Zobacz także: Iwan: Wisła nie ma co załamywać rąk
23 sierpnia to data, która w najnowszej historii Wisły będzie kojarzyć się jak najgorzej. W ten dzień "Biała Gwiazda" przegrała bój o Ligę Mistrzów w 2005 roku z Panathinaikosem. Teraz również 23 sierpnia krakowianie w bardzo podobnych okolicznościach ulegli APOEL-owi.
Mimo że wiślacy zdawali sobie sprawę z tego, iż byli gorsi od drużyny z Cypru, po ostatnim gwizdku węgierskiego sędziego byli zdruzgotani. Padli na murawę, polały się łzy, których nie brakowało również w szatni.
- Byłem w naszej szatni po meczu. Piłkarze płakali. Powiedziałem im tylko "Dzisiaj płaczecie, a od jutra do roboty, bo są ligi polska i europejska" - mówił kilkadziesiąt minut po zakończeniu meczu prezes mistrzów Polski Bogdan Basałaj.
Nie miał wątpliwości, że Wisła przegrała tę rywalizację zasłużenie.
- APOEL był lepszym zespołem - stwierdził Basałaj. - Futbol polega jednak na tym, że czasami lepsi nie wygrywają. Cóż, było bardzo blisko... Można było awansować. Być może byłoby to krzywdzące dla APOEL-u, ale tak jak powiedziałem, futbol nie zawsze jest sprawiedliwy.
W Wiśle niemal od razu po ostatnim gwizdku pojawiło się pytanie, co dalej. Drużyna była budowana z myślą o Lidze Mistrzów.
- Nie ma zagrożenia dla naszych strategicznych planów - uspokajał Basałaj. - Drużyna jest budowana od roku w sposób ciągły i świadomy. Dalej będziemy to robić. Chcemy znów zdobyć mistrzostwo Polski i spróbować awansować do Ligi Mistrzów ponownie za rok.
Problem w tym, że było to już siódme podejście "Białej Gwiazdy" do tych elitarnych rozgrywek i po raz siódmy się nie powiodło. Zresztą warto przypomnieć, że w 2003 roku Wisła też trafiła na mistrza Cypru w eliminacjach Ligi Mistrzów. Wtedy rozbiła bez problemu Omonię Nikozja (później na drodze do LM stanął Real Madryt). Przez ostatnie lata futbol na Cyprze poczynił gigantyczny postęp, a nasz wydaje się co najwyżej stać w miejscu. Basałaj zwrócił uwagę na szerszy problem, jakim jest choćby brak dopływu świeżej krwi w postaci utalentowanych polskich piłkarzy. To jego zdaniem wymusza na najlepszych klubach w kraju poszukiwania graczy zagranicznych i tłumaczy taką, a nie inną politykę transferową "Białej Gwiazdy".
- Ciągle tłumaczę, że wszystko jest sprawą ekonomii - mówi prezes Wisły. - Skoro w Polsce nie istnieje system szkolenia z prawdziwego zdarzenia, skoro nie ma napływu młodych polskich piłkarzy, a jak już się pojawiają, kluby chcą za nich ogromne sumy, to trzeba sprowadzać lepszych zawodników z zagranicy. Widzieliście zresztą, kto grał w APOEL-u. Brazylijczycy, Portugalczycy, generalnie piłkarze bardzo wysokiej klasy.
W sprawie szkolenia młodzieży w Wiśle ma się niedługo wiele zmienić. Wbrew pojawiającym się pogłoskom, powstanie akademii dla młodych adeptów futbolu wcale nie było warunkowane awansem do Ligi Mistrzów. Ten awans mógł pewne sprawy tylko przyspieszyć.
Szkolenie to jednak proces długofalowy i zanim Wisła zacznie je na szerszą skalę niż obecnie, będzie musiała liczyć głównie na posiłki zagraniczne. Na razie jeszcze krakowskiego klubu nie stać na tak dobrych piłkarzy, jakich ma APOEL, bo na Cyprze dzisiaj płaci się więcej i dlatego lepsi piłkarze coraz chętniej wybierają grę w tamtejszej lidze, a to przynosi cypryjskim klubom coraz większe sukcesy na międzynarodowej arenie.
Jeśli jednak Wisła marzy, żeby wreszcie awansować do Ligi Mistrzów, musi zaryzykować i jeszcze wzmocnić skład o kilku klasowych piłkarzy. Gdy to zrobi, a przy tym nie zaniedba szkolenia młodzieży, będzie miała fundamenty, na których powinna się oprzeć. Na razie sytuacja jest taka, że drużyna wygląda znacznie lepiej niż rok temu, lecz to ciągle za mało, żeby można było myśleć o prawdziwych splendorach w europejskiej piłce nożnej.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski
Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!