Idea weganizmu u swoich podstaw jest prosta: nie jemy mięsa, bo to oznacza śmierć zwierząt. Frutarianie tę ideę przenoszą także na rośliny, co oznacza, że nie spożywają warzyw i owoców, których zerwanie spowodowałoby zniszczenie (czyli śmierć) rośliny. Z tego wynika np. zakaz spożywania marchwi i sałaty.

Witarianie to nie zawsze wegetarianie lub weganie, jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że na tej diecie niełatwo jeść mięso. Mogłoby to być po prostu niebezpieczne dla zdrowia, ponieważ witarianie nie spożywają pokarmów poddanych obróbce termicznej. Jedzenie może być podgrzane najwyżej do 40 stopni Celsjusza, nie ma więc mowy o gotowaniu. U podstaw witarianizmu leży często przekonanie, że to najzdrowsza dieta, ponieważ człowiek w przeszłości, nie znając ognia, jadł surowe produkty.

Czy to coś dla fanów modnych ostatnio diet sokowych? Liquidarianizm, zwany także jucicearianizmem to odmiana witarianizmu. Na tej diecie pije się jedynie samodzielnie wyciśnięte soki.

Choć ta nazwa może na pierwszy rzut oka nic nie mówić, to jednak przy znajomości języka angielskiego potrafi już wiele wyjaśnić. „Sprouts” to po angielsku kiełki i jak można się już łatwo domyślić, sproutarianie żywią się właśnie nimi. Dopuszczają też w swojej diecie nasiona oraz pestki.