
KONRAD GRUSZKOWSKI 4
19 meczów, 1 gol/1 asysta
Jeden z tych, którzy zrobili największy postęp, choć miał też duże wahania dyspozycji. Na pewno Gruszkowski jest ogromnym talentem, ale ma jeszcze mnóstwo braków. Musi np. zdecydowanie poprawić mocne, dokładne dośrodkowanie. Na jego pozycji to po prostu obowiązek. Plusem jest to, że zdecydowanie wygrał walkę o miejsce na prawej obronie.

SERAFIN SZOTA 4
17 meczów, 2 gole/0 asyst
Przed sezonem zastanawiał się czy nie odejść z Wisły. Adrian Gula przekonał go, żeby został i wyszło to obu stronom na dobre. Owszem, miewał wpadki. Nawet takie, po których zespół tracił gole. Nikt jednak nie ma chyba wątpliwości, że chłopak robi postępy i warto na niego stawiać.

MICHAL FRYDRYCH 5
19 meczów, 4 gole/1 asysta
Szef obrony Wisły, a w dodatku taki, który potrafi też gole strzelać. I to takie, które dają punkty. Grał na środku obrony, a gdy trzeba było, wystąpił też w pomocy. Na obu pozycjach dawał radę. Jesień kończył z dwoma czerwonymi kartkami na koncie, ale wszyscy, którzy pamiętają, w jakich okolicznościach je zobaczył, wiedzą, że najmniej w tym wszystkim było winy Czecha.

MACIEJ SADLOK 4
16 meczów, 1 gol/0 asyst
Część kibiców obwinia go za całe zło, jakie spotyka Wisłę na boisku, a jest to ocena skrajnie niesprawiedliwa. Bo Sadlok owszem miewał słabsze występy, popełniał błędy, ale na pewno nie był najgorszym obrońcą „Białej Gwiazdy”, a w wielu meczach pokazywał wręcz, że wciąż może temu zespołowi pomagać. Świetnie zagrał np. w derbach Krakowa. Mamy takie przypuszczenie, że będzie z nim tak jak z wieloma zawodnikami w niedalekiej przeszłości. Kibice tak naprawdę docenią jego grę dla Wisły dopiero wtedy, gdy już się z nią pożegna…