Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W panteonie chowa sie idee, a nie ludzi

Marek Bartosik
archiwum GK
W II połowie wieku XIX katedrze wawelskiej dodano funkcję polskiego Westminsteru. Wzorem tamtejszej katedry grzebie się w niej nie tylko królów i bohaterów narodowych, ale też poetów i pisarzy. Pierwszym był Adam Mickiewicz w 1890 roku - mówi prof. Michał Rożek w rozmowie z Markiem Bartosikiem.

Biorą pod uwagę ostatnie stulecie można by sądzić, że wawelskim pogrzebom muszą towarzyszyć zgrzyty i awantury. Czy zawsze tak było?
Ależ skąd. Zgoda panowała aż do roku 1734, kiedy grzebano Augusta II Mocnego, czyli ostatniego królewskiego pochówku w katedrze. Przez kilka stuleci królowie wraz z małżonkami i dziećmi mieli prawo do pochówku w katedrze. Nie miały tu znaczenia ich osobiste zasługi, klęski czy winy. Na to nikt nie zwracał uwagi. Kiedy przestała istnieć Polska, na początku XIX wieku zmieniła się funkcja katedry. Już nie była kościołem, który przyjmuje w swoje krypty monarchów, a zaczyna przyjmować bohaterów narodowych.

I stało się to tak bezkolizyjnie?
Tak. Po kongresie wiedeńskim powstało Królestwo Kongresowe, czyli twór zależny od rosyjskiego cara, i Rzeczpospolita Krakowska. Kraków stał się symbolem polskiej kultury, patriotyzmu i ich ciągłości. Za zgodą cara Aleksandra I pochowano w katedrze w 1817 roku jako pierwszego spoza monarszego grona księcia Józefa Poniatowskiego, czyli bohatera Bitwy Narodów pod Lipskiem, ostatniego marszałka Francji napoleońskiej, a rok później Tadeusza Kościuszkę. Wtedy katedra stała się panteonem narodowym. W II połowie wieku XIX katedrze dodano funkcję polskiego Westminsteru. Wzorem tamtejszej katedry grzebie się w niej nie tylko królów i bohaterów narodowych, ale też poetów i pisarzy. Pierwszym był Adam Mickiewicz w 1890 roku.

I w jakiej atmosferze ten przełomowy pochówek się odbył?
Bardzo spokojnie. Jego dawne zwady z papieżem Piusem IX już odeszły w zapomnienie, a to był bezspornie wieszcz narodowy. Na początku XX wieku, w 1909 roku, a więc w rocznicę śmierci Juliusza Słowackiego, chciano go tam pochować jako kolejnego wieszcza. I tu nastąpił pierwszy konflikt. Słowacki naraził się bardzo mocno Kościołowi, choćby fragmentami "Beniowskiego". Wtedy to przypomniano i kardynał Jan Puzyna, przy wielkiej awanturze asertywnie się temu pomysłowi sprzeciwił i zabronił pochówku na Wawelu. Po I wojnie światowej, dzięki ingerencji zresztą Józefa Piłsudskiego, pochowano jednak w 1927 r. szczątki Słowackiego na Wawelu. Marszałek zwyczajnie lubił i cenił poezję Słowackiego, na której się wychował. Jego wsparcie zdecydowało o tym, że komitet, który zwrócił się do księcia kardynała Sapiehy w tej sprawie, uzyskał jego zgodę. Jednak metropolita krakowski w specjalnym liście skierowanym do przewodniczącego tego komitetu zastrzegł, że to ostatni pochówek na Wawelu.

Z czego wynikało takie stanowisko Sapiehy?
Bał się, że gdy ustąpi, to wszyscy będą tam chowani. Katedra ma swoją ideę, treść. Kardynał bał się ich rozmycia. Andrzej Kijowski pisał w 1979 roku w swoim eseju "Krypta św. Leonarda", że tak naprawdę my nie grzebiemy na Wawelu szkielety, choć fizycznie tam leżą, ale idee.

Jednak w 1935 roku ten sam kardynał Sapieha znalazł na Wawelu miejsce dla Józefa Piłsudskiego.
Do Krakowa przyjechał wtedy generał Wieniawa-Długoszowski z listem od prezydenta RP Ignacego Mościckiego, w którym była prośba o zgodę na pochowanie Marszałka na Wawelu.

Dlaczego złamał własny zakaz?
Nie wiemy dokładnie, jak to się stało. Prawdopodobnie sam Piłsudski rozmawiał o tym z kardynałem w 1933 roku, kiedy przyjechał do Krakowa na wielką rewię kawalerii, którą na Błoniach czczono rocznicę odsieczy wiedeńskiej. Wtedy Marszałek prawdopodobnie spytał kardynała: czy mnie tutaj pochowacie?

Ale także później to postanowienie o zamknięcie katedry dla dalszych pochówków nie było dotrzymywane.
Już w 1945 roku wybuchła sprawa Wincentego Witosa, byłego premiera i prezesa PSL, który umierał w Krakowie w szpitalu bonifratrów. Ludowcy uważali, że należy mu się miejsce na Wawelu. Tu Sapieha się już nie ugiął, a sam Witos chciał spocząć w Wierzchosławicach więc do poważniejszych afer nie doszło. Długo trwało sprowadzenie zwłok gen. Sikorskiego, ale to głównie dlatego, że w 1981 roku rząd brytyjski nie zgodził się na ich wydanie. Kiedy 10 lat później ona nadeszła, kardynał Macharski nie stawiał żadnych przeszkód.

Co Pan myśli o decyzji pochowania na Wawelu pary prezydenckiej? Przecież otwiera ona jakby nowy sposób rozumienia roli katedry.
To decyzja kardynała Dziwisza. Jakie jest jej tło, tego nikt z nas nie wie.

Domyśla się Pan, że kryją się za nią takie zagadki, jak "układ" między Sapiehą a Piłsudskim?
Dla mnie jest zdumiewające, że rodzina prosi o pochówek w takim miejscu. Przepraszam, ale my mamy człowieka, który pełni obowiązki prezydenta, mamy premiera rządu, a tu rodzina występuje do kardynała. Nie rozumiem, choć oczywiście biskup Krakowa może robić co chce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska