Bezrobocie w Małopolsce jest dziś najniższe od czasów upadku realnego socjalizmu. Średnia stopa w regionie nieznacznie przekracza 5 proc., w Krakowie zeszła poniżej 2,8 proc., a wedle unijnych standardów (BAEL) – do ok. 2 proc. Podobnie jest w gminach i powiatach podkrakowskich, w Myślenicach również padł historyczny rekord (3,1), identycznie w Nowym Sączu (także 3,1).
Jakich pracowników najbardziej brakuje w Małopolsce? [RANKING]
Czarne dziury” Dąbrowa Tarnowska i… górale
Ale nie na całym obszarze Małopolski spadki bezrobocia są równie efektowne. W powiatach dąbrowskim i tatrzańskim stopa jest nadal dwucyfrowa. O ile Dąbrowa Tarnowska (ponad 12 proc.), jako tradycyjny teren rolniczy, bez dużych i średnich firm, bez infrastruktury i atrakcji turystycznych, może mieć problemy z zapewnieniem odpowiedniej liczby ofert zatrudnienia, to Zakopane i powiat tatrzański (ponad 10 proc.) budzą zdumienie fachowców. To tradycyjnie region tysięcy prywatnych biznesów, wszystkie możliwe słupy i witryny są tu wytapetowane ofertami pracy, a mimo to rejestr powiatowego pośredniaka puchnie od bezrobotnych.
- To kwestia lokalnych tradycji i uwarunkowań – tłumaczy Jacek Pająk, szef małopolskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy w najnowszym „Barometrze Bartusia”. I tłumaczy, że zarówno w przypadku Dąbrowy, jak i powiatu tatrzańskiego dużą rolę odgrywa oddalenie od głównych szlaków komunikacyjnych i aglomeracji krakowskiej.
- Kraków silnie oddziałuje na najbliższą okolicę, zasysa potencjalnych pracowników. Widać też silne oddziaływanie autostrady A4 – mówi dyrektor WUP.
Dodaje, że pod Tatrami mamy do czynienia z bardzo dużą szarą strefą. Dlatego urzędnicy wymyślili system zachęt (w postaci bonów), by ludzie chcieli z owej strefy wychodzić i legalizować zatrudnienie.
Armia wielkości Nowego Sącza
W oficjalnych rejestrach w całym regionie figuruje wciąż 80 tys. bezrobotnych (to liczba zbliżona do całej populacji mieszkańców Nowego Sącza!). Wielu nie pracuje od lat. Jak zrobić z nich – tak pożądanych przez firmy - pracowników?
- To nie jest tylko kwestia odpowiednich kwalifikacji zawodowych, ale głównie motywacji, czyli tego, żeby oni w ogóle chcieli chcieć – mówi nam Jacek Pająk, szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie.
W ostatnich latach WUP zrealizował nowatorskie programy, których celem była aktywizacja długotrwale bezrobotnych. Zadanie to powierzył prywatnym agencjom. Te podeszły do każdej osoby indywidualnie, mogły przy tym sięgnąć po narzędzia niedostępne urzędnikom, jak kupienie podopiecznemu odpowiednich ubrań, załatwienie mu wizyty u dentysty i fryzjera. Ponieważ WUP płacił za aktywizację etapami, agencje były zainteresowane nie tylko znalezieniem bezrobotnemu pracy, ale i tym, by się w niej utrzymał.
- Efekty są zachęcające, dużo lepsze niż w przypadku działań podejmowanych dotychczas przez instytucje publiczne – podkreśla Jacek Pająk.
ZOBACZ KONIECZNIE:
