CZY RADOSŁAW SOBOLEWSKI NIE PRZESZARŻOWAŁ?
Jeśli wczytać się w słowa Radosława Sobolewskiego na pomeczowej konferencji prasowej, to można z nich wysnuć trochę taki wniosek, że wystawił niektórych zawodników, żeby pokazać dlaczego nie grali u niego za dużo w lidze. „Sobol” jednak trochę przeszarżował. Jeśli liczył, że to i tak wystarczy do przejścia II-ligowca, to się pomylił. Jeszcze gdyby wstawił np. młodych Kacpra Skrobańskiego, nawet Piotra Starzyńskiego, którego prowadzenie w Wiśle w ostatnim czasie to w ogóle jest temat na osobną dyskusję, można by to tłumaczyć, że chciał ogrywać młodzież. Wyszli jednak tacy zawodnicy, którym w większości nawet biegać za mocno się nie chciało. Wystarczyło trochę ambicji lublinian, żeby wiślakom wybić z głowy marzenia o strzeleniu bramki. Może zatem trzeba było po prostu wystawiać najmocniejszy skład na tu i teraz i zrobić ten awans, żeby atmosfera wokół drużyny, która już była gęsta, nie zgęstniała jeszcze mocniej?
JAK ZMOBILIZOWAĆ DRUŻYNĘ NA OSTATNI MECZ?
W niedzielę Wisła zagra w Niepołomicach z Sandecją Nowy Sącz i chyba tylko w fakcie, że rywal będzie miał w nogach dogrywkę swojego meczu pucharowego ze Śląskiem Wrocław krakowianie mogą upatrywać szansy na wygranie tego spotkania. Bo w opowieści, że są bardzo źli po ostatniej porażce, to chyba już nawet dzieci nie uwierzą. Ciekawi jesteśmy, jak Radosław Sobolewski ma zamiar zmobilizować piłkarzy na to ostatnie oficjalne w tym roku spotkanie? No bo skoro dość regularnie przez ostatnie miesiące się kompromitowali, to dlaczego nagle miałoby być inaczej? Na dzisiaj jedno jest już pewne. Tak słabej jesieni Wisła Kraków nie miała nigdy w swojej 116-letniej historii. Tak, to nie jest żadna pomyłka. W czasie swoich sześciu sezonów spędzonych wcześniej na zapleczu ekstraklasy Wisła nigdy nie była po jesieni tak nisko w tabeli! I nawet wygrana z Sandecją, jeśli w ogóle do niej dojdzie, na pewno tego nie zmieni.
ZMIANY SĄ POTRZEBNE, ALE…
Zmiany, wzmocnienia tej drużyny są potrzebne, jeśli ktokolwiek w ogóle jeszcze będzie poważnie, a nie tylko werbalnie myślał o włączeniu się do walki o ekstraklasę. Dzisiaj już wiemy, że klub z największym budżetem w I lidze zbudował fatalny zespół, który nie funkcjonuje. To nie tak, że wszyscy piłkarze są w Wiśle źli, wszyscy do wyrzucenia, ale nie tworzą na dzisiaj zgranego zespołu. Ten zespół po prostu nie funkcjonuje i tyle. W tej słabej I lidze jest kilka drużyn, które mają gorszych zawodników, ale funkcjonują jako zgrane teamy. Dlatego dla obecnego sztabu to powinno być główne zadanie w najbliższym czasie, stworzyć wreszcie drużynę świadomą celu. A wzmocnienia? Pewnie, że trzeba je zrobić, tylko kto ma za to odpowiadać, skoro od odejścia z klubu Jerzego Brzęczka, a wcześniej Arkadiusza Głowackiego i Mateusza Kosteckiego praktycznie nie odbudowano struktur pionu sportowego. A transfery na zimę trzeba przygotowywać już teraz. I to jednak problem o wiele bardziej złożony, bo wchodzimy w sferę funkcjonowania Wisły jako całości. Wchodzimy w sferę ciągłych problemów z komunikacją wewnętrzną pomiędzy zarządzającymi, kompetencjami, generalnie jednym wielkim chaosem, jaki panuje przy ul. Reymonta. Jeśli w najbliższym czasie właściciele nie dojdą wreszcie do jakiegoś porozumienia, nie ustalą twardo w jakim kierunku Wisła ma zmierzać i czy w ogóle nie powinna zmienić się struktura właścicielska, to nic z tego nie będzie. Naszym zdaniem na ten moment pewne jest tylko jedno - obecna formuła Wisły Kraków wyczerpała się definitywnie.
