PRESSING I PRESSING
Wisła w tym sezonie pokazywała już, że potrafi grać pressingiem. Tylko, że w Poznaniu przekonała się boleśnie, że w ekstraklasie są zespoły, które robią to zdecydowanie lepiej. Pressing Lecha powodował, że w szeregach obronnych Wisły panował popłoch, a błąd gonił błąd. Pressing Wisły na obronie Lecha wrażenia nie robił w piątek żadnego.
DRUGA LINIA NIE TAKA MOCNA
Wygranie walki w środku pola to miał być klucz do dobrego wyniku w Poznaniu. To miała być na tle Lecha również weryfikacja czy o takich piłkarzach jak np. Aschraf El Mahdioui, Michal Skvarka można mówić jak o gwiazdach całej ligi. Cóż, nawet jeśli nie przekreślamy tych zawodników w kontekście przyszłości, to akurat ten test pomoc Wisły przegrała z kretesem. Lech robił w środku pola co chciał...
YEBOAH NIE ZAWSZE BĘDZIE BŁYSZCZAŁ
Wisła nie miała atutów w ofensywie również dlatego, że sposób na Yawa Yeboaha znalazł Maciej Skorża. Poznaniacy świetnie wyłączyli Ghańczyka z gry. Nie był w stanie się rozpędzić, nie był w stanie wygrywać dryblingów, bo nie grał nawet jeden na jeden, a jeden na dwóch, trzech. W takiej sytuacji był skazany na porażkę.
JAN KLIMENT TO NIE JEST SKRZYDŁOWY
Adrian Gula sam mówi, że Jan Kliment ma nieco inne zachowania niż klasyczny skrzydłowy. Znów jednak zdecydował się tego piłkarza na skrzydle wystawić. I trudno nie dojść do wniosku, że nie wychodzi to Wiśle na dobre. Bo Kliment na skrzydle wyraźnie się męczy, a „Biała Gwiazda” traci atut w postaci piłkarza, który lepiej rozumie na czym polega gra na tej pozycji. Tym bardziej to dziwne, że przecież Guli nie brakuje klasycznych skrzydłowych.
