
YAW YEBOAH 5
22 mecze, 6 goli/3 asysty
Piłkarz Wisły, o którym było w ostatnich miesiącach najgłośniej i to dosłownie na całym świecie. Gdy miał swój dzień, potrafił „wkręcać” całą obronę rywali, jak zrobił to w Łęcznej, a jego gol z tego meczu z Górnikiem obiegł stacje telewizyjne nie tylko w Europie. Miał swój duży udział przy prestiżowych wygranych z Legią i Cracovią. Druga strona medalu jest taka, że zbyt wiele było meczów, w których Yeboah kompletnie nie istniał na boisku, przechodził obok gry. No i jeszcze sprawa tych nieszczęsnych butów… Naprawdę można wymagać od zawodnika z dużym już przecież doświadczeniem, żeby potrafił dobrać odpowiednie obuwie do nawierzchni.

MICHAL SKVARKA 4
21 meczów, 2 bramki/4 asysty
Rozczarowanie. Przychodził do Wisły z etykietką piłkarza, który rozwiąże problem z obsadą rozgrywającego. Tylko momentami udawało mu się pokazać, że ma duże możliwości. W większości meczów był mocno zaangażowany, ale czasami z jego biegania niewiele wynikało, a można było nawet odnieść wrażenie, że niepotrzebnie traci siły, których później brakuje, gdy trzeba dokładnie dograć piłkę do napastnika.

PIOTR STARZYŃSKI 4
17 meczów, 0 goli/0 asyst
Adrian Gula umiejętnie wykorzystywał tego wciąż bardzo młodego chłopaka. Oszczędzał jego siły, bo też można było usłyszeć w klubie, że Starzyński mocno odczuł trudy pierwszego półrocza pod kierunkiem jeszcze Petera Hyballi. Miewał momenty lepsze, jak choćby świetny mecz w Zabrzu, ale też i takie, w których nie błyszczał na boisku. To wciąż jest jednak nastolatek! I wciąż ma wszystko przed sobą, a potencjał ogromny.

STEFAN SAVIĆ 4
12 meczów, 0 goli/2 asysty
Kolejna runda tego zawodnika kompletnie bez wyrazu. Nawet jeśli miewał przebłyski dobrej gry, jak choćby w kończącym sezon meczu z Bru-Betem, to tylko sporadycznie. Już chyba nie będzie w stanie przekonać kogokolwiek, że sprowadzenie go do Wisły było udanym ruchem.