Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Obecne miejsce nas nie satysfakcjonuje

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Wisła Kraków, która nie wygrała w I lidze od ośmiu meczów, tym razem poszuka wygranej w Sosnowcu. To tutaj na Stadionie Ludowym „Biała Gwiazda” zagra w piątek o godz. 20.30 z Zagłębiem.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Krakowianie bliscy wygranej byli już kolejkę wcześniej, gdy prowadzili z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:2, ale stracili gola w doliczonym czasie gry. Może by jednak wygrali to spotkanie, gdyby tak dobrze jak w drugiej połowie zaprezentowali się również w pierwszej. Tak nie było. A pytany czy kilka dni analizy dały odpowiedź na pytanie, dlaczego tak różniła się gra zespołu w obu częściach tego spotkania trener Wisły Radosław Sobolewski mówi: - Analizowaliśmy ten mecz dokładnie, a wnioski przedstawiliśmy zespołowi. Tak naprawdę w oczy rzucają się dwie rzeczy. W pierwszej połowie - co oceniłem już na gorąco po meczu - byliśmy za daleko od przeciwnika. Pozostawialiśmy zbyt dużo swobody przeciwnikowi, ale byliśmy też zbyt daleko od siebie. Nasza gra była zbyt rozciągnięta. Byliśmy też trochę „podcięci” fizycznie po 120 minutach gry w Pucharze Polski plus doszło do tego obciążenie emocjonalne, jeśli chodzi o wykonywanie rzutów karnych. Chciałbym też jednak spojrzeć na to wszystko przez pryzmat przeciwnika. Patrzyłem, co chciał wykorzystać. I na pewno trzeba podkreślić to jak bardzo mocno, agresywnie pod względem fizycznym wszedł w ten mecz. Ta pierwsza połowa była bardzo intensywna i być może zbyt intensywna, bo później Podbeskidziu tych sił na całe 90 minut nie starczyło, bo choć grali większość meczu z przewagą jednego zawodnika, to nie pokonali nas. Mówiąc o ich agresywnej grze, mam na myśli nie tylko obronę, ale również agresję w fazie atakowania. My natomiast weszliśmy powoli w ten mecz i to nas odrzuciło. Plan na ten mecz był zupełnie inny, ale to przeciwnik zmusił nas do innego grania. I tak naprawdę te dwie kwestie rzucają się na pierwszy rzut oka. Oczywiście bardzo się cieszę z reakcji chłopaków w szatni podczas przerwy. Jeszcze jakieś korekty w składzie pomogły i później, gdy intensywność Podbeskidzia słabła, zaczęliśmy dochodzić do głosu, zaczęliśmy stwarzać sobie sytuacje. W przerwie rozmawialiśmy o naszym atakowaniu, co jeszcze możemy wykorzystać, żeby ten mecz wygrać. I cieszę się, że chłopcy chcieli to realizować, choć żałuję, że w końcówce straciliśmy bramkę, bo byłaby to piękna historia, gdybyśmy wygrali. Tym bardziej, że tak naprawdę większość widziała nas już na kolanach po tej pierwszej połowie. Strata bramki, strata jednego zawodnika. Ta gra naprawdę nie wyglądała dobrze. Wyglądaliśmy bardzo, bardzo słabo. Na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół. Taki, jaki chciałbym widzieć przez 90 minut.

Wisła gotowa na dwa warianty w obronie

Wisła przed meczem w Sosnowcu ma problemy przede wszystkim w obronie. To kontuzjowanych od początku sezonu Jakuba Błaszczykowskiego, Alana Urygi i Zdenka Ondraska doszedł uraz Konrada Gruszkowskiego. A za kartki pauzować będą w piątek Igor Łasicki i Boris Moltenis. Czy zatem trener Sobolewski zdecyduje się dalej grać na trzech stoperów, skoro ma taki ich niedobór czy jednak wróci do ustawienia z czwórką defensorów? Na to pytanie szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” odpowiada: - Jeśli chodzi o strategię na mecz to nie chodzi już nawet o samo ustawienie, a o dynamikę w zespole. Jak wyglądają w pressingu wysokim, jak się zachowują w obronie średniej czy jak bronią nisko. Tak samo patrzę jak atakują. Z naszej perspektywy jesteśmy przygotowani na jeden i drugi wariant. Oczywiście mógłbym tutaj poopowiadać sporo na ten temat, ale na tę chwilę nie chcę odkrywać wszystkich kart. Wiadomo, mamy problemy jeśli chodzi o obsadę pozycji stopera. Jesteśmy przygotowani na grę czwórką, wiemy jakie są tego zasady. Natomiast pewne rzeczy możemy też osiągnąć nie tylko poprzez ustawienie, ale również poprzez zmianę dynamik podczas atakowania, które są przy przykładowo w trójce, albo odwrotnie z trójki na czwórkę.

Krakowianie w meczu z Podbeskidziem gole tracili ze środka pola karnego, choć Radosław Sobolewski sięga trochę głębiej i wskazuje, co jego zdaniem szwankowało tak naprawdę: - To jest kwestia definicji czy to były bramki środkiem. Jeśli chodzi o pierwszą to nie definiowałbym tego w ten sposób. Zwłaszcza w pierwszej połowie „przeciekała” nam lewa strona i poprzez robienie przewagi, kolejna osoba musiała dołączyć, żeby tam pomóc i wtedy owszem, piłki były dogrywane do środka. Naszym problemem była jednak przede wszystkim lewa strona. Tutaj za daleko byliśmy od przeciwnika, za bardzo pozwalaliśmy przeciwnikowi, żeby rozwinął skrzydła. Przy drugiej bramce zgodzę się, tutaj „przecieki” poszły środkiem. Jak temu zaradzić? Myślę, że grając tak jak w drugiej połowie. Musimy być bliżej siebie. O ile te odległości w pierwszej połowie były bardzo duże czy to od przeciwnika czy między nami, o tyle w drugiej wyglądało to inaczej. Nawet przy stracie drugiej bramki wystarczyło zrobić korektę w ustawieniu o metr, choć oczywiście tego metra zabrakło. Jeśli jednak analizują to jako trener i widzę, że zabrakło niewiele, to wiem, że nie chodzi o system, a muszę zwrócić uwagę, że zespół przeciwny też ma w swoich szeregach zawodników technicznych, potrafiących grać w piłkę. Pokazali się w tym meczu z bardzo dobrej strony i trzeba też docenić kunszt przeciwnika, bo akcję przy drugiej bramce rozegrali fantastycznie. Nam brakło centymetrów, żeby to przerwać wcześniej czy też zablokować już sam strzał.

„Biała Gwiazda” chce przerwać passę Zagłębia

Krakowianie jadą do Sosnowca, czyli na teren gdzie Zagłębie punktuje bardzo dobrze. W tym sezonie podopieczni Artura Skowronka wygrali u siebie cztery mecze, dwa zremisowali i tylko raz przegrali. Miało to jednak miejsce w sierpniu, czyli bardzo dawno temu. Zapytaliśmy zatem trochę prowokacyjnie trenera Radosława Sobolewskiego, dlaczego akurat Wisła miałaby tam wygrać? Ten odparł: - Mogę odpowiedzieć, dlaczego akurat Wisła ma nie przerwać tej passy? Jedziemy do Sosnowca po zwycięstwo. Z takim nastawieniem. Mam nadzieję, że zaprezentujemy się przez całe spotkanie tak jak w drugiej połowie meczu z Podbeskidziem. Jeśli my mamy obawy, to patrząc na długie fragmenty gry Wisły, obawy mają czy to trenerzy czy zawodnicy Zagłębia Sosnowiec. Zespół, który gra ponad połowę meczu w dziesiątkę i strzela silnemu Podbeskidziu trzy bramki, to naprawdę jak bym był trenerem przeciwnika, to bym się tego obawiał. Mnie było dane prowadzić zespół w trzech meczach z silnymi przeciwnikami, jakimi są: ŁKS, Bruk-Bet Termalica czy ostatnio Podbeskidzie. Strzeliliśmy w tych meczach pięć bramek. Oczywiście straciliśmy też pięć goli. Oczywiście nie powinniśmy pozwolić wyrwać sobie tych dwóch zwycięstw z ŁKS-em i Podbeskidziem. Wisła powinna być jednak świadoma swojej wartości. Powinniśmy wierzyć, że jesteśmy w stanie wygrywać bez różnicy z kim przyjdzie nam grać. Dlatego mam nadzieję, że Wisła sięgnie po trzy punkty.

Miejsce barażowe to cel minimum

Zespół Sobolewskiego sporo, bo aż osiem punktów traci do miejsca dającego bezpośredni awans do ekstraklasy. Do miejsc barażowych straty wynoszą obecnie cztery punkty. Jaki zatem jest plan na trzy ostatnie mecze tego roku? Trener Wisły mówi wprost: - Chciałbym wygrać wszystko, co się da. Nie zakładam jednak, że dobrze będzie zdobyć siedem punktów czy cztery. Na pewno chcielibyśmy jednak minimum zakończyć tę rundę na miejscu barażowym z realnymi szansami na awans. Ile punktów wystarczy, żeby ten cel minimum osiągnąć, nie jestem w stanie powiedzieć. Na pewno patrzymy w tabelę. Mogę zdradzić, że przed meczem z Bruk-Betem wzięliśmy i pokazaliśmy chłopakom wycinek tabeli, żeby uzmysłowić im jak małe są straty punktowe i że kwestia jednej wygranej może zupełnie zmienić obraz tej tabeli. I żeby chłopcy byli świadomi dlaczego tak naciskamy, aby w każdym meczu walczyć o zwycięstwo. Mamy też świadomych piłkarzy, którzy potrafią dźwignąć ten ciężar. Mamy też świadomość, że obecne miejsce nas nie satysfakcjonuje. Nie możemy wygrać od wielu meczów, ale jest kolejny przed nami. I jeśli zaprezentujemy się w nim tak jak przez dłuższe momenty w meczu z ŁKS-em czy w drugiej połowie meczu z Podbeskidziem... Jeśli weźmiemy wreszcie sprawy w swoje ręce, a nie będziemy czekać na to, co nam zaoferuje przeciwnik, jeśli zrobimy to od pierwszej minuty, to złapiemy sporą liczbę punktów. Taką, która pozwoli nam zająć miejsce, które dam nam możliwość przynajmniej gry w barażach.

Na koniec konferencji przed meczem z Zagłębiem Radosław Sobolewski był pytany jeszcze o trzech piłkarzy. Po pierwsze o ocenę gry Kamila Brody w meczu z Podbeskidziem oraz w jakiej dyspozycji są po kontuzjach Michael Pereira i Michał Żyro.
- Jestem zadowolony z postawy Kamila w tym meczu - odparł Sobolewski. - Wiadomo, że puścił trzy bramki, ale tutaj przypomnę sytuację, w której obronił fenomenalnie w pierwszej połowie. Ta interwencja utrzymała nas przy życiu i pozwoliła nam powalczyć w drugiej połowie o przynajmniej jeden punkt. Przypomnę, że graliśmy już jeden taki mecz w dziesiątkę w Głogowie, gdzie nie udało nam się zdobyć nawet jednego punktu. Tutaj myślę, że będzie kontynuacja. Kamil wystąpi w tym meczu. Jeśli chodzi o Michaela Pereirę, to będzie w dwudziestce. Mam nadzieję, że pomoże nam w tym meczu, wchodząc z ławki, jeśli będzie taka potrzeba. Tak samo coraz lepiej wygląda Michał Żyro. Trenuje już na pełnych obrotach. Myślę, że z dnia na dzień, z meczu na mecz będzie coraz mocniejszy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska