Zalewisko dochodzi do posesji w Bolesławiu
Adam Starczynowski razem z bratem Januszem prowadzą naszych dziennikarzy na tyły ich wspólnego podwórka. Mijamy dwa ładne domy, szopę i już widać wodę. Za bramką ogrodzenia jest wąski pas ziemi i skarpa. Jeszcze niedawno tędy szło się do lasu. Teraz drzewa stoją w wodzie. "Na oko" jest jej ze dwa metry głębokości, choć trudno dokładnie oszacować, teren nie jest równy.
- Tak gdzieś w październiku ta woda się pojawiła - mówią zgodnie bracia.
Według ZGH „Bolesław” zalewisko, które powstaje w pobliżu domów może objąć około 21 hektarów terenu. Z za drzew słychać piły i traktor. Zakłady Górniczo - Hutnicze "Bolesław" w Bukownie zleciły tam wycinkę drzew. Po to, by ich suche kikuty wiosną nie sterczały z wody. Raczej mała szansa, że las się uratuje.

Panowie Starczynowscy pochodzą z Bolesławia. Gdy byli mali w tym miejscu, gdzie teraz jest zalewisko była wielka hałda odpadów po wydobyciu rud cynku i ołowiu z kopalni ZGH "Bolesław". Pamiętają, że w pobliżu był szyb "Stanisław". Potem hałdę wywieziono i zaczęto wydobywać tam piasek do podsadzania wyeksploatowanych wyrobisk górniczych i w ten sposób powstało w południowej części Bolesławia szerokie na kilkaset metrów wyrobisko. - Strach jest, bo nie wiadomo, co będzie dalej. Czy ta woda są zatrzyma, czy dalej będzie się podnosić - mówi pan Adam. Z bratem boją się, że jak skarpa namoknie to się osunie, wtedy zabierze płot.

Obok Starczynowskich stoi kościół polsko-katolicki. Proboszcz parafii, ks. dziekan Leszek Kołodziejczyk chodzi teraz po kolędzie.
- Ludzie boją się. Nie tak zalewiska, co raczej zapadlisk - mówi ksiądz.
Bo wodę widać, nawet jakby szybko przybierała, to jest czas, by coś zrobić. Ziemia może zapaść się w każdym miejscu i każdym czasie. Takich dziur jest w powiecie setki. Tylko w centrum Bolesławia zapadliska pojawiły się w parku przy zabytkowym dworku, na obwodnicy i pod komórką lokatorską.
Kiedyś też była tu woda
Gdy ks. Kołodziejczyk był po kolędzie u jednej ze starszych mieszkanek Bolesławia, usłyszał, że w czasie II wojny światowej tam, gdzie teraz utworzyło się zalewisko, wodował niemiecki samolot. Początkowo myślał żeby "włożyć to między bajki", ale tę samą historię usłyszał od innej kobiety.
- Niezależnie od tego, czy faktycznie doszło tutaj do takiego zdarzenia, te ponad 80 lat temu, był jakiś większy zbiornik wodny. Dopiero potem, gdy kopalnia zaczęła się odwadniać poziom wody drastyczne się obniżył - dodaje ks. proboszcz.
Kopalnie Zakładów Górniczo-Hutniczych „Bolesław” na dużą skalę były odwadniane od lat 60. ub. wieku. Lej depresyjny to wiele kilometrów wokół.
Sąsiadka księdza Kołodziejczyka nie ukrywa obaw.
- Najgorsza to jest ta niepewność. Nikt nic nie potrafi nam wyjaśnić, ani tego, jak długo ta woda będzie się podnosić, ani jakie tereny zaleje - mówi kobieta.
W sąsiednim Bukownie zamknięto część cmentarza, bo woda (2 stycznia) na metr poniżej poziomu gruntu, czyli trumny stały już w wodzie. Tamtejsza gmina badania gruntu zleciła w połowie grudnia. Po otrzymaniu wyników szybko zwołano sztab kryzysowy i podjęto działania. Trwa budowa odwodnienia terenu cmentarza i małego zalewiska, które utworzyło się przy drodze.
Zamknięta pozostaje też część cmentarza w Bolesławiu. Pod nekropolią wykryto puste komory poeksploatacyjne. Tam również trwają prace mające na celu zabezpieczyć teren.
