Nasuwa mi się analogia z „serią ustopniowaną”, którą ćwiczyłem jako szkolony artyleryjsko student. Gdy nie można było określić dokładnie odległości do celu - strzelało się serię pocisków z dział tak ustawionych, że pierwszy pocisk wybuchał za celem, a kolejne działa (strzelające co sekundę) miały celowniki nastawione na coraz krótszy zasięg. Ze ściśniętym sercem śledziłem kolejne wybuchy zbliżające się do celu - jak kolejne kroki demona zagłady.
Dziś to samo czuję, gdy nanoszę na mapę miejsca kolejnych zamachów: Londyn, Paryż, Bruksela...
Nie będę tego wątku rozwijał, bo w sprawach terroryzmu jestem laikiem. Jest jednak dziedzina, w której laikiem nie jestem, a która także budzi niepokój. To cyberterroryzm. Atakowane są komputery. A czy znacie Państwo dziedzinę, w której nie ma komputera? Więc obiektem ataku może być wszystko!
Jeśli atak hakera wykasuje mi kontakty w telefonie komórkowym - to będzie to duża przykrość, ale pewnie przeżyję. Ale jeśli zaatakowany zostanie system kontroli lotów na lotnisku - to mogą zginąć ludzie. Zawirusowany komputer może skierować na czołowe zderzenie dwa pociągi, bo ruch kolejowy jest także sterowany komputerowo. Pisałem w ubiegłym tygodniu o zbrodniczych atakach na systemy szpitalne, gdzie ofiarą hakerów mogli paść pacjenci. Przykłady można by mnożyć.
I tu wracamy do sprawy zagrożenia Polski. W opublikowanym niedawno dokumencie Dell Security Annual Threat Report 2016 wskazano Polskę jako jeden z najbardziej zagrożonych cyberterroryzmem krajów świata. Na czele listy zagrożonych są oczywiście Stany Zjednoczone (notuje się tam od miliona do dziesięciu milionów ataków hakerskich miesięcznie), ale pięć najbardziej zagrożonych krajów wskazanych w Europie to Holandia, Francja, Włochy, Wielka Brytania i... Polska. Według badań Dell Security, w Polsce dochodzi do 500 tysięcy ataków hakerskich miesięcznie, podczas gdy w całej Rosji liczba ta nie przekracza 50 tysięcy, a w większości państw Europy odnotowuje się poniżej 10 tysięcy takich incydentów miesięcznie.
Dane te są alarmujące, ale mamy też sukcesy w obronie przed cyberterrorystami. Na przykład szalejący w ubiegłym roku wirus Dyre Wolf, który w skali świata spowodował szkody szacowane na 6,5 miliona USD - w Polsce praktycznie zawiódł. Ale zagrożenie trwa!