- On jest bardzo dobry i bardzo ambitny. Moim marzeniem byłoby wybudować taki pawilon jak w tym projekcie, ale musimy brać pod uwagę możliwości finansowe powiatu - mówi Teresa Kramarczyk, która tłumaczy, że powiatu wadowickiego na taką inwestycję po prostu nie stać.
Dlatego też Teresa Kramarczyk zaproponowała budowę mniejszego pawilonu za około 30 milionów złotych. Budynek miałby być więc trzykondygnacyjny a nie siedmio-, jak zakłada istniejący już projekt. Krystyna Grzesiek, dyrektorka wadowickiego szpitala, uważa, że w pomniejszonym pawilonie nie pomieszczą się wszystkie oddziały, które są w starym budynku szpitala. - Mniejszy pawilon to mniej oddziałów i mniej łóżek - tłumaczy Krystyna Grzesiek.
Starosta zapewnia jednak, że nie zamierza likwidować żadnych oddziałów i jest przekonana, że za około 30 milionów złotych jest w stanie wybudować spełniający wszystkie wymogi pawilon łóżkowy. Jak długo jednak potrwają prace nad nowym projektem i jaki będzie jego efekt końcowy pani starosta jeszcze nie wie.
- Na dzień dzisiejszy podałam tylko pomysł wybudowania mniejszego i tańszego pawilonu. Jeżeli radni go poprą, to wtedy wszystkim zajmą się fachowcy - tłumaczy Teresa Kramarczyk.
Mieszkańcy powiatu wadowickiego zamieszaniem w sprawie szpitala są już zmęczeni.
- Budowa zapory, Beskidzkiej Drogi Integracyjnej i nowego pawilonu to trzy sprawy naszego powiatu, o których się tylko dużo mówi, ale efektu nie widać - wyznaje Mirosław Pławny z Wadowic.
Chciałby, żeby zamieszanie wokół przebudowy szpitala jak najszybciej się skończyło. - Trzeba działać, bo czasu na rozbudowę zostało niewiele - mówi Pławny.