- Wszystko jest tu zapuszczone i brudne - mówi mieszkanka kamienicy. O remont lokatorzy, jak twierdzą, występują do gminy co najmniej od 10 lat.
Każą płacić, a nie remontują
Ludzie skarżą się, że w tamtym roku, gdy mocniej zaczęli upominać się w magistracie o remont, został im podniesiony czynsz o kilka złotych. Czy to wynik listu napisanego w ostrych słowach?
„Kończy się kolejny rok, więc mamy nadzieję, że może wreszcie doczekamy się remontu klatki, która jest w opłakanym stanie. Tynk odpada od ścian i sufitów. Strach jest iść po klatce. Wstyd nawet kogoś zaprosić, bo wygląda to gorzej niż zwykła „speluna” - pod apelem do władz miasta podpisało się wówczas osiem osób z czterech mieszkań.
W budynku znajduje się ich w sumie osiem i jeden lokal użytkowy.
- Ta podwyżka to chyba na złość, że domagamy się remontu budynku, a my po prostu nie chcemy, żeby nas pogrzebały gruzy, jak zaniedbana kamienica runie. Na ścianach jest grzyb, a schody skrzypią, gdy się na nie stanie. Aż strach - twierdzą mieszkańcy kamienicy.
- Najlepiej, żebyśmy cicho siedzieli. Szkoda, że ci, którzy za taki stan rzeczy odpowiadają, tylko pobierają od nas coraz to wyższe opłaty, a nawet palcem nie kiwną w tej sprawie - wzdycha pani Halina, która, jak zaznacza, mieszka w tej kamienicy najdłużej ze wszystkich.
Jej i jej sąsiadom taka sytuacja się nie podoba, więc poprosili o pomoc naszą redakcję, bo jak tłumaczą, prośby kierowane do urzędników, jak do tej pory, nie dały zupełnie żadnego rezultatu.
- Wcześniej mówiono nam, że jest jedna gminna ekipa remontowa i ma dużo pracy, więc nie da się nic zrobić. I że mamy czekać na swoją kolej. Ale chyba te 10 lat, które już minęły, to już wystarczający czas, aby uporać się z innymi remontami i wreszcie zająć się naszą kamienicą - denerwuje się córka pani Haliny.
Chodzi o remont połowy klatki schodowej, tej, która należy do urzędu miasta, gdyż druga część - prywatna - wygląda znacznie lepiej.
- Tamta część jest odremontowana i zadbana, wszystko psuje jednak stan drugiej „połówki” obiektu, należącej do gminy - opowiadają ludzie. - Jak się lokator spóźni z czynszem, to od razu się magistrat interesuje tym, że wpłata do nich nie dotarła. Niech najpierw oni się wywiązują ze swoich zobowiązań - podkreśla jeden z lokatorów.
Kiedyś remont będzie
Piotr Bartel, zajmujący się w wadowickim urzędzie miasta remontami infrastruktury komunalnej przyznaje, że obecnie gmina nie ma na ten konkretny remont pieniędzy. - To byłby koszt około 10 tys. zł, a w ramach naszego budżetu mamy do remontu inne budynki, które są w znacznie gorszym stanie, na przykład przecieka w nich dach. A tu głównie jest problem estetyki - tłumaczy.
W feralnej kamienicy robiona była ekspertyza jej stanu. Wynika z niej, że jest tu bezpiecznie.
Na razie nie zanosi się na prace remontowe w tej kamienicy. - Nie mamy tego w planach na ten rok, może będzie w przyszłym, ale nie chcę niczego obiecywać - wyjaśnia urzędnik.
Jest jednak jakaś nadzieja, że pewne prace zostaną wykonane, jednak musi zostać spełniony warunek.
- Byłoby to możliwe jeszcze w grudniu, ale pod warunkiem, że uda się coś zaoszczędzić po przetargach. Poza tym współwłaścicielka budynku powinna podzielić się z nami kosztami remontu, a nie kwapi się do tego - dodaje Bartel.
Współwłaścicielka kamienicy twierdzi jednak, że nie ma zamiaru dokładać się do jakichkolwiek remontów.
- Ja od trzech dekad władowałam już w naprawę swojej części budynku takie sumy, że kredyty za to do dziś jeszcze spłacam. W tym czasie magistrat nie dołożył nic - mówi stanowczo.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Wybory samorządowe 2018 | Jak głosować poza miejscem zamieszkania?