- Rozumiem, że potrzebna jest pielęgnacja, podcinanie gałęzi, ale żeby zrobić coś takiego? Przecież te drzewa nie odrosną, tylko obumrą.
Na terenie całego osiedla Barskie, między ulicami Lwowską, Broniewskiego i Barską, przez wiele dni pracowały brygady "postrzygające" drzewa w ramach wiosennej pielęgnacji odbywającej się na zlecenie administracji. Interweniujący mieszkańcy prostują: nie "postrzygające", ale golące pnie dosłownie na łyso.
- Szkoda. Lubiłam posiedzieć pod drzewem w upalny dzień. Mam problemy z chodzeniem, więc nie mogę się wybrać na dalszy spacer, do lasu czy nad rzekę - ubolewa pani Mariola, która porusza się o kulach.
Są jednak i tacy, którzy nie kryją zadowolenia ze zmian w krajobrazie.
- Cieszę się, że drzewa rosnące tuż przed oknami mojego mieszkania wreszcie nie będą przesłaniały mi nieba i słońca - mówi z satysfakcją pani Ludwika. - Szkoda, że zrobiono to dopiero teraz.
- Niech ktoś spróbuje żyć na co dzień z tym wszystkim, co sypało się z drzew przez okna do mieszkania - mówi z kolei pan Stefan. - Jestem inwalidą i alergikiem. Przeżywałem koszmar. Może wreszcie poodycham swobodnie, nie łykając tabletek przeciwuczuleniowych.
Nawet zwolennicy wycięcia drzew podkreślają, że na osiedlu zieleń być powinna, i to w dużej ilości. Chcą, by rosły tu jednak głównie krzewy i niższe drzewa.
Żeby wyciąć drzewo, należy uzyskać zgodę urzędników miejskich. Jednak, jak tłumaczy Henryk Szczygieł z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Nowego Sącza, do pielęgnacji drzew taka zgoda nie jest potrzebna.
- Pielęgnacja to podcięcie gałęzi tak, by została minimum jedna trzecia korony drzewa - mówi dyrektor. Gdy urząd otrzymuje sygnał, że drzewa podcięto za radykalnie, jest to sprawdzane.
Obiecał, że przeprowadzi kontrolę na Barskim. W przypadku samowolnej wycinki nakładana jest kara finansowa. Jej wpłata jest odraczana na 3 lata. Jeśli w tym czasie drzewo odrośnie, kara zostaje anulowana.