Instytut Sztuki Filmowej ogłosił, że polskim kandydatem do Oscara będzie film Andrzeja Wajdy o Wałęsie. Dziwi to Pana?
Raczej dziwne by było, gdyby wybrali inny film. Choć w tym roku wybór był wyjątkowo duży. Nie pamiętam takiego roku, by powstało tyle świetnych filmów polskich - "Ida", "Chce się żyć", "Płonące wieżowce"...
Jeden z nich miałby większą szansę na statuetkę?
No właśnie nie. Oscary nie zawsze są sprawiedliwe, a o sukcesie decyduje np. to, czy dany film jest dystrybuowany w Ameryce, albo dorobek reżysera. A trudno zaprzeczyć, że Wajda jest ikoną kina, zdobywcą Oscara. Wałęsa to natomiast nasz towar eksportowy, znany za granicą. Te dwa nazwiska dają sporą szansę przynajmniej na nominację do Oscara, a to już byłby sukces.
I wielki prestiż.
Owszem, ale Polacy nieco mitologizują Oscara. Kategoria dla filmów nieanglojęzycznych jest upchnięta gdzieś na szary koniec, między dokumenty a filmy animowane. Nie jest szczególnie prestiżowa.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+