- Uważamy, że nowotarska straż miejska nie jest potrzebna. Generuje zbyt duże koszty, a tymczasem ich uprawnienia są naprawdę niskie w porównaniu do policji. Zajmują się głównie zakładaniem blokad na źle zaparkowane samochody - uważa Łukasz Oleś, przedstawiciel Ruchu Palikota w Nowym Targu.
Rocznie gmina wydaje na straż 800 tys. zł, z czego utrzymuje 13 etatów.
- Naszym zdaniem, lepiej te pieniądze rozdzielić i połową dofinansować policję, a drugą połowę przeznaczyć na przykład na dożywianie dzieci w szkołach - mówi Oleś.
Zdaniem działaczy Ruchu Palikota pomysł likwidacji straży miejskiej znajdzie wielu zwolenników w mieście. - Choćby ludzi, którzy pracują w okolicach nowotarskiego Rynku. Ostatnio, gdy remontowano Rynek, ludzie musieli szukać parkingów w bocznych ulicach, a straż miejska dawała im za to mandaty - mówi działacz Ruchu Palikota.
Po zebraniu podpisów działacze Janusza Palikota chcą przedstawić je radnym i prosić, by ci wnieśli pod obrady rady punkt dotyczący likwidacji straży.
- Ja nie wiem, czy to najlepsze rozwiązanie - powątpiewa Lesław Mikołajski, jeden z miejskich radnych. - Faktycznie, policja ma szersze uprawnienia, ale z drugiej strony straż miejska zajmuje się kwestiami porządkowymi. Wątpię, by policja znalazła czas, by sprawdzać, gdzie mieszkańcy wyrzucają śmieci, czy na przykład nie spuszczają ścieków do rzek.
Z kolei Michał Glonek, radny i były przewodniczący nowotarskiej rady, zaznacza, że likwidacja straży nie jest konieczna, ale na pewno przydałaby się jej restrukturyzacja. - Straż powinna przede wszystkim zmienić priorytety. Tak, żeby nie zajmowali się głównie ściganiem źle parkujących, ale np. zwrócili większą uwagę na to, czym nowotarżanie palą w piecach, bo z tym mamy duży problem - mówi radny.
Ludzie Palikota zaplanowali spotkanie na Rynku w najbliższy piątek o godz. 12.40.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+