Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielu bieczan wciąż ma kłopoty z wodą. W studniach sucho, pranie trzeba wywozić do rodziny i znajomych. Każda kropla jest na wagę złota

Halina Gajda
Halina Gajda
Jonatowska: łapiemy każdą kroplę deszczu, żeby chociaż było czym umyć podłogę, spłukać toaletę. Resztę kupujemy
Jonatowska: łapiemy każdą kroplę deszczu, żeby chociaż było czym umyć podłogę, spłukać toaletę. Resztę kupujemy fot.halina gajda
Krystyna Jonatowska ma dość: obietnic, zapewnień, zapowiedzi, wedle których miała mieć wodę w kranie. Taką z sieci. Na razie ma rynnę wpuszczoną do studni, żeby zatrzymać każdą kroplę deszczu spadającą na dach. Pić się jej raczej nie da, ale żeby chociaż muszlę spłukać, podłogę przetrzeć.

Rodzina jest, delikatnie mówiąc, rozgoryczona. Mieszkają na bieckiej Harcie, ale na drodze do ratusza znają każdy kamyczek. Skoro gmina tak dużo mówi o ludziach i działaniu dla nich, uznali, że trzeba mówić o swoich kłopotach. Z wodą.
- Do picia, gotowania obiadu, a nawet kąpania dziecka. Wszystką kupujemy - Krystyna Jonatowska mówi o tym bez owijania w bawełnę.

Kąpiel w sąsiedzkiej łazience

Młodsza część rodziny chodzi kąpać się do sąsiadów, a pranie wywozi do znajomych w Rzepienniku. Nie mają po prostu innego wyjścia, bo w przydomowej studni wodę dostrzec trudno. Coś w niej błyszczy, nisko na dnie. Jakoś trudno sobie wyobrazić, że człowiek wieczorem bierze pod pachę ręcznik, mydło i szampon i idzie „na chałupy”, żeby się umyć. W XXI wieku? - Co mamy zrobić? Nie mamy innego wyjścia - mówi naprawdę zrezygnowana bieczanka.
Mają wielki żal do Mirosława Wędrychowicza, burmistrza gminy, że poza zapowiedziami inwestycji, nie ma żadnych konkretów. Już nawet próbowali machnąć ręką na gminę i wykopać głębinową studnię we własnym zakresie. Nawet firmy zaczęli szukać. Wszystko spaliło na panewce, bo wyszło, że dom jest w strefie cmentarza. Żeby taką studnię wykopać, trzeba być 150 metrów od jej granicy. A tu nic z tego, bo nekropolię mają praktycznie tyle, co dobry rzut kamieniem. - Domów wokół też jest coraz więcej - mówi pani Krystyna. - Wody zaś, coraz mniej. Gmina wybudowała wodociąg na Przedmieściu, gdzie takich kłopotów nie ma. To ja pytam, po co tam? Czemu nikt nie siadł, nie pomyślał? Tam pieniądze były. Dla nas nie ma - mnoży kolejne pytania.

Stop wodzie mówią finanse

Burmistrz Biecza Mirosław Wędrychowicz dzisiaj już nie ma tego entuzjazmu, co półtora roku temu, gdy rozmawialiśmy w tej samej sprawie. Wtedy wydawało się, że inwestycję da się szybko załatwić, bo ważna i potrzebna. Nawet nie ukrywa, że budowa sieci wodociągowej i kanalizacyjnej na Harcie, to melodia przyszłości. I to niestety nie takiej znowu bliskiej. Wszystko przez opłakane gminne finanse, które sprawiają, że każda inwestycja musi mieć „stempelek” z Regionalnej Izby Obrachunkowej. Być może szansą będą pieniądze z częściowo umorzonej pożyczki z funduszu ochrony środowiska.
- Mamy program funkcjonalno-użytkowy całego przedsięwzięcia, potrzebna jest jeszcze dokumentacja projektowa - przypomina.

To nie złość, to desperacja

Gmina chce współdziałać w tym zakresie ze Związkiem Gmin Dorzecza Wisłoki. Nie ma niestety szans na pozyskanie dotacji w ramach programów operacyjnych z powodu określenia tak zwanej aglomeracji powyżej 10 tysięcy mieszkańców. Nadzieja, na choćby pierwszy krok, być może pojawi się dopiero w przyszłym roku. - Wnioskujemy o uruchomienie programu Susza, tak by można było budować ogólnodostępne ujęcia wody pitnej - stwierdza burmistrz.
Jonatowscy o wszystkim tym wiedzą, ale nie ma w nich wiary. I trudno się dziwić, gdy trzeba liczyć każdą zużytą łyżkę wody. Rodzina jest zwyczajnie zdesperowana i nie wyklucza, że z kolejnym praniem przyjdzie do ratusza. I nie są to żarty.
Wodę dowożą strażacy
Na razie jedynym remedium, które znalazła gmina na kłopoty z wodą, był zakup samochodu do transportu wody pitnej. Jonatowscy korzystali z tego rozwiązania. Na chwilę - wystarcza, ale trzeba się liczyć, że woda w mauzerze szybko się psuje. Efekt jest taki, że do jedzenia i tak trzeba kupować na bieżąco.
Na początku roku, oddane do użytku zostało dwa kilometry sieci wodociągowej na Przedmieściu Dolnym. Woda dotarła tam do 20 budynków. Inwestycja kosztowała prawie 1,2 mln złotych.

ZOBACZ KONIECZNIE

W Małopolsce strajkuje 91 procent szkół. Strajkujący mają poparcie pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego

Źródło: TVN24/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska