To już tradycja, że połowa sierpnia w Gorlicach przebiega pod znakiem Festiwalu Kolorów. Tym razem termin imprezy pokrył się z długim weekendem, więc jest naprawdę na dużym luzie – nie ma pośpiechu, rodziny z dziećmi spacerują, by dotrzeć do budek z kolorowym proszkiem. I wtedy się zaczyna – kupić jeden woreczek czy kilka? Jeśli jeden, to który kolor wybrać? Chwilami trudno oprzeć się wrażeniu, że dzieciaki zbierały kieszonkowe przez cały rok, właśnie z myślą o festiwalu.
Niektórzy są obsypani tylko trochę, jakby się im dostało przez przypadek. Inni – od stóp do głów. Im bardziej kolorowo, tym lepiej. Przez przypadek byliśmy świadkami oryginalnej strategii, by wiatr nie rozwiewał proszku, a te trafił w odpowiednie miejsce. Wyglądało to następująco: dwójka z trójki przyjaciół kładła się na trawie, a trzeci ich obsypywał z niewielkiej wysokości. Później następowała zmiana.
W tym roku w zamyśle organizatorów było, by uczestnicy Festiwalu Kolorów od razu przechodzili do Parku Miejskiego na Festiwal Światła. Dzisiaj pierwszy jego dzień. Będą podświetlone alejki, wychodnie parkowe, mała architektura. Ma też być dużo dobrej muzyki.