https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie emocje na Podhalu. Górale kontra ekolodzy

Tomasz Mateusiak
Między góralami a ekologami nie było miłej atmosfery
Między góralami a ekologami nie było miłej atmosfery Tomasz Mateusiak
Sztuka potrafi budzić emocje. Świadczy o tym zamieszanie, jakie miało miejsce w sobotę po południu na terenie rezerwatu Przełom Białki pod Nową Białą. Pochodząca z Krakowa artystka Cecylia Malik chciała zorganizować w tym miejscu artystyczno-ekologiczny happening, który miał być głosem przeciwko pomysłom regulacji rzeki Białki. To nie spodobało się mieszkańcom leżących przy rzece wiosek. Zanim więc doszło do artystycznych uniesień, zgromadzeni na miejscu widzowie byli świadkami karczemnej awantury.

- Zorganizowaliśmy ten piknik artystyczny, bo jesteśmy przeciwnikami regulacji dzikiej Białki - tłumaczy Cecylia Malik. - Ta górska rzeka jest domem dla wielu zwierząt i roślin. Jeśli ją uregulujemy, straci swój charakter, na czym ucierpi przyroda.
Artystce przyklaskuje kilkanaście organizacji ekologicznych. Ich przedstawiciele przybyli w sobotę do Nowej Białej. Wszyscy wspólnie mieli na brzegu rzeki rozciągnąć i zwijać uplecione z wełny warkocze, które według artystycznej wizji Malik miały symbolizować wody Białki.

- A my absolutnie będziemy się domagać zgody na uregulowanie rzeki - zapowiedzieli ekologom przybyli na miejsce pokazu mieszkańcy Nowej Białej, Białki Tatrzańskiej i Krempach. - Nie możemy dalej żyć w strachu przed kolejną powodzią, która znowu zniszczy nasze domy. Ostatnio zalewało nas niedawno - w 2007 i 2010 roku.

Górale przekonywali ekologów, że absolutnie nie chcą betonować koryta rzeki, ale ich zdaniem cykliczne pogłębianie jej dna (poprzez wywożenie kamieni) czy też budowa jazów (specjalnych murów wcinających się w rzekę) są konieczne. Zdaniem mieszkańców okolic Białki przez takie działanie przyroda nie ucierpi, bo 100 lat temu ich przodkowie też wywozili kamień z rzeki i było w niej wtedy więcej ryb i płazów niż teraz. Ludzie natomiast nie żyli w strachu przed powodzią.

Ostatecznie obie strony nie doszły do porozumienia.

Na razie spokojni o swoje racje mogą być jednak ekolodzy. Dolina Białki jest bowiem prawnie chroniona w ramach unijnego programu Natura 2000. Oznacza to, że w otoczeniu rzeki nie można wykonywać praktycznie żadnych prac, w tym szczególnie w jakikolwiek sposób ingerować w jej koryto.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
myk
To prawda, że przodkowie wywozili kamień z Białki, tylko czynili to furmankami z ręcznym załadunkiem
Dzisiaj jedna kopara i ze dwie wywrotki wywiozą za dzień tyle co furmanką i za rok nie wywieziesz,
y
yale
Jakby trochę podregulować, to by można resztę kamieni ukraść.
K
KAZEK
dziwne manipulacje , jestem mieszkańcem Białki Tatrzańskiej i nigdy nie byłem zwolennikiem regulacji .Ręce precz od naszej cudownej , dzikiej i naturalnej Białki .Nigdy nie pozwolę na regulacje rzeki .
e
ekolog
A tzw ; ekolodzy ile chca ???
P
Pan Tarej
Regulujcie palanty, regulujcie, ale jak następna powódź przyjdzie, to się przywitacie z Kaszubami, nieuki.

Nie mówiąc o np. obniżeniu wód gruntowych po wcięciu się rzeki - będziecie mieć na przemian powodzie i susze. Na własne życzenie. No, ale każdy musi nakraść żwiru i kamieni ile wlezie "bo mu sie nalezy, z dziada-pradziada" (a choćby to, że mieszkańców było wtedy, dajmy na to, dziesięć razy mniej, to już nie dociera do zakutego łba). Taka to "regulacja".
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska