To Iwona Budziak, gorlicka restauratorka, prezeska Fundacji Róża, która od lat wspiera głównie dzieci z domu dziecka i te, które są leczone w gorlickim szpitalu, ale też ubogich i samotnych gorliczan, wymyśliła, że skoro wigilia może odbywać się na rynku w Krakowie, to trzeba ją też zorganizować w Gorlicach. Jak zaplanowała, tak zrobiła. A w tym roku wigilia gorliczan odbędzie się ju po raz trzynasty.
Choć na pierwszą Wigilię gorliczan przyszła garstka osób, to czuła ogromną radość. W końcu nie miała doświadczenia, a niejeden pukał palcem w czoło na jej pomysł. Już po pierwszym spotkaniu wiedziała, że pomysł był trafiony.
Naprzeciw inicjatywie Iwony Budziak wyszedł burmistrz Rafał Kukla organizując Jarmark Świąteczny. Tak stworzył się niezwykły klimat. Ludzie zaczęli wychodzić z domu, robić zakupy, przychodzić do szopki i zostawać na wigilię, by razem się pomodlić, połamać opłatkiem, pośpiewać kolędy.
- Taka była idea pierwszej wigilii. To miało być spotkanie dla potrzebujących mieszkańców miasta, którzy w związku z różnymi przeciwnościami losu nie mają z kim zasiąść do wigilijnego stołu. Pomysł i realizacja jednak ewaluowały – mówi Iwona Budziak.
Również w tym roku, wigilia gorliczan będzie skierowana do wszystkich mieszkańców miasta. Ma być to spotkanie integracyjne, czas na połamanie się opłatkiem, rozmowę, śpiewanie kolęd.
Jak wigilia to i pierogi z kapustą i grzybami, ryba, barszcz z uszkami, kutia, żurek, kapusta z grochem. Wszystko z kuchni restauracji Orchidea i od gorlickich myśliwych zrzeszonych w Kołach Polskiego Związku Łowieckiego Szarak, Magura, Ryś, Dzik, Grabina. Koniecznie ryba m.in z gorlickie koło Polskiego Związku Wędkarskiego. Na deser świąteczne ciasto - piernik, makowiec, albo serownik.
- To już tradycja, że żurek i kapusta z grochem rozdawane będą z kotłów myśliwskich kuchni polowych – dodaje Iwona Budziak.
W tym roku w ramach wigilii gorliczan przygotowanych zostanie około 3000 porcji wigilijnych dań.
Iwona Budziak niejako dyryguje temu przedsięwzięciu, ale ma przecież za sobą resze ludzi dobrej woli. Jak sama mówi cóż wart byłby dyrygent, bez porządnej orkiestry? Wokół gorlickiej wigilii stworzył się fantastyczny klimat współpracy i wspierania tej inicjatywy. Co roku angażują się nowe osoby i firmy - restauracje, cukiernie, piekarnie, sklepy. Pomagają wolontariusze z Zespołu Szkół Zawodowych w Gorlicach.
- Każdy, kto chciałby pomóc w organizacji tego przedsięwzięcia, może wesprzeć nas rzeczowo lub wpłatą na konto fundacji – zachęca Iwona Budziak. - Potrzebne jest wszystko. Od mąki, przez ryby, jajka, kapustę, grzyby, produkty na ciasta - mówi. - Zbierane środki pozwolą nam też przygotować świąteczne paczki żywnościowe, ale też te z zabawkami, ubraniami i kosmetykami dla dzieci - dodaje.
Z nich pracownicy restauracji Orchidea przygotują tysiące pierogów, a to z kapustą i grzybami, a to ze śliwką wędzoną. Ugotują kapustę z grochem, barszcz z uszkami, zupę grzybową i żurek, upieką też świąteczne ciasta.
