W środę Wisła Can-Pack po raz drugi w historii rozegra mecz Euroligi Kobiet w Tauron Arenie. Tym razem będzie to spotkanie inaugurujące sezon. Na jakie korzyści z tego wydarzenia liczycie, poza sportowymi?
Przede wszystkim ten prestiżowy mecz jest jednym z głównych punktów obchodów jubileuszu 110-lecia TS Wisła. Nie było z góry przesądzone, że zagramy akurat z Dynamem. Być może z innym rywalem byłoby łatwiej. Natomiast trzeba było to skorelować z terminami dostępności Tauron Areny. Udało się uzyskać przychylność władz miasta Krakowa, za którą chciałem bardzo podziękować. Mecz ten będzie połączony z dodatkowymi atrakcjami. Jedną z nich będzie ślubowanie adeptów Akademii Piłkarskiej Wisły.
Z jakimi nadziejami podchodzi Pan do tego nowego sezonu Euroligi? W poprzednim zrobiliście wynik „ponad stan”, bo też udało się skomponować wyjątkowo zgrany zespół. Nie zawsze jednak los bywa tak łaskawy. Podchodzę do tego nadchodzącego sezonu bardzo spokojnie, z umiarkowanym optymizmem. Oczywiście nie ma mowy o kreśleniu czarnych scenariuszy. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, jak trudna to jest grupa. Rzeczywiście, nie zawsze jest możliwy taki splot szczęśliwych okoliczności, nie zawsze jest możliwe, że drużyna aż tak „zaskoczy” i będzie mieć tyle jakości w grze. Zwłaszcza biorąc pod uwagę budżet, którym dysponowaliśmy w poprzednim sezonie.
Na inaugurację przyjdzie Wiśle zmierzyć się z brązowym medalistą Euroligi sprzed dwóch sezonów, potentatem z Kurska.
Dynamo to jeden z najbogatszych klubów Euroligi. Mamy wprawdzie dobre wspomnienia sprzed dwóch lat z takiego inauguracyjnego meczu euroligowego z Dynamem. Wtedy w rosyjskim zespole zastanawiali się tylko, jaki będzie rozmiar ich zwycięstwa, a tymczasem spotkanie w Krakowie zakończyło się ich klęską. To nie znaczy oczywiście, że historia musi się powtórzyć. Czeka nas bardzo trudna konfrontacja, bardzo liczymy na wsparcie tej licznej publiczności, która zjawi się w Tauron Arenie. Wierzę, że nasze dziewczyny dadzą z siebie wszystko.
Od początku sezonu Wisłę nękają problemy zdrowotne. Poza tym, jest pewna luka pod koszem, po „wypadnięciu” ze składu Justyny Żurowskiej. Drużyna w dużej mierze bazuje teraz na dobrej formie Eweliny Kobryn.
Jeśli chodzi o Ewelinę, to chcieliśmy – budując drużynę – postawić na klasycznego centra, którego w poprzednim sezonie nie było. Kontuzje rzeczywiście nam skomplikowały sytuację. Ciągle trwają problemy zdrowotne Claudii Pop. Niestety, kontuzje ścięgna Achillesa mają to do siebie, że wymagają dłuższego traktowania zabiegami. Wszystko idzie w jak najlepszym kierunku, niemniej Claudia nie jest gotowa do gry. Z kolei kontuzja, która przydarzyła się Ziomarze Morrison spowodowała, że obecnie ta zawodniczka gra nieporównywalnie gorzej, niż w okresie przygotowawczym. Wtedy imponowała celnym rzutem i była bezlitosna dla przeciwnika. Czekamy aż wróci do takiej dyspozycji.
To, jak Wisła zaprezentuje się tym razem w Eurolidze jest zagadką, bo niektóre z nowych zawodniczek „Białej Gwiazdy” nie grały wcześniej w tych rozgrywkach, albo grały epizodycznie.
Zobaczymy, jak drużyna będzie wyglądać w konfrontacji z Kurskiem. Naszym celem w tym roku był po prostu udział w rozgrywkach Euroligi. Oczywiście, marzyłoby się o awansie do fazy play-off. A w gorszym wypadku, awansie do play-off rozgrywek Euro Cup.
Faworytami grupy A są – prócz Dynama – Fenerbahce Stambuł i USK Praga. A z którymi zespołami Wiśle może być najłatwiej rywalizować?
Nie jest łatwo w tym momencie wyrokować. Ale patrząc na same budżety i kadry drużyn, na dziś wygląda na to, że drużynami nieco słabszymi kadrowo od pozostałych mogą być węgierski UNI Gyor i turecka ekipa Mersin. Ale sport ma to do siebie, że nie zawsze faworyci wygrywają, nie zawsze kolekcja gwiazd dobrze funkcjonuje jako zespół.