nic ta decyzja jednak nie dała, powstało za to ogromne zamieszanie, a sytuacja odbija się na chorujących i ich rodzinach. - Zadzwoniłam w nocy do jednej z aptek, które Starostwo Powiatowe wskazuje jako dyżurującą, ale usłyszeliśmy od wściekłego właściciela, że odmawia pełnienia dyżurów i w nocy nadal będzie mieć zamknięte - opowiada Katarzyna, mama 80-letniej pani Ludwiki, której w styczniową noc skończyły się niezbędne leki na nadciśnienie.
- Brak możliwości wykupienia leków w nocy czy w święta to naprawdę duży problem. Co mają zrobić chorzy, gdy lekarz nocnej opieki wypisze antybiotyk, a nie mają samochodu, by jechać do Krakowa czy Wadowic? Często są to starsi ludzie, samotni, którzy nie zawsze mogą liczyć, że ktoś ich tam w niedzielę albo po północy zawiezie. Przecież w niektórych przypadkach brak przyjęcia na czas leku może zagrażać zdrowiu - mówi Kamil Sojka, mieszkaniec gminy.
Takich oburzonych jest tutaj sporo. Zdesperowani mieszkańcy zgłaszają się do Urzędu Miasta w Kalwarii Zebrzydowskiej ze skargami na aptekarzy.
W odpowiedzi burmistrz Augustyn Ormanty w specjalnym komunikacie umieszczonym m.in. na internetowej stronie urzędu napomniał miejscowych aptekarzy, by ci niezwłocznie przywrócili dyżury w swoich placówkach. Nie posłuchali go.
- Jak wycofała się apteka bonifratrów, to starostwo tak po prostu na nas zrzuciło ten obowiązek, nawet nie pytając, czy mamy pieniądze, by zapłacić pracownikom za dodatkowe godziny. A tak się składa, że nie mamy. Utarg z takich dyżurów jest niewielki, klientów tyle co kot napłakał - wyjaśnia nam jeden z właścicieli apteki w Kalwarii Zebrzydowskiej. Prosi, by nie pisać której. - Ludzie mnie zjedzą żywcem, bo myślą, że to nasza wina, a nie urzędników - tłumaczy.
Jednak na niedawnym spotkaniu z burmistrzem Augustynem Ormantym aptekarze tłumaczyli już wprost, że pełnienie dyżurów nocnych jest dla nich nieopłacalne, w związku z czym zażądali rekompensaty finansowej. Nie dostaną jej, dlatego apteki są zamknięte.
Burmistrz Ormanty wpadł na pomysł, by apteki działające na wsiach: w Brodach i Leńczach dodatkowo zabezpieczyły dyżury nocne i świąteczne. Jednak nie wiadomo, czy tam będzie można zaopatrzyć się w leki i czy ich właściciele też nie powiedzą „nie”.
Z kolei Starostwo Powiatowe wystosowało pismo, w którym przypomina właścicielom aptek, że jeśli jakiś chory nie będzie mógł kupić lekarstw w czasie, gdy taka placówka ma obowiązek sprawować dyżur, to grozi im grzywna lub nawet zakaz wykonywania zawodu farmaceuty.
W Chrzanowie przy Rynku i Oświęcimiu przy ul. Więźniów Oświęcimia są apteki czynne całą dobę.
W Olkuszu i Wolbromiu apteki dyżurują według wyznaczonego harmonogramu. Był problem z dyżurami aptek w Kętach, ale udało się dojść tam po porozumienia i nocami czynne są na zmianę. O każdej porze można też kupić lekarstwa w Andrychowie.
ZOBACZ KONIECZNIE
Miss Studniówki 2019. Najpiękniejsze maturzystki z Małopolski! Zobacz zdjęcia
Po tym pożarze Lidl w Wadowicach zniknął z powierzchni ziemi
Janusze projektowania. Ta galeria zdjęć powala na łopatki
Keczup, papka z ziemniaków i rozgotowane... coś. To dają w szpitalach chorym dzieciom
Tych osób szuka policja w Małopolsce Zachodniej [LISTY GOŃCZE]